Od pewnego czasu jednak, możliwości, jakie oferują komputery, sprawiły, że giełdy zamieniają się w oazy spokoju. Ciszę panującą w czystych pomieszczeniach mogą tylko zakłócać szumiące komputery, które przejęły sporą część obowiązków człowieka. Dzięki nim każdy, kto ma dostęp do internetu, w mgnieniu oka może stać się właścicielem kilku akcji Microsoftu, Mercedesa czy Coca-Coli. Znacznie szybszy i łatwiejszy handel akcjami to tylko namiastka tego, na co pozwala rozwijająca się technologia. Duże zmiany nastąpiły także w sposobie zawierania transakcji. Inwestorzy mają do dyspozycji wiele rodzajów zleceń, które często wyręczają ich z konieczności pilnowania rynku, a krótkoterminowym spekulantom pozwalają szybko zareagować na zmieniające się ceny. Wśród nich są zlecenia typu stop, które, jak się okazuje, często wybawiają nas z opresji.
Kilkakrotnie poruszałem już konieczność kontrolowania strat. Tylko niewielkie ubytki w wartości portfela pozwalają na ich szybkie odrobienie i dalsze zarabianie pieniędzy. Zbyt często jednak pozwalamy, aby wartość utrzymywanych na rachunku akcji stopniała o kilkadziesiąt procent. Wielokrotnie przyczyną takich sytuacji jest wstrzymywanie się z zaakceptowaniem mniejszej straty. W takich przypadkach, mimo że przed sesją ustaliliśmy poziom, przy którym sprzedamy stratne akcje, to już w trakcie sesji skołowani zmieniającą się z minuty na minutę sytuacją sami zmieniamy wcześniejsze ustalenie. Efekt jest taki, że postanawiamy przytrzymać jeszcze trochę papiery, które z każdym dniem są warte coraz mniej. W takich sytuacjach z pomocą przychodzą komputery. One nie dadzą się zwodzić giełdowemu tłumowi i będą się trzymać wytycznych. Wykorzystajmy to i gdy kupimy jakieś akcje, złóżmy zlecenie sprzedaży z limitem aktywacji (zlecenie typu stop). Załóżmy, że nabyliśmy walory Telekomunikacji, które kosztują 14 zł. Maksymalna strata, jaką jesteśmy w stanie zaakceptować, wynosi 1,5 zł, czyli gdy akcje spadną poniżej 12,5 zł, będziemy chcieli się ich pozbyć. Normalnie musielibyśmy poświęcić dość dużo czasu na pilnowanie rynku. Możemy jednak złożyć zlecenie sprzedaży z limitem aktywacji - 12,5 zł. Wtedy będziemy mieli pewność, że gdy cena dojdzie do tego poziomu, to nasze akcje zostaną automatycznie sprzedane. W takim wypadku w zleceniu musimy jeszcze określić sposób sprzedaży. Może to być PKC (po każdej cenie), co oznacza, że po przekroczeniu 12,5 zł akcje będą sprzedawane za wszelką cenę, co może oznaczać, że nie odbędzie się to np. po 12,5 czy 12,4 zł, ale po np. 11,7 zł. Będziemy mieli gwarancje, że akcje zostaną sprzedane, ale nie będziemy pewni ostatecznej ceny. Inne rozwiązanie to limit realizacji, który oznacza minimalną dopuszczalną cenę (np. 12,3 zł). Wtedy gdy ceny spadną poniżej 12,5 zł, akcje będą sprzedawane, pod warunkiem że cena nie obniży się dalej poniżej 12,3 zł. W tym wypadku nie będą nam groziły większe straty, ale nie będziemy mieli też pewności, że wszystkie akcje zostaną sprzedane.