Nastroje panujące wśród inwestorów są bardzo cenną informacją dla każdego uczestnika rynku. Na podstawie ich obserwacji powstało wiele powiedzeń, np. "większość się myli" czy "kupuj, gdy większość chce sprzedawać, sprzedawaj, gdy wszyscy kupują". Zważywszy na mechanizmy rządzące giełdą, szczególnie to drugie wydaje się prawdziwe.
Podczas sesji giełdowej dochodzi do ciągłej wymiany akcji między inwestorami. Ceny rosną dzięki temu, że na rynku pojawiają się nowi inwestorzy z nową gotówką, którzy optymistycznie patrzą w przyszłość. Są więc gotowi kupować po wyższych cenach, bo liczą, że uda im się znaleźć inwestora, akceptującego jeszcze wyższą cenę. Rosną kursy akcji, a informacja o tym zatacza coraz szersze kręgi. W pewnym momencie wiadomość, że na giełdzie trwa hossa i każdy zarabia, sprawia, że na rynek trafia ostatnia partia gotówki. Partia pochodząca od osób, które o giełdzie nie mają pojęcia. W tym właśnie momencie okazuje się, że w akcje,,zaopatrzeni?? są już praktycznie wszyscy, którzy chcieliby je mieć. Więc kto ma je kupować po jeszcze wyższych cenach? Śmiałków będzie coraz mniej, aż w końcu podaż zacznie przewyższać popyt.
Wówczas na rynku zaczynają się pojawiać opinie, że akcje są przewartościowane i ceny powinny spadać. Inwestorzy zaczynają się wyzbywać papierów, bo obawiają się strat. Ponieważ nie ma zbyt wielu chętnych do kupna, godzą się na coraz niższe ceny. Zniżki trwają, a inni z coraz większym strachem patrzą na topniejącą wartość portfeli. Dołączają zatem do grona sprzedających. W pewnym momencie, kiedy ceny zaczynają być uzasadnione fundamentalnie, na rynku pojawiają się tzw. silne ręce, czyli duzi, długoterminowi inwestorzy. Powoli akumulują sprzedawane przez strachliwych spekulantów walory. Kiedy większość działających w popłochu, krótkoterminowych inwestorów pozbędzie się akcji, przewaga podaży zacznie topnieć i zakończy się trend spadkowy.
Zidentyfikowanie sytuacji, kiedy pesymizm lub optymizm jest zdecydowanie przesadzony, nie jest łatwe. Z pomocą przychodzą jednak liczne wskaźniki, które zostały stworzone właśnie w celu mierzenia nastrojów. Do nich może się zaliczyć publikowany przez GPW w Warszawie WIGOMETR czy indeks VIX giełdy chicagowskiej CBOE. Wskaźniki te różnią się metodologią obliczania, ale większość przedstawia bliższe lub dalsze oczekiwania inwestorów co do rozwoju koniunktury. Często są one zaliczane do wskaźników kontrariańskich, co oznacza, że ich wysokie poziomy, świadczące o bardzo dużym optymizmie, powinny być interpretowane negatywnie. I odwrotnie. Niskie poziomy, czyli duży pesymizm, należy odbierać jako sygnał nadchodzącej poprawy.