Skoro jednak daytrading istnieje i jest praktykowany przez wielu spekulantów, to muszą istnieć jakieś zalety takiego inwestowania pieniędzy. Zwolennicy handlowania w obrębie jednej sesji twierdzą, że po pierwsze - tej formie spekulacji towarzyszy mniejsze ryzyko niż w przypadku inwestowania pozycyjnego. Uważają, że głównym zagrożeniem dla pozycji utrzymywanych przez więcej niż jeden dzień, są luki cenowe (różnice między ceną zamknięcia a ceną otwarcia na kolejnej sesji). Czasami są one na tyle duże, że niemożliwe jest zamknięcie stratnej pozycji, na wcześniej ustalonym poziomie, gdyż jest on po prostu przeskakiwany. Day trader zamyka pozycję najpóźniej na koniec tej samej sesji, na której ją otworzył, więc nie ma takiego zagrożenia. Kolejnym argumentem "za" jest możliwość otwierania dużych pozycji. Jest to szczególnie ważne na niektórych rynkach terminowych (nie na GPW), gdzie gracze jednosesyjni nie muszą wnosić depozytów zabezpieczających lub robią w znacznie mniejszym rozmiarze niż gracze pozycyjni. Dzięki temu mogą otwierać jeszcze większe pozycje, przez co niewielkie zmiany cen mogą im zapewnić bardzo duże zyski. Fakt ten jednak w dużym stopniu stoi w sprzeczności z wcześniejszym argumentem o ograniczonym ryzyku. Bardzo duża dźwignia finansowa oprócz zysków, może też prowadzić do bardzo dużych strat. Daytraderzy twierdzą jednak, że sumienne śledzenie przebiegu sesji pozwala im na natychmiastowe reagowanie w przypadku, gdy sprawy przybierają nieoczekiwany obrót. Wprawdzie konieczność szybkiego ucinania strat jest podstawą tej techniki, ale czasami sytuacja rynkowa uniemożliwia takie działanie. Zdarza się bowiem tak, że mimo szybkiej reakcji, gracz jednosesyjny zamknął pozycję na gorszym poziomie, niż ten, przy którym składał zlecenie. Zjawisko to określane jest mianem poślizgu cenowego (slippage), który może być tym większy, im mniejsza jest płynność rynku. Płynność natomiast jest podstawowym kryterium wyboru rynku. Daytrader nie może sobie bowiem pozwolić na obecność na rynku, gdzie problem stanowi realizacja zlecenia po kursie zbliżonym do ostatniej transakcji. Tym samym nie ma czego szukać na większości klas kontraktów terminowych na GPW. Jedynym płynnym instrumentem są tylko futures na WIG20, choć i tu zdarza się, że aktywność inwestorów nie jest zbyt duża.
Daytrading jest bardzo dużym wyzwaniem dla inwestora także ze względów psychologicznych. Przez kilka godzin jest on nieprzerwanie bombardowany napływającymi informacjami i zmieniającymi się kursami. Musi umieć wybrać najistotniejsze dane i zachować spokój w każdej sytuacji. Dyscyplina jest jednym z najważniejszych czynników torujących drogę do zwycięstwa. Poddanie się emocjom (o to, ze względu na zmieniający się z chwili na chwilę stan konta, nie trudno), prowadzi do nieracjonalnych decyzji, a tym samym bardzo zwiększa prawdopodobieństwo straty.