Jak wyglądały pana początki na rynkach finansowych? Skąd w ogóle zainteresowanie tematyką i obranie właśnie takiej ścieżki zawodowej?
Kończąc studia niezwiązane w ogóle z finansami, nie sądziłem, że tak właśnie potoczy się moja ścieżka zawodowa. Od początku starałem się jednak, aby praca była moim hobby i by nigdy nie narzekać na poniedziałki. Fascynacja inwestowaniem przyszła w miarę szybko, kiedy postanowiłem zrobić coś ze swoimi pierwszymi poważnymi oszczędnościami. Postawiłem sobie za cel, że nauczę się inwestować. Stało się to moim zainteresowaniem, pasją i hobby. Mogę powiedzieć, że edukację zacząłem z przytupem, przeczytałem chyba każdą dostępną książkę na temat inwestowania. Skończyłem kilka kursów i ochoczo przystąpiłem do pomnażania swoich oszczędności. Początki były typowe, mnożyłem je bardziej przez 0,6 niż przez 2. Ale to zmotywowało mnie jeszcze bardziej do nauki, a dyscyplina i konsekwencja w miarę szybko pozwoliły na regularne osiąganie dodatniej stopy zwrotu. Kończąc jedną ścieżkę zawodową, postanowiłem, że teraz pora na pracę na rynku. Byłem pewny swojej wiedzy i umiejętności, szybko dostałem szansę na wykazanie się od Andrzeja Tomczyka z Admiral Markets.
W swoich analizach posługuje się pan głównie analizą techniczną. Czy to podejście może być źródłem rynkowej przewagi?
Analiza techniczna (AT) jest źródłem przewagi rynkowej sama w sobie. To, co powoduje, że nie każdy na tym zarabia, jest nasza psychika i cała otoczka inwestowania, jak chociażby zarządzanie kapitałem. AT jest narzędziem ostrym i skutecznym. Ale zyski trzeba sobie umiejętnie odkroić. Trzeba się tym narzędziem umiejętnie posługiwać. Nie można otwierać pozycji na podstawie, powiedzmy, RSI i ATR, a po stracie odgrywać się dwa razy większą pozycją, dokładając do tego CCI. Ktoś straci i powie, że AT nie działa, a tak naprawdę powinien winić siebie i marne zarządzanie ryzykiem. Technika jest skuteczna, ale niestety na instrumentach płynnych. Na NewConnect nawet nie przyszłoby mi do głowy ją stosować. Technika często się też myli. Przy umiejętnym zarządzaniu kapitałem (money management, MM) wystarczy nam jednak, aby dawała w 51 proc. dobre wskazania. Nawet lepiej, niektórzy mogą zarabiać, mając rację w 20 proc. transakcji. AT całe szczęście ma rację znacznie częściej, trzeba jednak umieć to wykorzystać. Niestety, wiele elementów AT jest subiektywnych w odbiorze, a w naszej głowie już tylko czekają chochliki, aby wszystko zepsuć, i tam należy szukać przyczyn, czemu nasze konto może być czasem na minusie.
Czy ma pan ulubiony zestaw narzędzi, który stosuje do analizy wykresów?