Polacy najczęściej kupują ubezpieczenia komunikacyjne. W 2017 r. polisy te (obowiązkowe OC i dobrowolne autocasco) przyniosły około 36 proc. łącznej przypisanej składki brutto krajowych ubezpieczycieli – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. W państwach Europy Zachodniej więcej składki zbiera się z innych ubezpieczeń. Jak tłumaczy Andrzej Prajsnar, ekspert porównywarki Ubea.pl, to efekt tego, że w Europie Zachodniej rynek ubezpieczeń na życie i polis medycznych jest znacznie bardziej rozbudowany niż w naszym kraju.
Potrzebne, bo obowiązkowe
Przepisy prawa obligują Polaków do wykupienia komunikacyjnego OC. Dlatego niemal każdy właściciel auta ma polisę OC (około 100 tys. pojazdów porusza się bez niej). Natomiast jedynie co czwarty właściciel samochodu wykupuje dobrowolne AC – można szacować na podstawie danych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).
Wielu kierowców rezygnuje z tego ubezpieczenia, gdyż uważa, że jest to tylko dodatkowy wydatek. Dopiero po kradzieży samochodu, zniszczeniu go z własnej winy czy po kolizji ze zwierzęciem właściciele pojazdów dochodzą do wniosku, że autocasco jest jednak potrzebne. Bez AC żadna z tego typu szkód nie zostanie zlikwidowana przez ubezpieczyciela, czyli wszystkie straty i koszty trzeba pokryć z własnej kieszeni. Z drugiej strony, kupowanie autocasco nie zawsze się opłaca. Dotyczy to zwłaszcza starych aut – a dużo takich pojazdów jeździ po polskich drogach; w tym przypadku często tańsza będzie naprawa samochodu za własne pieniądze niż płacenie co roku składki ubezpieczeniowej.
Wybierając komunikacyjne OC, kierowcy kierują się głównie ceną. Wynika to nie tylko z obowiązkowego charakteru tego ubezpieczenia, ale też z tego, że zakres OC jest określony ustawowo; w związku z tym ubezpieczenie jest niemal identyczne u wszystkich ubezpieczycieli. Różnice polegają na tym, że niektóre towarzystwa uzupełniają podstawowy zakres polisy, uwzględniając to na ogół w jej cenie.