Faktycznie, nikt nie ma szklanej kuli, w której mógłby zobaczyć przyszłość. I nawet jeśli zadamy sobie wiele trudu, by przeanalizować zgromadzone dane, zapoznać się z różnymi opiniami, to i tak przyszłe wydarzenia będą wielką niewiadomą.

Nie oznacza to bynajmniej, że próby przewidywania, co nas czeka, są pozbawione sensu. Przy planowaniu swoich działań powinniśmy uwzględniać prognozy przygotowywane przez specjalistów. Ale musimy pamiętać, że to tylko prognozy.

Doradcy konsekwentnie przestrzegają zwłaszcza mniej doświadczonych inwestorów, żeby nie próbowali odgadywać, czy na giełdzie taniej już nie będzie, albo czy kursy akcji są właśnie na szczycie (więc trzeba sprzedawać). Trafienie w dołek lub w górkę jest bardzo trudne nawet dla profesjonalistów. Rada jest zawsze taka sama: wytycz sobie cel, ustal kwotę i systematycznie kupuj wybrane papiery. Raz trochę przepłacisz, innym razem kupisz tanio, w sumie powinieneś być zadowolony.

Podobny tok rozumowania powinni przyjąć oszczędzający w bankach. Co prawda oni z góry wiedzą, że w tym roku na swoich lokatach realnie stracą z powodu stosunkowo wysokiej inflacji (niewiadomą jest tylko wielkość straty), ale nie jest to powód, aby teraz w ogóle przestać odkładać. Bo co będzie za rok? Zapytajmy wróżbitę.