Rynek sztuki: Szukaj i zarabiaj

Krajowy rynek opiera się na imporcie poloników ze świata.

Publikacja: 08.10.2022 10:22

Wystrzeliły do góry ceny obrazów Jacka Yerki. Fot. Agra-Art

Wystrzeliły do góry ceny obrazów Jacka Yerki. Fot. Agra-Art

Na rynku sztuki nie jest źle. A byłoby bardzo dobrze, gdyby organizowano mniej aukcji. Wtedy dostępny towar podlegałby selekcji. Dziś jest wielu organizatorów aukcji, którzy przy niskiej podaży oferują wszystko, co im wpadnie w ręce. Na krajowych aukcjach wystawiane są nie tylko „aukcyjne” obrazy. To znaczy takie, które wywołują pożądanie, które warto ostro licytować, o które warto się bić. Często (coraz częściej?) oferowane są obiekty przypadkowe. Obiekty pozbawione wartości artystycznej i lokacyjnej.

Dzieje się tak zwłaszcza na aukcjach młodej sztuki. Przybyło firm, które handlują pracami młodych artystów. Panuje opinia, że to łatwy zarobek. Na tym nie trzeba się znać, wystarczy od autorów przyjmować prace w komis, nie ma zagrożenia falsyfikatami.

Słaby towar oferowany jest też na aukcjach dawnej sztuki. Potwierdzają to aukcje na przykład Rempeksu. W tej sytuacji klient musi być wyjątkowo czujny. Zwłaszcza debiutant na rynku sztuki. Zanim coś kupi, powinien obserwować towar i ceny. Powinien odwiedzać muzea, żeby trafnie rozpoznać swój gust artystyczny i skalę talentu różnych twórców.

Każdy uczestnik rynku powinien zdobyć i przeczytać raporty o aukcjach sztuki, wydane w ostatnich latach przez portal Artinfo.pl. Z zawartych tam analiz wynika, co drożeje najbardziej i dlaczego drożeje.

Na lokatę nadają się dzieła artysty, które są stale dostępne w handlu aukcyjnym i galeryjnym. Dzieła danego artysty muszą być powszechnie rozpoznawalne. Klienci rynku muszą być oswojeni z malarzem. Rośnie wtedy prawdopodobieństwo, że dziś kupiony obraz łatwo odsprzedamy bez straty, a nawet z zyskiem.

Pejzaż miejski Jerzego Nowosielskiego

Pejzaż miejski Jerzego Nowosielskiego

Foto: fot. mat. prasowe

16 października Agra-Art licytować będzie wiele obrazów, które spełniają te warunki i wyróżniają się poziomem artystycznym (www.agraart.pl). Są na przykład znakomite obrazy Jerzego Nowosielskiego. Zainteresowanie wzbudzi wybitny pejzaż miejski z wysoką wyceną 300–500 tys. zł. Pejzaże malarza są już powszechnie rozpoznawalne. Artysta wypracował własny styl malowania miast.

Nowosielski pozostawił bogaty dorobek, jego obrazy zawsze będą w obrocie. Mają dokumentację prowadzoną przez krakowską Galerię Andrzeja Starmacha. Jeśli zachodzi taka potrzeba, łatwo możemy potwierdzić autentyczność.

Dwurnik goni Kossaków

Na aukcji Agry-Art licytowane będą cztery obrazy Kossaków. Stale powtarzam, że obrazy Wojciecha i Jerzego Kossaków to aukcyjne pewniaki. Zawsze można je łatwo odsprzedać, jak sztabkę złota.

Generalnie malarstwo ma niską płynność, ale nie obrazy Kossaków! Czy za 20–30 lat ich obrazy będą równie chętnie kupowane, czy nadają się na długoterminową lokatę? Uważam, że tak. Jako naród jesteśmy wyjątkowo przywiązani do historii naszego oręża, którą sławili Kossakowie.

Z raportów Artinfo.pl wynika, że na aukcjach od pewnego czasu licytujemy więcej obrazów Edwarda Dwurnika niż Kossaków. Na aukcji Agry-Art są trzy obrazy Dwurnika. Prawie na każdej krajowej aukcji są obrazy tego malarza. Dwurnik zostawił bogaty dorobek, jest czym handlować, marszandom opłaca się kreować coraz wyższe ceny.

Pięć lat temu alarmowałem w „Parkiecie”, że krajowi marszandzi i kolekcjonerzy importują rozproszone na świecie wczesne obrazy Dwurnika. Na międzynarodowym rynku można je było kupić za grosze, bo Dwurnik nie był wtedy notowany na polskich aukcjach. Wtedy niektórzy tanio kupili po kilkadziesiąt obrazów malarza, przetrzymali je do dziś i teraz wyprzedają je z dużym zyskiem.

Krajowy rynek opiera się na imporcie poloników ze świata. Do znudzenia powtarzam, że często odnajdują je kolekcjonerzy z pasją. W każdym czasie są dzieła niedocenione, które czekają na odkrywców.

Rzadko goszczą na rynku obrazy Jana Stanisławskiego.

Rzadko goszczą na rynku obrazy Jana Stanisławskiego.

Foto: Fot. Agra-Art

Dziś trudno uwierzyć, ale ok. 20 lat temu nie ceniono u nas nawet Romana Opałki. Zyska inwestor, który ma odwagę kupować niedoszacowane dzieła, autorów niesłusznie zapomnianych.

Na aukcji Agry-Art licytowana będzie wczesna grafika Romana Opałki z ceną wywoławczą 20 tys. zł. Obiekt ma wybitną wartość kolekcjonerską, może zdobić galerie wielkich muzeów. Nadaje się na lokatę. Moim zdaniem Opałka nie popadnie w zapomnienie, nie straci swojej wysokiej pozycji artystycznej i handlowej.

Rynek zarzucony jest grafikami artysty wtórnie po latach odbitymi przez jego brata. Oferowana grafika w 1969 r. została sygnowana ołówkiem przez samego autora. Oferowana grafika Romana Opałki to niewątpliwie zapowiedź jego tzw. liczonych obrazów. Warto pamiętać, że grafika powinna wisieć poza zasięgiem światła dziennego, bo wyblaknie.

Import popłaca

Oczywiście inwestycja na rynku sztuki wiąże się z ryzykiem. Warto zatem kupować dzieła o potencjale inwestycyjnym, ale przede wszystkim takie, na które będziemy z przyjemnością patrzyli u siebie w domu. Wtedy gwarantowanym zyskiem będzie radość patrzenia, przeżywania.

Dzieło Zdzisława Beksińskiego ma wysoką wycenę 700–900 tys. zł.

Dzieło Zdzisława Beksińskiego ma wysoką wycenę 700–900 tys. zł.

Foto: Fot. Agra-Art

Agra-Art 16 października licytować będzie po kilka obrazów Jacka Yerki i Zdzisława Beksińskiego. Dorobek tych artystów to rynkowy fenomen ostatnich lat. Ceny ich obrazów wystrzeliły do góry. Dwa oferowane dzieła Beksińskiego to import ze świata! Na bieżących aukcjach pełno jest polskich obrazów z importu.

W daleko mniejszej skali, ale podrożały też obrazy Tomasza Kosteckiego. W ofercie sztuki dawnej licytowany będzie wysoko wyceniony pejzaż zawsze lubianego młodopolskiego malarza Jana Stanisławskiego. Z kolei 20 października zorganizuje aukcję Polswiss Art (www.polswissart.pl).

Rosną ceny malarstwa Tomasza Kosteckiego.

Rosną ceny malarstwa Tomasza Kosteckiego.

Foto: Fot. Agra-Art

Licytowany będzie obraz z ciekawą proweniencją. To „Jeździec” namalowany przez Józefa Chełmońskiego w Paryżu w 1879 r. Obraz należał do Andrzeja Ciechanowieckiego, antykwariusza i kolekcjonera z Londynu, który przez lata miał wielki wpływ na polską historię sztuki i muzealnictwo.

Ambitny inwestor na rynku dawnej sztuki powinien zdobyć i przeczytać wydaną w 2014 r. monografię Tadeusza Matuszczaka „Chełmoński poszukiwany”. Autor opisuje dzieła uznane za zaginione, podpowiada, jak je odnaleźć w świecie. Jest grupa kolekcjonerów, którzy z książką Matuszczaka w ręku tropią obrazy Chełmońskiego. Kupują je tanio i sprzedają z zyskiem. Do odnalezienia jest jeszcze ok. 100 obrazów.

Aukcja Polswiss-Art to swoisty festiwal wielkich nazwisk. Zwłaszcza jeśli chodzi o sztukę dawną. Licytowane będą obrazy m.in. Maksymiliana Gierymskiego, Jana Matejki i Jacka Malczewskiego.

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy