Lennon patronem rynku sztuki

Siedziba domu aukcyjnego zachwyca harmonią z otoczeniem.

Publikacja: 18.02.2017 09:01

Front budynku oddziela od ulicy fosa. Kładka prowadzi do domu aukcyjnego.

Front budynku oddziela od ulicy fosa. Kładka prowadzi do domu aukcyjnego.

Foto: Archiwum

Przy ulicy Johna Lennona róg Pięknej w Warszawie gotowa jest w stanie surowym nowa siedziba domu aukcyjnego Desa Unicum (www.desa.pl). Ma być oddana do użytku w czerwcu tego roku. Architektura idealnie wkomponowana jest w otoczenie. Architekt z pełnym szacunkiem podszedł do wyjątkowej lokalizacji, kulturowego i przyrodniczego otoczenia. Projekt stworzył Paweł W. Graliński (www.archmagic.com). Nad ziemią widoczna jest tylko jedna kondygnacja. Pomieści ona salę o powierzchni ok. 800 metrów. Będą się w niej odbywać aukcje i wystawy (sala ma wysokość 5 metrów). Dach z jednej strony krawędzią dotyka gruntu, jego powierzchnia pokryta będzie trawą. Dzięki temu budynek jest idealnie wtopiony w otoczenie, wygląda po prostu jak zielony pagórek. Doskonale zharmonizowany jest z przyrodą, zwłaszcza z zielenią sąsiadującego Parku Ujazdowskiego.

Fosy i podziemia

Pod ziemią ukryte są dwie kondygnacje. Front gmachu od ulicy Pięknej oddziela szeroka fosa. Od frontu widoczna będzie pierwsza podziemna kondygnacja, która pomieści m.in. kawiarnię. Nad fosą przewieszona została kładka. Poprowadzi do domu aukcyjnego. Do fosy (do kawiarni) można będzie zejść szerokimi schodami od strony ulicy Lennona.

Bok od strony parku (równoległy do pobliskich Alej Ujazdowskich) od gruntu oddziela również fosa. Tym samym doświetlone zostaną pomieszczenia na dwóch podziemnych kondygnacjach.

Może się okazać, że siedziba Desy przy Lennona to jeden z niewielu w świecie budynków postawiony od razu z myślą o domu aukcyjnym. Mieszczą się one zwykle w budynkach adaptowanych. Tu pomieszczenia już mają swoje docelowe przeznaczenie, w tym wszelkie instalacje. W podziemiach stoją działowe ściany, akurat są tynkowane.

Będzie i księgarnia

Wszedłem na dach. Roztacza się stąd widok zapierający dech. Tuż obok park, zaraz za nim Aleje Ujazdowskie z zabytkowymi willami. Z drugiej strony ulicy Johna Lennona jest Ambasada Francji. Po drugiej stronie Pięknej widać gmach Sejmu, dzieło architektów Kazimierza Skórewicza i Bohdana Pniewskiego, ozdobione fryzem z płaskorzeźb Jana Szczepkowskiego. Z dachu siedziby Desy widać pomnik Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego oraz wylot ul. Wiejskiej, gdzie znajduje się gmach Kancelarii Prezydenta RP.

Zaraz naprzeciw, po drugiej stronie Pięknej, Ambasada Kataru ma postawić gmach wystawienniczo-biurowy. Tak przynajmniej informuje urzędowa żółta tablica przybita na słupie.

Architekt Paweł W. Graliński prezentuje mi szczegóły. U zbiegu Pięknej i Lennona ma stać rzeźba. Kratki leżące na ziemi wokół drzew na ulicy nie są przypadkowe, podobnie jak bruk. Każdy detal jest przemyślany, wystudiowany, elegancki, odpowiedni do wyjątkowego miejsca. W takim otoczeniu sztuka lepiej smakuje! Inaczej się ją sprzedaje i kupuje.

Co mogło być na tej działce? Teren jest chyba za mały pod kolejną ambasadę. Byłoby tu jakieś następne biuro bez wyrazu, bez duszy. Dom aukcyjny prowadzi kulturotwórczą działalność. W budynku będzie również księgarnia. To będzie swoiste centrum kultury.

Mała podaż sztuki

Osobiście wielkie nadzieje wiążę z patronem ulicy Johnem Lennonem. Nazwisko jest w oczywisty sposób kojarzone dosłownie na całym świecie. Może ta szczęśliwa lokalizacja dodatkowo zwróci uwagę międzynarodowych turystów na polską sztukę – nie oszukujmy się – kompletnie nieznaną światowym miłośnikom. Nazwa ulicy zawiera, moim zdaniem, wielki marketingowy potencjał. To może być dodatkowy impuls, który pomoże całemu krajowemu rynkowi sztuki.

Taka siedziba, takie otoczenie wymaga towaru odpowiedniej jakości... Z tym nie jest dobrze na krajowym rynku. Jest niska podaż świetnych dzieł. Swoją drogą, to dobry objaw. Bowiem oznacza, że właściciele wybitnych obrazów i rzeźb nie muszą się wyprzedawać.

Bieżąca oferta aukcyjna jest słabsza niż w poprzednich latach na początku roku, ale uważny obserwator znajdzie rodzynki nawet w zakalcu. Przed nami dwie aukcje typu Varia. Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) 4 marca wystawi m.in. obrazy autorów nierozpoznanych. To jak zawsze jest wyzwanie dla kolekcjonera z pasją badacza. Kolekcjoner-detektyw ustali autora.

Tak samo na aukcji w Desie Unicum 23 lutego będzie ciekawy, anonimowy obraz „Droga w słońcu" z ceną wywoławczą 1,4 tys. zł. Obraz jest przyjemny dla oka. Przedstawia pejzaż z Kazimierza nad Wisłą.

Warto pojechać w celach edukacyjnych do Muzeum w Kamienicy Celejowskiej w Kazimierzu. Budzą tam zachwyt pejzaże z malowniczego miasteczka autorstwa kilkudziesięciu artystów. Może szczęśliwie skojarzymy anonimowy obraz z którymś z malarzy z dwudziestolecia międzywojennego. To szansa dla niezamożnego kolekcjonera. Świetna przygoda i nauka.

Kolekcjoner odkrywcą

22 lutego na aukcji Rempeksu (www.rempex.com.pl) warto zwrócić uwagę na zestaw 13 medalionów z brązu autorstwa Jeana-Lamberta Ruckiego (1888–1967). Jeszcze dwa–trzy lata temu nikt w Polsce nie kojarzył, że ten wysoko w świecie notowany artysta urodził się w Krakowie i tam skończył Akademię. W 1911 roku wyjechał do Paryża, dzielił pracownię z Modiglianim. Przyjaźnił się z np. Kislingiem i Soutinem, odniósł trwały sukces w sztuce i na rynku.

Ruckiego odkrył kolekcjoner Marek Roefler, który w Konstancinie prowadzi muzeum (www.villalafleur.pl) polskich artystów należących do szkoły paryskiej. Odkąd Roefler m.in. w „Parkiecie" pochwalił się zdobytymi dziełami Ruckiego, wzrosło zainteresowanie dorobkiem artysty.

Ktoś zaczął importować do kraju drobne prace artysty, drobne z uwagi na ich wysokie ceny i brak kapitału obrotowego u zaopatrzeniowców krajowego rynku. Zainteresowanie Ruckim wzrośnie. W tym roku jesienią Marek Roefler zorganizuje w muzeum monograficzną wystawę artysty ze swoich zbiorów i zbiorów we Francji. Jak zwykle wyda dwujęzyczny album, to zwiększy podaż i popyt.

Może rynek obudzi się z zimowego snu 9 marca na aukcji sztuki współczesnej w Desie Unicum? Będzie tam m.in. obraz Jana Tarasina (reprodukcja obok) i innych modnych aktualnie klasyków, np. Wojciecha Fangora i Tadeusza Kantora.

Rozproszone galerie

Na koniec powtórzę myśl tę samą od lat: szkoda, że warszawski rynek sztuki jest tak rozdrobniony. Nie ma swoistego centrum, jak np. Hotel Drouot w Paryżu. Raz podjeżdżam, raz parkuję i w jednym miejscu mam reprezentatywny przegląd najlepszych ofert. Zdumiewa, że po 1989 roku nie powstała w stolicy jedna ulica, gdzie byłyby zlokalizowane przede wszystkim antykwariaty.

Żeby objechać ciekawsze galerie w Warszawie, trzeba stracić cały dzień. Kto ma na to czas? Warto bezpośrednio oglądać ofertę, osobiście spotykać kolekcjonerów, wymieniać uwagi. Oglądanie oferty w internecie to powinien być zaledwie wstęp.

[email protected]

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę