Jak być bogatym

We wrześniu z raportu „Rynek sztuki w Polsce" dowiemy się, dlaczego jego wartość rośnie.

Publikacja: 22.08.2020 10:42

Za 45 tys. zł można kupić w Krakowie obraz Tadeusza Dominika.

Foto: Galeria Artemis

Antykwariusze z radością powtarzają, że radykalnie rosną obroty na krajowym rynku sztuki. Twierdzą, że to skutek epidemii. Polacy z konieczności siedzieli w domach, więc mieli więcej czasu na interesowanie się sztuką. Penetrowali internet i online kupowali zdecydowanie więcej niż wcześniej w realu.

We wrześniu nareszcie ukaże się zapowiadany raport „Rynek sztuki w Polsce" przygotowany i wydany przez portal Artinfo.pl. Tom zawierać będzie analizy za 2019 rok. Opóźnienie spowodowane jest epidemią. Miłośnicy dorocznych raportów portalu Artinfo.pl (będzie to trzeci raport) zostaną mile zaskoczeni. W edycji znajdą się także szczegółowe dane dotyczące pierwszego półrocza tego roku.

Faktycznie nastąpił wyraźny wzrost obrotów na aukcjach sztuki. Jednak nie chce mi się wierzyć, że to tylko skutek siedzenia Polaków w domach. A może radykalnie przybyło podmiotów handlujących sztuką? Oczywiście mam na myśli internet. Portal Artinfo.pl na razie nie ujawnia szczegółów raportu.

Nadal kupujemy mało

Czy nowe internetowe firmy wygrają konkurencję z dotychczas istniejącymi tradycyjnymi galeriami? Na ile wzrost obrotów może być trwały? Przede wszystkim z jakich pobudek kupują nowi/internetowi klienci? Trudno podejrzewać, że sztukę młodych anonimowych autorów kupują na inwestycję.

Na tle innych narodów kupujemy względnie niewiele dzieł sztuki. Nie jest to problem finansowy, lecz mentalny. Pieniądze są, ale nie ma tradycji życia pośród sztuki. Nie ma wzorów wyniesionych z domu.

Nie mieliśmy kolekcji królewskiej przez stulecia przekazywanej kolejnym władcom. Nie mieliśmy bogatego mieszczaństwa. Gdyby jutro w Polsce odkryto największe złoża ropy naftowej, uranu i złota, to wzbogaceni rodacy – moim zdaniem – nie będą kupować obrazów.

Przede wszystkim nie ma u nas otwartości na sztukę. Co to jest otwartość? W 2017 roku Roberto Salvadori wydał w Warszawie książkę „Piękno i bogactwo" o największych amerykańskich bogaczach, którzy na początku XX wieku stworzyli kolekcje najsłynniejsze w dziejach ludzkości.

Zbierali w pierwszym pokoleniu, bez tradycji rodzinnej. Zwykle wyrośli w nędzy, ale kiedy doszli do majątku, to kupowali nową sztukę, nawet tę budzącą kontrowersje. Koronnym przykładem jest Albert Barnes (1872–1951) z Filadelfii.

Ubogi syn rzeźnika zdobył fortunę. Sam, bez doradców, zbierał trudne malarstwo np. Chaima Soutine'a. Zaciekle bronił malarza przed atakami osób o konserwatywnym smaku artystycznym. A u nas co? Nadal najpopularniejszymi malarzami na aukcjach są np. Jerzy Kossak, Vlastimil Hofman. Co mnie, współczesnego człowieka, łączy z seryjnie malowanymi obrazami Teodora Axentowicza (1859–1938)? Malarz chętnie przedstawiał małorolnego chłopa w łapciach z łyka, a w tle cerkiew. Chłop idzie po błocie... Takie obrazy wciąż są przebojami krajowych aukcji.

Brakuje mecenasów sztuki

Zawsze mieliśmy anachroniczne zamiłowania. Przykładem tego jest kolekcjoner Karol Lanckoroński (1848–1933). Miał ogromne wpływy w Wiedniu na początku XX wieku. Mógł kupować obrazy impresjonistów lub Gustawa Klimta oraz innych artystów, których niedługo uznano za geniuszy światowej sztuki. Jednak Lanckoroński zwalczał Klimta, wolał malarstwo Kazimierza Pochwalskiego.

Zwalczał też młodego wówczas Józefa Mehoffera jako nowoczesnego malarza. Warto przeczytać monografię Lanckorońskiego autorstwa Joanny Winiewicz-Wolskiej wydaną w 2010 roku przez Zamek Królewski na Wawelu. Ta lektura nie jest tylko ciekawostką historyczną. Takie anachroniczne podejście do sztuki, do kupowania obrazów obowiązuje u nas do dziś.

To książka w istocie rzeczy o tym, jak być człowiekiem wpływowym i bogatym. Jak przy okazji przejść do historii. Za czasów Lanckorońskiego żył w Ołomuńcu mieszczanin Otto Primavesi. Zamówił on u wspomnianego Gustawa Klimta portret swojej córki Mady.

Powstało powszechnie znane w świecie arcydzieło, atrakcja nowojorskich zbiorów MoMA. Primavesi żyje w tym obrazie jako mecenas sztuki! Primavesi był otwarty na nowinki w sztuce, odważnie łamał schematy. O Lanckorońskim kto dziś pamięta?

Bogactwo powinno być odpowiednio podane. W książce Joanny Winiewicz-Wolskiej są zdjęcia wnętrz pałacu Lanckorońskiego. Pełne są przepychu, anachroniczne w wyrazie. Nie jest obojętne, na co patrzymy w najbliższym otoczeniu. W ładnym wnętrzu łatwiej będziemy rozwiązywać problemy zawodowe!

Na pewno służbowe wnętrze, obrazy na ścianach budują nasz wizerunek. Co gościowi powie o nas chłop w łapciach namalowany przez Axentowicza, wiszący w naszym gabinecie lub wilk namalowany przez Alfreda Wierusza Kowalskiego?

Koniecznie przeczytajcie „Piękno i bogactwo" Roberta Salvadori. Książkę wydała oficyna Zeszytów Literackich (www.zeszytyliterackie.pl). Właśnie likwidowane są Zeszyty Literackie, ogromnie zasłużone m.in. w dziedzinie edukacji plastycznej. Zabrakło prywatnego mecenasa sztuki. Do 31 sierpnia można kupić wybrane książki, w tym ważne lektury dotyczące sztuki, np. książki Józefa Czapskiego.

Od 30 lat w kółko powtarzam, że brak u nas mecenasów sztuki. Przez to z ogromnym opóźnieniem wydawany jest Słownik Artystów Malarzy. To fundamentalne źródło wiedzy o artystach, niezbędne inwestorom, kolekcjonerom, antykwariuszom. Edytorem jest Instytut Sztuki PAN. Rocznie brakowało ok. 50 tys. zł na delegacje polskich uczonych, aby mogli pojechać np. do Wilna lub Lwowa i tam przebadać archiwa...

Ciekawa bieżąca oferta

Co ciekawego znalazłem na rynku w bieżącej ofercie? W krakowskiej galerii Artemis są ciekawe obrazy np. Leona Tarasewicza, Edwarda Dwurnika i Franciszka Maśluszczaka (www.artemis.art.pl). Wyróżnia się obraz Tadeusza Dominika.

24 sierpnia na aukcji Galerii 101 Projekt (www.101projekt.pl) licytowany będzie obraz lubianej malarki Olgi Wolniak. Bogaty zestaw obrazów malarki ma stołeczna Galeria Milano (www.milano.arts.pl).

Do 31 sierpnia w Sopockim Domu Aukcyjnym (www.sda.pl) w Gdańsku trwa wystawa sprzedażna dzieł malarzy należących do środowiska Ecole de Paris. Warto zwrócić uwagę, że większość oferowanych obrazów w ciągu ostatnich dziesięciu lat wystawiana była w prywatnym Muzeum Villa la Fleur w Konstancinie (www.villalafleur.com).

Warto się zastanowić, czy prezentacja na prestiżowych wystawach miała wpływ na wycenę? Z obserwacji rynku wynika, że łatwiej jest odsprzedać obraz, jeśli wystawiany był w prestiżowym muzeum i reprodukowany w naukowym katalogu.

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy