Model 944 był produkowany w latach 1982–1991, ale jego historia zaczęła się wcześniej i ma związek z inną niemiecką marką. Otóż ten samochód pierwotnie miał mieć na masce znaczek Volkswagena, mającego ambicje i chcącego w gamie bardziej prestiżowego modelu. Na początku lat 70. ubiegłego wieku Porsche skonstruował więc dla firmy z Wolfsburga sportowe auto, ale w tak zwanym międzyczasie pojawił się światowy kryzys paliwowy i Volkswagen powiedział „pas", wycofując się ze wspólnego projektu.

Skoro jednak samochód był właściwie gotowy, trzeba było coś z tym zrobić. Trochę poprawiono, coś dodano i wypuszczono go jako Porsche 924. Dodać tu warto, że przynosił powiew zmian. Tradycyjnie Porsche montowało napęd z tyłu, tu silnik jest z przodu, a skrzynia biegów z tyłu. Taki układ, zwany transaxle, dawał wyśmienite rezultaty. Ze względu na niemal idealne rozłożenie masy zapewniał lepsze prowadzenie. Konstruktorzy użyli też sporo części od VW i Audi, w tym dwulitrowy silnik. Jakość prowadzenia i niższa cena sprawiły, że 924 okazał się hitem rynkowym i doczekał wielu wersji.

Sukces sprawił, że choć już w 1982 roku gotowy był następca – właśnie model 944 – zdecydowano się produkować oba wozy równolegle, ten starszy był po prostu tańszą alternatywą. W modelu 944 nie ma już silnika z Audi, lecz własna konstrukcja Porsche. Nie nowa, lecz przerobiona jednostka z modelu 928. Odświeżono nadwozie, m.in. poszerzając błotniki i dodając tylny spojler, zmodyfikowano układ hamulcowy oraz zawieszenie. Niemal niezmienione pozostało natomiast wnętrze. Model 944 miał gorszy współczynnik oporu aerodynamicznego od swojego poprzednika, ale był szybszy. Mimo wszystko nigdy nie były to osiągi godne prawdziwych „sportowców". Przyspieszał do „setki" w około 9 sekund i rozpędzał się do 220 km/h.

Proponowany przez RT Classic Garage Porsche 944 z rocznika 1983 ma niewielki przebieg 70 000 km. Pod maską pracuje 163-konny motor benzynowy o pojemności 2449 cm3 współpracujący z manualną skrzynią biegów. Wóz wyposażony jest m.in. w: elektryczne szyby, welurową tapicerkę, radio, szyberdach i alufelgi. – Prezentowany egzemplarz to wersja europejska, tzw. przedlift. Auto zostało poddane całe odświeżeniu. Jest pozbawione wszelkich śladów korozji, otrzymało nowy lakier. Samochód zachowany jest w bardzo dobrym stanie mechanicznym, w świetnej kondycji jest też wnętrze. Pokonywanie każdego kilometra to ogromna przyjemność – zachęca właściciel. By móc się tej przyjemności oddawać na co dzień, trzeba mieć (i oddać) dokładnie 49 000 zł. Potem tylko dbać, przesadnie nie eksploatować, a wartość będzie stale rosła.