Może to być nowy etap dla spółek, bo np. na koniec 2008 r. w ponad 90 spółkach OFE (jako wszystkie podmioty) miały powyżej 10 proc. akcji.
– To prawdopodobnie pierwszy raz, gdy OFE występują z taką propozycją. Ta forma wyboru rad nadzorczych jest w tej chwili przez rynek postrzegana negatywnie, ale naszym zdaniem to błędne podejście – mówi Grzegorz Chłopek, wiceprezes ING PTE. Dodaje, że głosowanie w grupach daje pewność wyboru kandydatów delegowanych przez głównych akcjonariuszy. Dlaczego na pierwszy ogień trafiła Vistula?
Spółka przeżywa burzliwy okres, a ING OFE ma 11,1 proc. jej akcji, a PZU aż 18,69 proc. Jednak udział ten nie przekłada się na głosy na WZA z powodu szczególnych uprawnień części akcjonariuszy, zapisanych w statucie. – Przy głosowaniu grupami wszystkie takie statutowe zapisy są wyłączane – mówi Chłopek. Pozostają tylko uprawnienia ustawowe. Kogo do rady Vistuli chcą delegować ING i PZU? Na razie zdradzają kandydatów, bo nie poinformowały o tym spółki. Ma to być kandydat niezależny.
KNF nie widzi w decyzji OFE nic zdrożnego, o ile będą działać w interesie swoich członków. Kłopot mógłby być wtedy, gdyby OFE tworzyły grupę z podmiotami z grupy kapitałowej PTE. Mogłoby to prowadzić do konfliktu interesów. Jak podkreśla Łukasz Dajnowicz z KNF, najlepiej, gdy PTE ma przyjęte zasady ładu korporacyjnego. – Wtedy wiadomo, jakich decyzji OFE na walnym zgromadzeniu można się spodziewać. Sytuacja jest bardziej przejrzysta – mówi Dajnowicz. Na razie takie kodeksy ma tylko kilka PTE.
Przedstawiciel jednego z PTE mówi, że OFE zdarzało się już uczestniczyć w głosowaniu grupami, ale wniosek składało TFI, by nie budzić kontrowersji.