Ubezpieczenia przeszkodą w omijaniu kominówki

Menedżerowie spółek Skarbu Państwa, którzy chcą ominąć kominówkę, korzystając z furtki uchylonej przez resort skarbu, mogą mieć problem ze znalezieniem odpowiedniego ubezpieczenia OC na polskim rynku

Publikacja: 13.04.2010 08:47

Jeśli prezes PZU Andrzej Klesyk (u góry), szef Lotosu Paweł Olechnowicz (w środku) i kierujący Gaz-S

Jeśli prezes PZU Andrzej Klesyk (u góry), szef Lotosu Paweł Olechnowicz (w środku) i kierujący Gaz-Systemem Jan Chadam postanowią ominąć kominówkę, będą musieli założyć firmę i kupić imienne ubezpieczenie OC menedżera. To drugie wcale nie będzie łatwe.

Foto: Fotorzepa

Coraz więcej spółek, w których większość akcji ma Skarb Państwa, dostaje od niego zgodę na omijanie ustawy kominowej, ograniczającej wynagrodzenia prezesów i członków zarządu do około 20 tys. zł brutto miesięcznie. Z informacji „Parkietu” wynika, że w ostatnich dniach pozwolenie na ominięcie „kominówki” dostał zarząd giełdowego Lotosu. Na drodze do wyższych pensji menedżerom ze spółek państwowych może jednak stanąć rynek ubezpieczeniowy.

[srodtytul]Nie chcą szyć na miarę[/srodtytul]

Jak omija się kominówkę w świetle prawa i za zgodą resortu? Akcjonariusze muszą w uchwale zaakceptować nowe zasady wynagradzania członków zarządu. A menedżerowie, jeśli chcą skorzystać z tej furtki, muszą zarejestrować własną działalność gospodarczą i kupić ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej z tytułu zarządzania spółką. Dopiero wówczas rada nadzorcza może podpisać z nimi umowę o świadczenie usług zarządzania. Takie rozwiązanie dopuszcza ustawa kominowa (art. 3 ust. 2). Odpowiednie uchwały przyjęły już WZA PZU i Gaz-Systemu. Lotos nie potwierdza naszych informacji o tym, że też znajdzie się w tym gronie, ale dodaje, że odpowiednie polisy OC są dostępne na polskim rynku.

Problem w tym, że – jak twierdzą przedstawiciele firm brokerskich i ubezpieczeniowych – niektóre interpretacje prawa wskazują, że polisa OC menedżera musi być imienna. M.in. dlatego, że menedżer musi pokrywać koszty ubezpieczenia z własnej kiesy.

– Dostępne na naszym rynku polisy D&O (directors and officers, chroniące kierownictwo firmy przed skutkami błędów w zarządzaniu – red.) standardowo są bezimienne, przypisane do całego zarządu i opłacane przez spółkę. A jeśli się już zdarzy, że są imienne, to są ułomne ze względu na zakres ubezpieczenia i wysokość limitów odpowiedzialności – wyjaśnia Leszek Niedałtowski, wiceszef STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi. Dodaje, że do jego firmy zwrócili się członkowie zarządów kilku spółek kontrolowanych przez MSP z prośbą o pomoc w znalezieniu odpowiednich produktów na londyńskim rynku ubezpieczeniowym.

Czemu polscy ubezpieczyciele nie chcą stworzyć odpowiednich polis? Jak wyjaśnia Paweł Krak, kierownik ds. rozwoju ubezpieczeń OC w Towarzystwie Ubezpieczeń Allianz Polska, towarzystwa po prostu obawiają się chaosu prawnego w przypadku spowodowania przez menedżera dużej szkody.

Z kolei Paweł Sukiennik, prezes Leadenhall Polska i specjalista od ubezpieczeń D&O, wskazuje, że polisa imienna utrudniałaby oszacowanie ryzyka, bo jej posiadacz mógłby przejść do innej firmy w trakcie trwania umowy ubezpieczenia. – Wycena ryzyka jest prostsza, gdy polisa jest przypisana do zarządu jednej spółki – podkreśla Sukiennik.

[srodtytul]Będą problemy z Londynem?[/srodtytul]

Okazuje się jednak, że Londyn niekoniecznie będzie deską ratunku dla polskich menedżerów chcących ominąć kominówkę. – Kilka tzw. syndykatów Lloyd’s of London, czyli konsorcjów firm ubezpieczeniowych, oferuje imienne polisy OC dla menedżerów, ale nie chce ich sprzedawać szefom spółek notowanych na giełdach – przyznaje Niedałtowski. – Próbujemy przekonać kierownictwa syndykatów, że warto złamać tę regułę. Wierzę, że się uda.

[srodtytul]Resort znów pomoże?[/srodtytul]

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, MSP – w związku z opisanym przez nas problemem – może dopuścić inne rozwiązanie. Spółki musiałyby namówić towarzystwa do stworzenia polis D&O dla zarządu, na których byłyby nazwiska menedżerów. Koszt ubezpieczenia byłby podzielony pomiędzy nich. Zwracaliby oni pieniądze spółce albo płaciliby bezpośrednio ubezpieczycielowi. – Takie rozwiązanie jest z punktu widzenia prawa i praktyki ubezpieczeniowej możliwe – twierdzi Krak.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego