Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała 28 grudnia do Sądu Okręgowego w stolicy akt oskarżenia przeciwko założycielom spółki Serwis Finansowy Netforex: Wojciechowi K., Jackowi C. i Władysławowi K. – Zostali oskarżeni m.in. o niedopełnienie ciążących na nich obowiązków, czym spowodowali szkodę majątkową w wielkich rozmiarach w stosunku do 137 osób w łącznej kwocie nie mniejszej niż 24,2 mln zł – poinformowała w odpowiedzi na pytania „Parkietu" prokurator Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej. Oskarżono ich także o to, że nie zgłosili wniosku o upadłość spółki, mimo że istniały okoliczności uzasadniające taki krok według prawa.
Nieprawda w PIT
Ponadto Wojciechowi K. i Jackowi C. zarzucono prowadzenie działalności w zakresie obrotu instrumentami finansowymi bez zgody Komisji Papierów Wartościowych i Giełd oraz prowadzenie ksiąg niezgodnie z ustawą o rachunkowości i podawania w nich nierzetelnych danych. Prokuratura uważa także, że od stycznia 2004 r. do kwietnia 2007 r. Wojciech K. i Jacek C. poświadczali nieprawdę w rocznych zeznaniach podatkowych PIT-8C. Ostatnia kwestia jest o tyle istotna, że na podstawie tych PIT klienci odprowadzali podatki od zysków. Jeśli zapłacili je od czegoś, czego nie było, mogą – przynajmniej teoretycznie – domagać się korekt PIT i występować o zwrot pieniędzy. – Kwestia naprawienia szkody będzie rozstrzygnięta wyrokiem sądu – dodała prok. Lewandowska.
Niewielkie szanse wierzycieli
Prokuratura badała sprawę na zlecenie KPWiG (dziś KNF), ale ta zajęła się sprawą po naszych publikacjach. O sprawie Netforeksu, który podobnie jak WGI i Interbrok działał na rynku walutowym, poinformowaliśmy kilka lat temu. W 2005 roku klienci spółki, którzy powierzyli jej pieniądze w zarządzanie (zwykle za sprawą znajomych, bo informacja o działalności firmy rozchodziła się tylko pocztą pantoflową), zaczęli się obawiać, że dzieje się coś złego. Informowali nas, że zarząd spółki z siedzibą w części biurowej warszawskiego hotelu Marriott zaczął odmawiać wypłaty kapitału, choć w informacjach o stanie konta widniały zyski. Zarząd Netforeksu zapewniał nas, że to chwilowe kłopoty oraz że jest na dobrej drodze do pozyskania inwestora. Z czasem niektórzy inwestorzy (wśród nich znany producent filmowy, lekarze, osoby z branży farmaceutycznej, ich znajomi i rodziny) występowali z wnioskami o upadłość, które – odzyskawszy część pieniędzy – wycofywali.
W 2007 r. warszawski sąd ostatecznie ogłosił upadłość Netforeksu. Rok później zarządowi postawiono zarzuty prokuratorskie, a Alicja Hnatkowska, syndyk spółki, przyznała, że nie ma ona majątku, więc szansa, że wierzyciele odzyskają pieniądze, jest niewielka.
Poszkodowani nie dawali za wygraną. Próbowali zainteresować ministra sprawiedliwości i domagali się, aby ich sprawę połączyć ze sprawami znanych afer (np. WGI) oraz aby do odpowiedzialności pociągnięto także Władysława K., założyciela hurtowni farmaceutycznej Profarm.