Mimo napływu złych wiadomości ze strefy euro większość europejskich indeksów umiarkowanie rosła w piątek. Uwaga inwestorów zwrócona była bowiem bardziej na rozpoczynające się tego dnia spotkanie ministrów finansów?państw G20 (kluczowych gospodarek świata) w Paryżu, poświęcone w dużej mierze walce z kryzysem w strefie euro.
– Nastroje na rynkach nie są złe. Mieliśmy przecież na giełdach w ostatnich dniach głównie zwyżki. Wyceny akcji są już dosyć niskie, a obligacje wydają się drogie. Jeżeli jednak Europa nie pokaże, że będzie ostro walczyć z kryzysem, sytuacja zmieni się na gorsze – twierdzi Paul Coffin, zarządzający funduszem w londyńskiej firmie Fieldings Investment Management.
Hiszpański problem
Nerwowość na rynkach ograniczała się głównie do południa Europy. Rentowność włoskich obligacji wzrosła do 5,83 proc., a mediolański indeks FTSE MIB przejściowo znalazł się na minusie, gdyż inwestorzy z lekkim niepokojem oczekiwali głosowania we włoskim parlamencie nad wotum zaufania dla rządu Silvio Berlusconiego. Gabinet zdobył potrzebną większość, więc FTSE MIB rósł później nawet o 3,8 proc.
Niewielkie echo na rynkach przyniosła obniżka hiszpańskiego ratingu kredytowego?przez agencję Standard &?Poor's o jeden stopień, do poziomu AA-. (Podobnego cięcia dokonała tydzień wcześniej agencja Fitch). Co prawda rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich lekko wzrosła, ale madrycki indeks giełdowy Ibex 35, po niewielkich spadkach, znalazł się po południu na plusie.
Inwestorów nie przestraszyło zbytnio uzasadnienie cięcia ratingu. – Naszym zdaniem profil finansowy hiszpańskiego systemu bankowego osłabi się jeszcze mocniej, a problematycznych aktywów przybędzie – mówi komunikat S&P.