Oddech rynku był adekwatny do wyniku i w WIG20 zdrożał komplet spółek, gdy na całym rynku udało się podnieść ceny 75 procent walorów przy ledwie 12 procent przecenionych i 13 procent bez zmiany ceny. Nie ma wątpliwości, iż zachowanie GPW zostało podyktowane przez otoczenie. Kolejny zwrot akcji w USA – tym razem zamrożenie wojny celnej przez prezydenta Trumpa z niemal całym światem z wyjątkiem Chin – zaowocowało środowymi zwyżkami na Wall Street, jakich rynki nie oglądały od wielu lat. Odbicie w USA przeniosło się do Azji i dziś rano wylądowało w Europie poranną zwyżką niemieckiego DAX-a o około 8 procent, na co GPW odpowiedziała wzrostem WIG20 o przeszło 7 procent. W kolejnych godzinach więcej było już konsolidacji oraz lekkiego osuwania na południe, a finalna zmiana WIG20 była tylko kosmetycznie wyższa od wzrostu niemieckiego DAX-a o 4,53 procent. Niestety, pierwsze godziny kolejnej sesji na Wall Street wskazują, iż środowy skok na północ nie kończy tematu zagrożeń bessą. W istocie, wczorajsza zwyżka Nasdaqa Composite o 12 procent została dziś uzupełniona porannym spadkiem indeksu o przeszło 5 procent, co sugeruje, iż rynek nie tylko mógł przesadzić wczoraj z euforią, ale również z nadziejami na wygaszenie zmienności. Z punktu widzenia inwestycji na rynku warszawskim oznacza to, iż należy przygotować się na wiele sesji podporządkowanych otoczeniu i zmian na GPW, które będą dalekie od handlu w jednym kierunku. Naprawdę bowiem, wczorajsze zachowanie Donalda Trumpa oznacza raczej zamrożenie wojny celnej niż jej zakończenie. W istocie, środowe wyhamowanie wojny celnej przez Donalda Trumpa było reakcją na wydarzenia rynkowe – wyprzedaż obligacji – które niepowstrzymane mogły wymknąć się spod kontroli. W praktyce, wielką niewiadomą pozostaje skala szkód, jakie poczyniła dotychczasowa polityka nowego rządu w USA, która przełożyła się na ryzyko pojawienia się nowego kryzysu finansowego.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ

Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.