Gospodarka przez pryzmat kufla

Aktualizacja: 17.02.2017 05:28 Publikacja: 14.02.2012 08:59

"The Economics of Beer" pod redakcją Johana Swinnena. Oxford University Press 2011

"The Economics of Beer" pod redakcją Johana Swinnena. Oxford University Press 2011

Foto: GG Parkiet

Alan Greenspan, były wieloletni prezes Rezerwy Federalnej, w swojej autobiografii wspomina, że ekonomii nauczył się nie tyle na studiach, ile w bibliotece instytutu analitycznego Conference Board. Była to „skarbnica danych na temat każdej ważniejszej gałęzi przemysłu Stanów Zjednoczonych", „wypełniona setkami półek z książkami opisującymi rzeczywiste funkcjonowanie tych branż". Przyszły szef Fedu spędzał tam długie godziny, analizując załadunki wagonów towarowych w XIX w., trendy w cenach bawełny krótkowłosej po wojnie secesyjnej i inne ważkie zagadnienia.

Złośliwi powiedzą, że Greenspan ekonomii nauczył się słabo, skoro nie był w stanie dostrzec narastającej na jego oczach bańki na rynku nieruchomości, którą sam w pewnym stopniu napompował. Ale abstrahując od oceny dorobku „maestro", jego wspomnienia dobrze ilustrują pewną prawdę: jeśli istnieją w ogóle niezmienne prawa ekonomiczne, to można je poznać, analizując zachowania dowolnego konsumenta, firmy czy branży. Innymi słowy, gospodarka jest jak kula: można ją oglądać z którejkolwiek strony i zawsze wygląda tak samo.

Co nie znaczy, że każdą stronę ogląda się z równym zainteresowaniem. Z pewnością jedną z najprzyjemniejszych lekcji ekonomii można odebrać, czytając „Ekonomię piwa" pod redakcją?Johana Swinnena, wydaną niedawno nakładem oficyny wydawniczej Uniwersytetu Oksfordzkiego. Raczkująca dyscyplina, jaką jest piwonomia, jest tak zajmująca, że nawet publikacje naukowe, których zbiorem jest ta książka, mogą stanowić lekturę do poduszki. Albo do kufla.

Branża piwowarska z kilku powodów bardziej nadaje się do zgłębiania uniwersalnych praw ekonomicznych, niż inne (np. branża winiarska, a przecież ekonomia wina istnieje od dawna, o czym świadczy wydawany od 2006 r. „Journal of Wine Economics"). „W skali światowej piwo zarówno pod względem wolumenu, jak i wartości sprzedaży, jest zdecydowanie najważniejszym napojem alkoholowym w skali globalnej (...) To sprawia, że rynek piwa nie tylko sam w sobie jest ciekawym obiektem badań, ale też daje wgląd w to, jak?funkcjonuje gospodarka (i świat)" – pisze we wstępie Swinnen, badacz brukselskiego ośrodka analitycznego CEPS.

W jednym z dalszych rozdziałów myśl tę rozwija Lisa George, pisząc: „Branża piwowarska pod wieloma względami stanowiła laboratorium badawcze organizacji przemysłowej, można więc na jej przykładzie analizować skutki innowacji technologicznych, regulacji rządowych, ruchów strategicznych i fuzji". Rzeczywiście, konsolidacja branży piwowarskiej zaczęła się ponad 100 lat temu i była gwałtowniejsza niż w innych gałęziach przemysłu. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii w 1900 r. było 6447 browarów, a w latach 80. ubiegłego wieku już tylko 142. Katalizatorem tego procesu była po II wojnie światowej telewizja: niepodzielnych kosztów ogólnokrajowej reklamy nie opłacało się bowiem ponosić regionalnym browarom, które w efekcie traciły udziały w lokalnym nawet rynku na rzecz browarów o większej skali działalności.

W dobie nowocześniejszych niż telewizja nośników reklamy jej koszty stały się podzielne: można wycelować ją w ściśle określoną grupę odbiorców, zamiast płacić za dotarcie z nią do wszystkich telewidzów, nawet niezainteresowanych reklamowanym produktem. To przyczyniło się do zahamowania konsolidacji branży piwowarskiej, co uwidacznia się m.in. rozkwitem browarów rzemieślniczych, warzących na niewielką skalę. Czy trzeba lepszego dowodu, że wbrew powszechnemu dość mniemaniu, siły rynku nie działają tylko w jednym kierunku, tzn. coraz to większej monopolizacji poszczególnych branż przemysłu?

Historia browarnictwa podważa też inne stereotypy. Na  przykład ten, że w dobie globalizacji spółki z małych państw, które na ograniczonym rodzimym rynku nie miały okazji się rozwinąć, są na z góry przegranej pozycji w konkurencji z gigantami z ludnych krajów: przeczy mu historia piw belgijskich. Albo ten, na którym opiera się częściowo modne ostatnio inwestowanie w wino: że w bogacących się społeczeństwach popyt na  ten bardziej snobistyczny trunek będzie rósł szybciej niż na piwo. Z „Ekonomii piwa" dowiemy się, że zależność między dochodami ludzi a ich zapotrzebowaniem na te napoje jest bardziej złożona. Przeczytamy też m.in., jak przemożny wpływ na dzisiejsze gusta konsumentów, które kształtują rynek piwa, miały regulacje tego rynku sprzed stuleci oraz rozmaite dziejowe przypadki (np. wiele najpopularniejszych dziś piw w USA warzy się z udziałem ryżu, który zaczęto dodawać podczas II wojny światowej, gdy jęczmień był drogi). To przypomina, że żadna tendencja w gospodarce nie jest niepowstrzymana i nieodwracalna, choćby nawet wydawała się nam „dziejową koniecznością".

Zrozumienie, jakie są kierunki rozwoju branży piwowarskiej, jakie są granice jej konsolidacji oraz jak w kontekście zachodzących na świecie zmian demograficznych będzie się kształtował popyt na piwo, przyda się też inwestorom. Akcje jej przedstawicieli są bowiem notowane na większości giełd świata, w tym na GPW. Co więcej, mają specjalny status. Powszechnie zalicza się je – wraz z walorami koncernów tytoniowych, operatorów kasyn i bukmacherów – do grupy tzw. grzesznych akcji (sin shares), które powinny się opierać przecenie nawet w trakcie recesji. Popyt na takie drobne – i uzależniające – przyjemności powinien się bowiem zwiększać w nerwowych czasach. W „Ekonomii piwa" Donald Freeman dowodzi jednak, że w odniesieniu do piwa wcale tak nie jest: dekoniunktura sprawia, że ludzie piją mniej złocistego trunku. Co nie oznacza, że nie może temu towarzyszyć wzrost akcji browarów: zależy on bowiem nie od tego, że teoria o „grzesznych akcjach" jest prawdziwa, tylko od tego, czy wierzą w nią inwestorzy.

[email protected]

Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”