W sobotę minister sprawiedliwości Jarosław Gowin ujawnił, które z zawodów chce otworzyć dla większej grupy Polaków. Resort zapowiedział likwidację dodatkowych nierynkowych wymogów utrudniających rozpoczęcie kariery w przypadku 49 profesji. Oprócz osławionych adwokatów i radców prawnych, na liście znaleźli się także zarządcy nieruchomości czy geodeci.
Na tzw. liście Gowina nie pojawiły się jednak specjalności z rynku finansowego – choć zespół deregulacyjny rozpoznał sześć takich przypadków (od maklera giełd papierów wartościowych, doradcy inwestycyjnego, po brokerów ubezpieczeniowych, aktuariuszy czy maklerów giełd towarowych). Niewykluczone, że ważna była opinia Komisji Nadzoru Finansowego, która od niedawna jest przeciwna deregulacji.
Zdanie komisji kluczowe
Licencję maklera lub doradcy uzyskuje się po zdaniu państwowego egzaminu. Przepisy wymagają, aby firmy inwestycyjne zatrudniały jedną lub dwie osoby z uprawnieniami.
Rynek od dawna dyskutuje nad fasadowością części wymogów (w TFI zarządzaniem aktywami często zajmują się osoby bez licencji, tak samo wygląda obsługa inwestorów w domach maklerskich). Wykreślenie licencji w projekcie ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych, jakie pojawiło się w połowie 2010 r., było jednak ogromnym zaskoczeniem. Dla wszystkich było jasne, że stoi za tym KNF, która uznała, że wystarczy, aby kontrolowała działalność samych firm inwestycyjnych.
Mniej chętnych na testy
KNF stwierdziła wtedy, że weryfikacją kompetencji pracowników zająć się mogą organizacje branżowe. Zapisy dotyczące rynku kapitałowego zostały ostatecznie z projektu wykreślone.