Jeszcze na początku listopada, kiedy WIG osuwał się do poziomu najniższego od półtora miesiąca, nie brakowało komentarzy, że wcześniejsza zwyżka była na wyrost, tak więc przecena jest uzasadniona i może jeszcze potrwać. Ostatnie trzy tygodnie nie tylko nie potwierdziły takiego pesymistycznego scenariusza, ale przyniosły ponowne ożywienie na warszawskim parkiecie. Zamiast pogłębiać dołki, WIG w poniedziałek naruszył październikowy szczyt, a wczoraj kontynuował zwyżkę.
Św. Mikołaj nadszedł wyjątkowo wcześnie
Uwagę zwraca fakt, że wzrost w ostatnich tygodniach zdecydowanie odbiega na plus od listopadowej normy, czyli sposobu, w jaki WIG sprawował się w tym miesiącu średnio w przeszłości. Jak widać na wykresie, przeciętnie rzecz biorąc listopad przynosił niewielkie straty zamiast zysków. W tej sytuacji pojawia się pytanie, czy taka mocna postawa warszawskiego parkietu nie oznacza przypadkiem, że w tym roku inwestorzy wyjątkowo wcześnie zabrali się za dyskontowanie tzw. rajdu św. Mikołaja. Jak widać na drugim wykresie, rajd ten był zwykle domeną dopiero grudnia – wówczas WIG w dwóch etapach zyskiwał średnio prawie 3,5 proc. Czy zatem fakt, że tym razem św. Mikołaj pojawił się tak wcześnie nie oznacza, że grudniowe zyski będą tym samym mniejsze lub nie będzie ich w ogóle?
Pozytywne czynniki
Prognozowanie koniunktury na rynku w perspektywie jednego miesiąca obarczone jest dużym marginesem błędu, ale tym razem rynkowi akcji sprzyja nie tylko zjawisko sezonowej zwyżki w końcu roku. Na dłuższą metę korzystnie powinna oddziaływać cała seria czynników, które były nieobecne np. przed rokiem. Od września w naszych analizach regularnie przyglądamy się takim czynnikom. Zaliczyć do nich można m.in. malejącą inflację w naszym kraju i towarzyszące temu obniżanie się kosztu pieniądza na rynku, a także prawdopodobną kontynuację cyklu cięć oficjalnych stóp procentowych. Do tego dochodzi spadająca od miesięcy rentowność konkurencyjnych wobec akcji obligacji skarbowych. Spadek ich dochodowości mocno kontrastuje ze wzrostem stóp dywidendy w przypadku spółek z WIG20. To zresztą nie jest jedyna oznaka długofalowej atrakcyjności akcji. Mediana wskaźnika cena/wartość księgowa dla wszystkich spółek notowanych na GPW wynosi zaledwie 0,8.
Pytanie jednak, czy scenariusz trwałej hossy jest realistyczny, skoro sporo do życzenia pozostawia koniunktura gospodarcza, zwłaszcza że namacalnym skutkiem spowolnienia jest pogorszenie wyników finansowych spółek. Historia pokazuje jednak, że rynek akcji zwykle dostrzega pierwsze oznaki ożywienia gospodarczego znacznie szybciej niż większość ekonomistów. W 2009 r. silnej hossie nie przeszkadzał regularny napływ słabych danych makro. Co nie oznacza, że nie ma zagrożeń dla ożywienia gospodarczego. Najniższe od lutego 2009 r. poziomy kursów na chińskim rynku akcji sugerują, że na świecie perspektywy koniunktury ekonomicznej są nadal niejasne.