Czy obecna amerykańska administracja próbuje zawrzeć szersze porozumienie z Rosją, odciągające ją od sojuszu z Chinami? Taki scenariusz rozważa wielu ekspertów – niektórzy z nich ze zgrozą, inni z nadzieją. Często porównują taki manewr geopolityczny z wizytą prezydenta USA Richarda Nixona w Pekinie w 1972 r. Wówczas Stany Zjednoczone zdecydowały się nawiązać relacje dyplomatyczne i szerszą współpracę z komunistycznymi Chinami, nieformalnie sprzymierzając się z nimi przeciwko ZSRR. Ta zmiana otworzyła później Chinom drogę do przejścia od bycia krajem izolowanym i pogrążonym w nędzy do stania się superpotęgą, mocno korzystającą z globalizacji. Z przecieków wynika, że Amerykanie też kusili w ostatnich tygodniach Rosję korzyściami ekonomicznymi związanymi z zawarciem pokoju w Ukrainie. Wyraźnie sugerowano, że zbudowanie na nowo korzystnych relacji gospodarczych z Zachodem pozwoliłoby Rosji na zmniejszenie zależności od Chin. Amerykanie liczą na to, że w razie konfliktu z Państwem Środka uzyskaliby co najmniej neutralność Rosji. Kreml mógłby również pomóc Amerykanom zneutralizować Iran oraz doprowadzić do pokoju na Bliskim Wschodzie. Czy jednak obecna waszyngtońska administracja nie kieruje się zbyt mocno myśleniem życzeniowym? Czy Rosja jest gotowa na porzucenie sojuszu z Chinami? Czy też jest już zbyt późno, by dokonała takiego zwrotu geopolitycznego?
Czytaj więcej
Podwyżka ceł nie jest jedynym ciosem, który może dotknąć gospodarkę chińską w nadchodzących latach. Ostra może być też rywalizacja technologiczna. Dużym wyzwaniem jest kwestia pobudzenia popytu wewnętrznego.
Juanizacja trwa
Jeśli śledzimy oficjalne komunikaty z Kremla i Pekinu, to możemy odnieść wrażenie, że relacje rosyjsko-chińskie kwitną na wszystkich polach. Na przykład według danych chińskich służb celnych handel pomiędzy oboma państwami sięgnął w 2024 r. rekordowo wysokiego poziomu 1,74 bln juanów (237 mld USD lub 922 mld zł). Wzrósł on o 2,9 proc., po tym jak w 2022 r. skoczył aż o 32,7 proc. Jego skok z 2022 r. da się łatwo wytłumaczyć przestawieniem łańcuchów handlowych po inwazji na Ukrainę i nałożeniu zachodnich sankcji na Rosję. Handel z Chinami stał się wówczas jednym z czynników ratujących gospodarkę rosyjską przed załamaniem.
Według danych OEC za 2023 r. Rosja eksportowała wówczas do Chin towary warte łącznie 129 mld USD. Chiny były dla niej największym rynkiem eksportowym. Za 47 proc. wartości towarów wywożonych z Rosji do Chin odpowiadała wówczas ropa naftowa, a kolejne pozycje zajmowały: węgiel (10,9 proc.), gaz ziemny (8,1 proc. – łącznie z LNG) i produkty rafineryjne (5,7 proc.). Rosja była natomiast dla Chin ósmym rynkiem eksportowym, na który wysyłali towary warte łącznie 110 mld USD. Najczęściej eksportowanymi dobrami do Rosji były samochody i ciężarówki (11,6 proc.), urządzenia RTV (3,7 proc.) oraz traktory (3,2 proc.). Oczywiście spora część towarów sprowadzanych z Chin do Rosji może mieć podwójne zastosowanie cywilno-wojskowe. Chipy z pralek i telewizorów mogą się nadawać do instalowania w rakietach, z tanich dronów można zrzucać granaty, a na chińskich „meleksach” Rosjanie często szturmowali ukraińskie pozycje obronne. Niektóre szacunki mówią, że Chiny dostarczają Rosji około 90 proc. potrzebnych jej „dóbr o wysokim priorytecie”, czyli towarów niezbędnych do kontynuowania wojny.