Walka z emisjami CO2 nie jest już modna

To, że BlackRock oraz sześć wielkich banków z USA wycofało się z porozumienia na rzecz neutralności klimatycznej, jest symbolem tego, że idea ratowania klimatu „za wszelką cenę” zaczęła być postrzegana na Wall Street jako obciążenie wizerunkowe.

Publikacja: 24.01.2025 06:00

W sporej części świata eksploatacja paliw kopalnych jest wciąż postrzegana jako sposób na rozwój cyw

W sporej części świata eksploatacja paliw kopalnych jest wciąż postrzegana jako sposób na rozwój cywilizacyjny, a nie jako zagrożenie dla klimatu planety. Rozumieją to również instytucje finansowe.

Foto: Fot. VANO SHLAMOV/AFP

Za oceanem wyraźnie słabnie moda na neutralność klimatyczną. Nie tylko dlatego, że prezydent USA Donald Trump wycofał swój kraj z paryskiego porozumienia klimatycznego i już w pierwszych godzinach prezydentury anulował wiele „ekologicznych” decyzji poprzedniej administracji. Zapał do ratowania ziemskiego klimatu wyraźnie też osłabł w środowiskach finansowych. Symbolizuje to wycofanie się takiego rynkowego giganta jak BlackRock z inicjatywy Zarządzający Aktywami Finansowymi na rzecz Neutralności Klimatycznej (NZAM). Nieco wcześniej inicjatywę tę opuściło sześć dużych amerykańskich banków. Czyżby uznały one, że uczestnictwo w niej przestało im przynosić korzyści wizerunkowe?

Zmiana kursu

BlackRock jest firmą dysponującą aktywami wartymi ponad 11,5 bln USD, czyli więcej, niż wynosi łączny nominalny PKB Niemiec, Włoch i Japonii. To absolutny gigant, z którego głosem mocno liczy się globalny sektor finansowy. Wycofanie się przez niego z NZAM może być więc odczytane przez mniejszych graczy jako sygnał tego, że aktywizm klimatyczny przestaje być modny. BlackRock tłumaczy, że jego członkostwo w NZAM „wywoływało nieporozumienia dotyczące naszych praktyk oraz narażało nas na prawne dochodzenia ze strony różnych oficjeli publicznych”. Można w tych wyjaśnieniach wyczuć wyraźną aluzję do dochodzeń prowadzonych w niektórych stanach rządzonych przez republikanów, takich jak Teksas, dotyczących korzystania z usług firm zarządzających aktywami, które deklarowały wcześniej swoje oddanie sprawie neutralności klimatycznej. Władze tych stanów postrzegały wysiłki na rzecz owej neutralności jako zagrożenie dla lokalnego przemysłu wydobywczego, będącego często filarem gospodarek stanowych. Uczestnictwo w inicjatywach takich jak NZAM wyraźnie naraża firmy finansowe na podejrzenia o propagowanie rozwiązań gospodarczych, które są dla wielu ludzi co najmniej kontrowersyjne.

6,9 bln

USD – takiego finansowania udzieliło w latach 2016–2023 60 największych światowych banków na projekty związane z paliwami kopalnymi.

Niepotrzebnych kontrowersji chciały również uniknąć banki, które od początku grudnia wycofały się z NZAM, czyli: Bank of America, Citigroup, Goldman Sachs, JPMorgan Chase, Morgan Stanley i Wells Fargo. Udział w NZAM zobowiązywał je do łączenia polityki kredytowej, inwestycyjnej oraz aktywności na rynkach finansowych z dążeniem do neutralności węglowej. Część wielkich banków z Wall Street, która wycofała się z tej inicjatywy, twierdzi, że nadal będzie „oddana” sprawie „zielonej” transformacji, ale skupi się na „bardziej praktycznych rozwiązaniach” pomagających ją zrealizować. „Skupimy się na rozwiązaniu kwestii barier w mobilizowaniu kapitału na rynki wschodzące dla wsparcia transformacji niskowęglowej” – zadeklarował bank Citigroup.

41 GW

– taką łączną moc mają elektrownie węglowe uruchomione w Chinach w pierwszym półroczu 2024 roku

Po odejściu szeregu wielkich instytucji finansowych NZAM poluzowała swoje standardy. Ogłosiła, że przestaje monitorować postępy swoich członków w realizowaniu celów związanych z neutralnością klimatyczną. – Wymogi NZAM były już i tak na tyle słabe, że można było je uznać za symboliczne. Symbolika może być jednak ważna. Wall Street, pokazując, że nie będzie już współpracować na rzecz finansowania transformacji energetycznej, wysyła wyraźny sygnał do dużych trucicieli, że mogą kontynuować swój biznes – uważa Paddy McCully, analityk w organizacji Reclaim Finance.

12,6 %

– za taką część globalnych emisji CO2 odpowiadają Stany Zjednoczone, podczas gdy Unia Europejska odpowiada za 6,64 proc. emisji.

Odchodzenie od mody na „zieloną” transformację to jednak nie tylko kwestia zmieniających się trendów politycznych. Część przedstawicieli branży finansowej doszła bowiem do przekonania, że cele tej transformacji są zbyt ambitne lub wręcz nierealistyczne. Sygnałem zmian był m.in. artykuł agencji Bloomberga z marca 2024 r., w którym opisano, jak Judson Berkey, bankier z UBS, skrytykował wymagania dotyczące neutralności klimatycznej. Podczas konferencji z klientami powiedział on, że największe banki świata nie mogą spełnić ekologicznych ideałów regulacyjnych, jeżeli nie zaczną odmawiać usług wielkiej liczbie klientów z całego świata w „szalonym tempie”. Stwierdził on również, że realizacja tych celów ekologicznych może zagrozić wielu gospodarkom świata, zależnym od paliw kopalnych. – Banki prowadzą działalność na planecie Ziemia, a nie na planecie Sieci na rzecz Zazieleniania Systemu Finansowego – powiedział Berkey.

Spadek zainteresowania kwestiami związanym z ESG (ochroną środowiska, sprawami społecznymi i jakością zarządzania) był już widoczny w USA na wiele miesięcy przed zwycięstwem wyborczym Donalda Trumpa. Według wyliczeń portalu Zerohedge największą liczbę wzmianek o ESG i terminach takich jak „zielona” transformacja i neutralność klimatyczna zaobserwowano w raportach amerykańskich spółek i w wypowiedziach członków ich władz w drugim kwartale 2022 r. było ich wówczas ponad 28 tys. Później ich liczba spadała i w pierwszym kwartale 2024 r. wynosiła już nieco ponad 4 tys.

Poluzowaniu w niektórych spółkach uległy też kryteria dotyczące ESG. Na przykład, w listopadzie 2023 r. Markus Mueller, dyrektor inwestycyjny w Banku Prywatnym Deutsche Banku, przekonywał, że fundusze związane z ESG powinny również obejmować akcje tradycyjnych firm energetycznych, gdyż inwestorzy będą dzięki temu mogli zarobić na ich „zielonej” transformacji.

Czytaj więcej

Antynaftowe regulacje zaszkodziły gospodarce kanadyjskiej

Wielkie udawanie?

W skuteczność wysiłków związanych z dążeniem do neutralności klimatycznej czasem za bardzo nie wierzą również instytucje publiczne, które mocno deklarują przywiązanie do tej idei. Mogą na to wskazywać choćby niedawno ujawnione przez „Financial Times” maile z Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). W jednym z tych maili Jean-Christophe Laloux, dyrektor operacyjny EBI, ostrzega, że „poważnym zagrożeniem dla reputacji banku”są szykowane przez Komisję Europejską przepisy dotyczące sprawozdawczości o tym, jak bardzo ekologiczne są poszczególne inwestycje. Zgodnie z nimi banki musiałyby informować o tym, jaka część ich inwestycji jest „przyjazna dla klimatu”. Według Laloux, z powodu wyśrubowanych unijnych norm, za takie można by uznać jedynie... „około 1 proc.” inwestycji dokonanych przez EBI. Laloux wyraził w tych mailach chęć, by KE przedłużyła prace nad tymi przepisami, oraz proponuje, co należy zmienić w tym rozporządzeniu, by EBI oraz inne banki mogły wykazać się większym odsetkiem inwestycji „przyjaznych klimatowi”.

Na branży finansowej wyraźnie mści się to, że nie było w Europie i w USA prawdziwej publicznej dyskusji na temat tego, na ile realne do osiągnięcia są cele neutralności klimatycznej i czy związane z nimi potencjalne korzyści nie okażą się mniejsze od kosztów. O ile jednak w Stanach Zjednoczonych doszło do zmiany politycznej i odchodzą one od dążeń do neutralności klimatycznej, o tyle Unia Europejska i Wielka Brytania są wciąż oddane sprawie ratowania klimatu. Wielkim paradoksem jest to, że chcą nadal dążyć do osiągnięcia neutralności klimatycznej, choć wprowadzając transformację energetyczną w sposób zbyt forsowny i sprzeczny z nastrojami społecznymi, mogą sprowokować u siebie niechciane zmiany polityczne.

Czytaj więcej

Nie wszystkim udaje się ograniczać emisje gazów cieplarnianych

Opinia

Tomasz Piasecki , dyrektor działu sustainability w Forvis Mazars Polska

Ogłoszona przez prezydenta Donalda Trumpa decyzja o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego, odejście Fedu z organizacji Network for Greening the Financial System oraz potencjalne wycofanie z innych porozumień międzynarodowych w obszarze środowiska nie oznacza porzucenia tematu zmian klimatycznych i ochrony środowiska przez Amerykę, lecz zmianę w dynamice i silniejsze przeniesienie tych wyzwań na rynek w myśl Adam Smitha, że wolny rynek ureguluje się sam. W dyskusji o konsekwencjach działań nowej administracji należy pamiętać o kilku kwestiach.

Po pierwsze, prezydent odpowiada za działania na poziomie federalnym, poszczególne stany kształtują swoją politykę autonomicznie. I tak stany Kalifornia, Nowy Jork czy Waszyngton są liderami w obszarze polityki ochrony środowiska i przeciwdziałaniu zmianom klimatu. Po ostatnich wyborach demokraci utrzymali władzę w tych i wielu innych stanach, często silnych gospodarczo, i na dzisiaj nic nie wskazuje na zmianę obranego kursu.

Po drugie, amerykańskie firmy, w tym instytucje finansowe, mają pełną świadomość ryzyka i szans związanych z kwestiami klimatycznymi i podchodzą do tematu w sposób pragmatyczny. Pomimo zmieniających się regulacji na poziomie federalnym i różnic na poziomie stanowym, pozostają światowymi liderami rozwiązań technologicznych, amerykańscy inwestorzy zaś z pełną świadomością inwestują w rozwiązania przyszłości, czy to w obszarze alternatywnych czy odnawialnych źródeł energii, transportu, greentechu, czy zrównoważonego budownictwa. Obiecana przez nową administrację deregulacja może wesprzeć amerykańskie firmy w tworzeniu rozwiązań na długą metę korzystnych dla klimatu i środowiska.

Po trzecie, Ameryka już doświadcza poważnych konsekwencji zmian klimatycznych i środowiskowych. Zmiana częstotliwości i nasilenia zjawisk pogodowych (np. ostatnie pożary w Los Angeles w okresie zimowym), braki w dostępie do świeżej wody, powstawanie martwych stref na lądzie i wodach, to tylko nieliczne z występujących już problemów. Instytucje ubezpieczeniowe odpowiadają na te wyzwania – w sposób zaawansowany modeluję wpływ klimatu na biznes, podnoszą ceny składek i w coraz mniejszym stopniu inwestują w wysokoemisyjne sektory. Banki i fundusze inwestycyjne zarządzają ryzykiem klimatycznym, analizują scenariusze i budują swoje portfolio w oparciu o wiedzę o istniejących i potencjalnych ryzykach. Zmiana klimatu jest obecna bez względu na działania administracji i regulatorów federalnych.

O ile Ameryka dostosuje się do wyzwań – głównie poprzez adaptację do nowej rzeczywistości, o tyle pozostanie pytanie o wpływ, jaki obecna administracja wywrze na świat. W walce ze zmianą klimatu i degradacją środowiska liczy się czas – jeśli Ameryka nie chce działać przy użyciu regulacji, musi stworzyć warunki do szybkiego rozprzestrzenienia się technologii przyszłości, które uchronią nas przed klimatycznymi i środowiskowymi konsekwencjami naszych obecnych rozwiązań. Odpowiedź UE i Chin będzie kluczowa dla przyszłości klimatu i środowiska.hk

Gospodarka światowa
Bank Japonii podniósł główną stopę do 0,5 proc.
Gospodarka światowa
Trump w Davos: Ceny ropy i stopy procentowe muszą spaść
Gospodarka światowa
Turecki bank centralny znów obciął stopy
Gospodarka światowa
USA nie odetną się od Europy
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Gospodarka światowa
500 mld USD na sztuczną inteligencję
Gospodarka światowa
Kara za fentanyl i koniec globalnego CIT