Czy świat zaleje tańsza amerykańska ropa?

Donald Trump i jego ludzie planują zwiększyć wydobycie ropy naftowej w USA akurat wtedy, gdy podaż na rynku zaczyna coraz mocniej górować nad popytem. To powinno skutkować więc niższymi cenami na stacjach benzynowych.

Publikacja: 22.11.2024 06:00

Chris Wright, prezes spółki naftowej Liberty Energy, został wyznaczony na nowego sekretarza energii

Chris Wright, prezes spółki naftowej Liberty Energy, został wyznaczony na nowego sekretarza energii w USA. Jest on jednym z pionierów pozyskiwania ropy ze złóż łupkowyche

Foto: . Fot. Gage Skidmor

„Drill, Baby, drill!” (ang. „Wierć, dziecinko, wierć!”) – tak brzmiał jeden ze sloganów wyborczych Donalda Trumpa. Podczas kampanii obiecywał on, że jego nowa administracja będzie prowadziła bardzo przyjazną politykę wobec przemysłu naftowego. USA mają stawiać na zwiększenie krajowego wydobycia ropy i gazu, tak by utrzymywać niezależność energetyczną i zdobywać rynki eksportowe na całym świecie. Pierwsze nominacje dokonywane przez prezydenta elekta potwierdzają, że realizacja tego zadania będzie traktowana niezwykle poważnie. Na nowego sekretarza energii wyznaczył on biznesmena z branży naftowej Chrisa Wrighta, prezesa spółki Liberty Energy. Wright był jednym z pionierów pozyskiwania ropy ze złóż łupkowych. Nie wierzy w kryzys klimatyczny i uważa, że większe wydobycie ropy jest potrzebne do tego, by walczyć z biedą na świecie. W 2019 r. wypił przed kamerami płyn wykorzystywany w procesie szczelinowania hydraulicznego, by pokazać, że nie jest on szkodliwy dla ludzi. W nowej administracji ma on mieć wsparcie nowego sekretarza ds. wewnętrznych, czyli Douga Burguma, probiznesowo nastawionego guberantora Dakoty Północnej. Burgum ma również kierować nową Narodową Radą Energii, której oficjalnym zadaniem będzie ustanowienie na świecie „amerykańskiej dominacji energetycznej”. Zapowiadają się więc znakomite czasy dla firm naftowych z USA.

Przebudzona potęga

Polityka zapowiadana przez Trumpa mocno kontrastuje z tą, jaką próbowała prowadzić administracja Joe Bidena. W 2021 r. zaczęła swoje rządy od wycofania zgody na budowę rurociągu Keystone XL mającego tłoczyć ropę z Kanady do teksańskich rafinerii oraz portów. Zaostrzyła też regulacje dla sektora, głównie dotyczące wydawania nowych zezwoleń na odwierty. Ekipa Bidena początkowo wyraźnie stawiała na „zieloną” transformację energetyczną. Nie udało się jej jednak zrealizować ambitnych celów tej transformacji. Natomiast gdy rosyjska inwazja na Ukrainę doprowadziła do skoku cen ropy, Biały Dom zaczął prosić krajowych producentów, by zwiększali wydobycie. O ile więc w lutym 2022 r. wydobywano w USA (według danych Agencji Informacji Energetycznych) 11,47 mln baryłek ropy dziennie, to w sierpniu 2024 r. wydobycie doszło do rekordowych 13,4 mln baryłek dziennie. Udało się więc przebić szczyt z listopada 2019 r. wynoszący 12,99 mln baryłek dziennie. Dane publikowane przez Agencję Informacji Energetycznych (EIA) różnią się choćby od tych przedstawianych przez firmę Rystad Energy, według których w USA wydobywano w październiku 2024 r. 11,93 mln baryłek dziennie, a szczyt wydobycia ustanowiono w grudniu 2023 r. na poziomie 11,96 mln baryłek dziennie. Nawet jednak niższe szacunki Rystad Energy wskazują, że USA utrzymują pierwsze miejsce na świecie, jeśli chodzi o produkcję ropy, wyprzedzając Rosję (9 mln baryłek dziennie) i Arabię Saudyjską (8,9 mln baryłek dziennie). Administracja Trumpa ma nadzieję, że wydobycie ropy w USA da się zwiększyć jeszcze mocniej.

– Jedną z rzeczy, które może zrobić administracja Trumpa, to zmniejszenie restrykcji dotyczących poszukiwania i wydobycia surowców na gruntach federalnych. To mogłoby doprowadzić do szybkiego wzrostu produkcji ropy, gazu i węgla na tych terenach – ocenia Brian Murray, dyrektor w Instytucie Nicholasa ds. energii, środowiska i zrównoważonego rozwoju na Uniwersytecie Duke.

Czas nadprodukcji

Pronaftowa administracja szykuje się do objęcia władzy w Waszyngtonie akurat wtedy, gdy na rynku dominują obawy przed nadprodukcją i zbyt małym popytem. Cena baryłki ropy gatunku WTI w listopadzie znów spadła poniżej poziomu 70 USD za baryłkę. W połowie tego tygodnia była ona o 3 proc. niższa niż na początku roku i o ponad 10 proc. mniejsza niż 12 miesięcy temu. Kraje OPEC+ przesunęły z grudnia na styczeń rozpoczęcie stopniowych podwyżek wydobycia. Powodem tej decyzji były obawy przed słabym chińskim popytem i rosnącą amerykańską produkcją.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) niedawno przedstawiła prognozę mówiącą, że wzrost popytu na ropę będzie w 2025 r. niższy niż przyrost podaży. O ile popyt ma wzrosnąć o 990 tys. baryłek dziennie, o tyle kraje spoza grupy OPEC+ będą produkowały o 1,5 mln baryłek dziennie więcej. Za wzrost produkcji mają głównie odpowiadać: USA, Kanada, Gujana i Argentyna. „Nasze obecne wyliczenia wskazują, że nawet jeśli kraje OPEC+ utrzymają obowiązujące cięcia w produkcji, to globalna podaż będzie w przyszłym roku przewyższała popyt o 1 mln baryłek dziennie” – napisali analitycy IEA. Ich zdaniem głównym czynnikiem ciążącym popytowi może być nadal spowolnienie gospodarcze w Chinach.

Czytaj więcej

USA: Dla kogo Departament Skarbu?

Ceny ropy nie są jednak kształtowane tylko przez czynniki popytowo-podażowe, ale również przez scenariusze geopolityczne. Ewentualne osłabnięcie konfliktu Izraela z Iranem może więc sprzyjać spadkowi cen ropy. Podobny skutek mogłoby przynieść zamrożenie wojny w Ukrainie. Jeśli natomiast administracja Trumpa zaostrzy sankcje przeciwko Iranowi oraz Wenezueli, to może być impulsem do wzrostu cen surowca – ale raczej umiarkowanego. Nowa ekipa w Białym Domu może się też lepiej dogadywać z Arabią Saudyjską niż administracja Bidena, co pomogłoby w kształtowaniu cen surowca. Już samo to, że państwa OPEC+ będą stopniowo wycofywać się z dotychczasowych limitów produkcyjnych i walczyć o odzyskanie udziałów w rynku, nie jest dobrą wiadomością dla Rosji. Wizja amerykańskiej ropy zalewającej świat musi natomiast wywoływać spore obawy na Kremlu.

Jak mocno może stanieć ropa w przyszłym roku? Prognozy analityków są jak na razie dosyć konserwatywne. Wiele z nich było pisanych jeszcze przed rozstrzygnięciem amerykańskich wyborów prezydenckich. Mediana projekcji zebranych przez agencję Bloomberga sugeruje, że na koniec 2025 r. baryłka ropy gatunku WTI będzie kosztowała 70,83 USD. Najwyższej ceny – 90 USD za baryłkę – spodziewają się analitycy Standard Chartered. Ostatnim razem ropa kosztowała tyle we wrześniu 2023 r. Na drugim biegunie jest prognoza ekspertów Deutsche Banku, spodziewających się ropy po 56 USD za baryłkę na koniec 2025 r. To oznaczałoby spadek ceny do najniższego poziomu od lutego 2021 r.

Pięć lat temu sytuacja na rynku naftowym była pod pewnymi względami podobna do obecnej. Amerykańskie wydobycie surowca rosło i biło rekordy. Chiny zaczęły natomiast doświadczać spowolnienia gospodarczego związanego z wojną handlową. Cena ropy WTI w listopadzie 2019 r. była nieco poniżej 60 USD za baryłkę. Później z Chin przyszła pandemia Covid-19 i na wiosnę 2020 r. cena ropy stała się ujemna (w kontraktach terminowych). Wiele zależy więc od wiary w popyt.

Czytaj więcej

Powell uważa, że prezydent nie będzie mógł go zwolnić

Energetyka nuklearna też może liczyć na wsparcie

Obecnie około 60 proc. energii produkowanej w USA pochodzi z paliw kopalnych, a po około 20 proc. ze źródeł odnawialnych lub z reaktorów jądrowych. Administracja Bidena przedstawiła niedawno strategię potrojenia do 2050 r. mocy amerykańskiej energetyki jądrowej. Według tego dokumentu moc reaktorów działających w USA ma osiągnąć za ćwierć wieku poziom 200 gigawatów. Osiągnięcie tego celu nie będzie łatwe. Większość działających obecnie w USA elektrowni atomowych powstała w latach 70. i 80. Średni wiek reaktora to 42 lata. W 2023 r. i 2024 r. oddano do użytku w USA dwa pierwsze nowe reaktory od dekad. Budowano je od 2009 r., z siedmioletnim opóźnieniem oraz przekroczeniem budżetu o 17 mld USD.

Nowa administracja będzie raczej przychylna energii nuklearnej. Partia Republikańska w swoim programie wskazała, że popiera budowę nowych elektrowni jądrowych. O budowie nowych reaktorów mówił też w trakcie kampanii prezydenckiej Donald Trump. Podczas niedawnego wywiadu dla popularnego podcastu Joe Rogana uczynił on jednak ważne zastrzeżenie. Stwierdził, że projekty budowy dużych reaktorów mają tendencję do opóźnień i przekraczania budżetu, a także prowokują protesty obrońców środowiska. Dodał, że dużo bardziej perspektywiczne będzie postawienie na SMR, czyli małe, modułowe reaktory jądrowe.

Polityka pierwszej administracji Trumpa (rządzącej w latach 2017–2021) była jednak dosyć przyjazna wobec przemysłu nuklearnego. Prezydent Trump podpisał w 2019 r. ustawę o wspieraniu innowacji w tym sektorze, ułatwiającej modernizację reaktorów. HK

Gospodarka światowa
Jak można wycenić Teslę i wpływy Muska. Czy wytrzymuje zderzenie z Nvidią?
Gospodarka światowa
Terapia szokowa trzykrotnego bankruta XXI wieku
Gospodarka światowa
Polityka może zaszkodzić gospodarce Francji. Czy Macron się zakiwał?
Gospodarka światowa
Minister Andrzej Domański stanie na czele ECOFIN-u. O co będzie walczył?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. z najlepszą usługą wymiany walut w Polsce wg Global Finance
Gospodarka światowa
Przecena w Europie, po ostrej wyprzedaży w USA
Gospodarka światowa
Dwie japońskie marki chcą się połączyć