Montana stała się w zeszłym tygodniu pierwszym amerykańskim stanem, w którym zdelegalizowano TikToka. Zdecydowała o tym stanowa legislatura, wskazując, że ta popularna aplikacja może zbierać wrażliwe dane osobowe dla chińskich tajnych służb i że promuje ona zachowania antyspołeczne, takie jak na przykład „rzucanie różnymi przedmiotami w samochody” czy „podpalanie luster i próby ich gaszenia własnym ciałem”. Wszystko wskazuje, że ten zakaz zostanie zatwierdzony przez gubernatora Montany i wejdzie w życie w styczniu 2024 r. Nie obejmie on ludzi, którzy już korzystają z TikToka na swoich urządzeniach mobilnych, ale nie będzie on m.in. pozwalał na obecność tej aplikacji w sklepach internetowych. Jak dotąd władze niemal połowy amerykańskich stanów zabroniły korzystania z TikToka na urządzeniach służbowych pracownikom sfery budżetowej. (Zakazy te obejmują również uniwersyteckie i szkolne komputery.) W marcu prezydent USA Joe Biden zagroził, że może wprowadzić federalny zakaz dla TikToka. Warunkiem niewprowadzenia takiej blokady byłoby pozbycie się TikToka przez jego właściciela, firmę ByteDance. Christopher Wray, dyrektor FBI, stwierdził natomiast podczas marcowego przemówienia w Senacie, że TikTok stanowi potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Czy jednak amerykańscy decydenci nie przesadzają? Czy ta popularna wśród nastolatków aplikacja rzeczywiście może być aż tak groźna?
Wiralowy rozwój
TikTok to platforma społecznościowa stworzona przez chińską firmę ByteDance, założoną przez Zhanga Yiminga. (Zhang przestał być prezesem ByteDance w listopadzie 2021 r. Prawdopodobnie ustąpił ze stanowiska pod naciskiem rządu chińskiego. Pozostaje jednak na drugiej pozycji wśród chińskich miliarderów, a jego majątek jest szacowany przez „Forbesa” na 45 mld USD.) Można ją uznać za międzynarodową wersję działającej od 2016 r. aplikacji Douyin, przeznaczonej tylko na rynek chiński. TikTok zaczął działać w 2017 r., a w kolejnym roku przejął konkurencyjną aplikację Musical.ly. W kolejnych latach bardzo szybko się rozwijał. Według wyliczeń firmy Cloudfare był on w 2021 r. najczęściej odwiedzaną witryną internetową. Prześcignął wówczas nawet Google’a. W 2022 r. znajdował się natomiast na trzecim miejscu – za Google’em i Facebookiem, ale na równi z Apple’em. Liczba jego aktywnych użytkowników jest szacowana na 1 mld miesięcznie, co plasuje go na szóstym miejscu spośród wszystkich platform społecznościowych. Baza jego użytkowników jest przy tym bardzo młoda. W USA korzysta z niego 67 proc. osób w wieku 18–19 lat, 56 proc. w wieku 20–29 lat i 45 proc. w wieku 30–39 lat. Przyciągają ich do TikToka obecni na nim celebryci, influencerzy oraz inne postacie „znane z tego, że są znane”. Oglądanie zamieszczanych tam krótkich filmów bywa uzależniające. Są badania wskazujące, że przeciętny użytkownik spędza na TikToku od 40 do 90 minut dziennie, oglądając od 72 do 216 filmików. Treści, którymi ich się tam karmi, to zwykle popkulturowa sieczka: od roznegliżowanych influencerek poprzez ludzi chwalących się swoimi umiejętnościami tanecznymi po nastolatków pokazujących, że wykonują idiotyczne wyzwania. Do tego dochodzą treści będące częścią kampanii reklamowych i marketing polityczny.
– Chińczycy posiadają możliwość kontrolowania algorytmu rekomendacyjnego TikToka. To pozwala im manipulować treściami i, jeśli tego chcą, prowadzić operacje pozwalające na zdobycie wpływu na ludzi – ostrzegał dyrektor Wray.
Jednocześnie TikTok jest oskarżany o prowadzenie cenzury politycznej. W 2019 r. „The Guardian” opisał wewnętrzne dokumenty tej platformy, w których zalecano jej moderatorom, by cenzurowali materiały zawierające odniesienia do masakry na placu Tiananmen, niepodległości Tybetu czy też ruchu Falung Gong.