Spadek cen, najgłębszy od ponad dwóch lat, to skutek aprecjacji franka. Dlatego odczyt ten pobudził na rynkach spekulacje, że Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) podejmie działania, aby zbić kurs helweckiej waluty.
Ujemną dynamikę cen odnotowano w Szwajcarii już w październiku. Wówczas jednak obniżyły się one tylko o 0,1 proc. rok do roku. Ekonomiści prognozowali średnio, że w listopadzie spadną o 0,3 proc. – Ujemny odczyt odzwierciedla głównie siłę franka – ocenił Maxime Botteron, analityk Credit Suisse. W listopadzie br. frank był średnio o 9 proc. silniejszy wobec euro niż przed rokiem. Aprecjację szwajcarskiej waluty SNB zastopował dopiero niedawno. Dlatego ekonomiści spodziewają się, że w kolejnych miesiącach ceny będą nadal spadały. – Ale nie można mówić o deflacji, rynek pracy jest zdrowy, a płace i podaż kredytu rosną – podkreślił Botteron. – W scenariuszu deflacyjnym konsumenci odkładają zakupy na później, spodziewając się dalszego spadku cen. A na razie spadki cen zwiększają siłę nabywczą Szwajcarów – wtóruje mu Alexis Bill Koerber, ekonomista z BAK Basel.
Jeśli SNB także uzna, że zniżkujące ceny nie są dla gospodarki groźne, na posiedzeniu?15?grudnia może postanowić kontynuować politykę kursową polegającą na blokowaniu?spadku kursu euro wobec franka poniżej 1,20 CHF. Część ekspertów, m.in. z banku Goldman Sachs, uważa jednak, że limit zostanie podniesiony do 1,25 franka za euro. Na fali takich oczekiwań wczoraj kurs euro rósł nawet o 0,5 proc., do 1,2420.