Panel ekonomistów: Powszechna zrzutka na obronność lepsza niż kredyt

Trwale podwyższone wydatki na obronność należy finansować z trwałych źródeł dochodu. To podstawowy argument na rzecz wprowadzenia nowego podatku lub podwyższenia którejś z istniejących danin, aby sfinansować program zbrojeniowy. Wśród ekonomistów ten pomysł ma więcej zwolenników niż przeciwników.

Publikacja: 13.11.2023 21:00

Panel ekonomistów: Powszechna zrzutka na obronność lepsza niż kredyt

Foto: PAP

Zgodnie z projektem ustawy budżetowej wydatki na obronność w 2024 r. sięgnąć mają 118,1 mld zł (to równowartość 3,1 proc. PKB), a uwzględniając środki z pozabudżetowego Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, którym zarządza BGK, mogą wynieść 157,7 mld zł (4,1 proc. PKB). Dla porównania, w 2023 r. całkowite wydatki państwa na ten cel to 127,8 mld zł. Rosnące po ataku Rosji na Ukrainę nakłady Polski na obronność to jedno ze źródeł wysokiego deficytu sektora finansów publicznych. W tym roku przekroczy on 5 proc. PKB, w przyszłym – jak zakłada projekt ustawy budżetowej – wyniesie 4,5 proc. PKB, ale z dużym prawdopodobieństwem okaże się większy. Nowy rząd może mieć pokusę, aby w wydatkach na zbrojenia szukać oszczędności, które zwiększyłyby w budżecie przestrzeń na realizację przynajmniej części wyborczych obietnic koalicjantów.

W praktyce możliwości ograniczenia nakładów na zbrojenia nie są duże. „Dostrzegamy jedynie niewielką przestrzeń do redukcji wydatków na obronność w 2024 r. i wynikać będzie ona przede wszystkim z wolniejszego od przyjętych założeń realizowania wydatków, a nie ze zmniejszenia planów zakupowych” – napisali w opublikowanej w poniedziałek analizie ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska. Nawet gdyby rząd chciał szukać tu oszczędności, mogłoby to zostać źle odebrane przez wyborców. Z sondażu United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że ponad 76 proc. Polaków opowiada się za utrzymaniem wzmożonego wysiłku zbrojeniowego.

To szerokie poparcie dla wzmacniania potencjału obronnego Polski, na które wskazują też inne badania opinii, prowokuje pytanie, czy obywatele zaakceptowaliby podwyżkę podatków, z której wpływy pozwoliłyby na realizację tego celu. Z naszej sondy wśród uczestników panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej” wynika bowiem, że taka forma finansowania wydatków zbrojeniowych uchodzi za wartą analizy. – Podwyższone wydatki na zbrojenia mają charakter permanentny (w związku z wysoką stopą amortyzacji sprzętu). Potrzebny jest podatek, który zbierałby ok. 1 proc. PKB dodatkowych przychodów na armię – tłumaczy dr Maciej Bukowski, ekonomista z WNE UW, prezes think tanku WiseEuropa. Dlaczego akurat 1 proc. PKB? Bo o tyle mniej więcej wzrosną trwale nakłady na zbrojenia.

Niech zapłacą bogatsi

Z tezą, że „aby sfinansować zwiększone wydatki zbrojeniowe należy wprowadzić specjalny podatek lub podwyższyć VAT na niektóre towary/usługi”, zgodziło się 50 proc. spośród 34 uczestników tej rundy naszego panelu ekonomistów. Przeciwnego zdania było 41 proc. ankietowanych. W rzeczywistości skala poparcia ekonomistów dla finansowania zbrojeń z podatków jest nieco większa, niż sugerują te wyniki. Po pierwsze, wśród respondentów, którym ten pomysł się nie podoba, tylko jeden wyraził zdecydowany sprzeciw. Tymczasem zdecydowaną aprobatę wyraziło czworo ekonomistów. Po drugie, w naszej tezie jest sugestia, że zbrojenia powinny być finansowane z podwyższonego podatku VAT lub nowego podatku celowego – aby partycypacja w kosztach była powszechna. Część z ekonomistów, którzy nie zgodzili się z tą tezą, a także część z niezdecydowanych podkreśliła, że byłaby za finansowaniem zbrojeń z innych danin, np. zwiększenia progresji PIT-u. Taka propozycja pojawia się też wśród respondentów, którzy z naszą tezą się zgodzili.

– W długim okresie zachowanie stabilności finansów publicznych w sytuacji koniecznego wzrostu wydatków na zdrowie, edukację, naukę i obronność będzie się musiało wiązać ze zwiększeniem wpływów do budżetu. Warto iść w kierunku zwiększenia progresji w PIT – mówi prof. Łukasz Hardt z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. – Polska nigdy nie będzie silna, jeśli nie będzie miała silnych finansów, opartych na solidnych dochodach. Wzrost trwałych wydatków na zbrojenia, ochronę zdrowia i inwestycje w przyszłość wymaga odpowiedniego wzrostu trwałych dochodów państwa, najlepiej poprzez likwidację przywilejów podatkowych, racjonalizację przepisów podatkowych i zwiększenie progresywności całego systemu – zgadza się dr hab. Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego.

Dr Bukowski zwraca uwagę, że zwiększenie wpływów do budżetu na pokrycie wydatków zbrojeniowych powinno iść w parze z innymi reformami w wojsku, w tym „reformą emerytur mundurowych (co najmniej powiązanie ich z obowiązkiem odbywania regularnych trzymiesięcznych ćwiczeń wojskowych każdego roku, aż do osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego), a także z jakąś formą powszechnych szkoleń wojskowych dla populacji”.

Fundusz z barierą popytu

Jakie są argumenty przeciwników finansowania zbrojeń z podatków? – Wydatki zbrojeniowe mają charakter międzypokoleniowy, są więc podręcznikowym przykładem wydatków, które najlepiej sfinansować długiem. Przyszłe pokolenia będą korzystały z bezpieczeństwa zapewnionego przez planowane obecnie wydatki, powinny więc partycypować w kosztach – tłumaczy dr Marek Ignaszak, adiunkt na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie. Część ankietowanych uważa zaś, że nowy rząd powinien podjąć próbę racjonalizacji wydatków zbrojeniowych. Są zatem ogólnie przeciwko ostremu zwiększaniu tych nakładów, niezależnie od metody ich finansowania.

Wyniki tej sondy wśród uczestników panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej” są spójne z rezultatami sondy z maja, w której również pytaliśmy m.in. o kwestie finansowania zbrojeń. Wtedy z tezą, że „wieloletni program zbrojeniowy powinien być finansowany przede wszystkim z obligacji (nowego długu), a nie z nowych podatków lub cięć innych wydatków”, nie zgodziło się 52 proc. ankietowanych – co wskazuje na skalę poparcia dla koncepcji podatkowego finansowania zbrojeń. Jednym z argumentów przeciwko alternatywie, tzn. finansowaniu obronności z długu, jest to, że w krótkim terminie może brakować popytu na obligacje skarbowe po akceptowalnych dla rządu (i BGK) cenach. W tym kontekście ekonomiści z Credit Agricole BP oceniają we wspomnianej analizie, że jest mało prawdopodobne, aby FWZS do końca 2024 r. zdołał pożyczyć niemal 87 mld zł, jak zakłada Strategia Zarządzania Długiem Sektora Finansów Publicznych w latach 2024–2027.

O panelu ekonomistów: debata zamiast dogmatów

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”, który stworzyliśmy ponad trzy lata temu, jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki.

Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 70 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Tę grupę ekspertów mniej więcej raz na miesiąc prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej. Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Stanowią też forum wymiany idei i pozwalają śledzić zmiany poglądów ekonomistów.

Szczegółowe wyniki wszystkich sond, w tym komentarze uczestników, można znaleźć na stronie klubekspertow.rp.pl.GS

Gospodarka krajowa
Członek RPP rewiduje stanowisko ws. obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka krajowa
Polacy mogą zaskoczyć rynek wydatkami
Gospodarka krajowa
Inflacja nie daje o sobie zapomnieć
Gospodarka krajowa
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka krajowa
Trzy kraje w UE z wyższą inflacją niż Polska. Energia drożeje wyjątkowo mocno
Gospodarka krajowa
Inflacja w Polsce na tegorocznych maksimach, czyli „co by było, gdyby”