Ale kto będzie z niej zwolniony – jeszcze się okaże.
Wiceminister finansów Jacek Kapica szacował kilka dni temu, że akcyza na tonę węgla wyniesie średnio ok. 36 zł na tonę paliwa (będzie to zależało od jego wartości opałowej). Gdyby tym podatkiem obłożyć całą polską produkcję węgla kamiennego, budżet zyskałby średnio ponad 2,7 mld zł – wynika z naszych obliczeń. Ale kwota ta będzie mniejsza.
Z węglowej akcyzy będą zwolnione elektrownie (zużywają ok. 40 mln ton tego surowca rocznie, to nieco ponad połowa krajowego wydobycia), dlatego gigantyczna podwyżka prądu nam nie grozi. Co z elektrociepłowniami, które produkują i energię, i prąd? To już tak oczywiste nie jest, podobnie jak zwolnienia dla ciepłowni.
Odbiorcy indywidualni zużywający ok. 10 mln ton węgla i dla których to paliwo jest znacznie droższe niż dla przemysłu, będą zwolnieni z akcyzy. Dlatego, jak wynika z naszych szacunków, akcyzą objęte będzie 20–30 mln ton paliwa, co przełoży się na zasilenie budżetu kwotą 0,7–1,1, mld zł.
– To kolejne obciążenie dla górnictwa – uważa jednak Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Z wyliczeń izby wynika, że kopalnie węgla płacą rocznie ok. 8 mld zł na rzecz państwa i gmin. Zarówno w formie podatków, jak i np. opłaty eksploatacyjnej (za każdą tonę wydobytego surowca) czy za szkody górnicze.