Otwarte fundusze emerytalne miały przejść w połowie tego roku do historii. Zgromadzone w nich pieniądze miały zostać przeniesione na indywidualne konta emerytalne członków tych funduszy lub na ich konta w ZUS. Cała ta operacja miała dwa cele. Miała pomóc odbudować zaufanie Polaków do długoterminowego oszczędzania na czas emerytur. Przy okazji rząd chciał też zasilić budżet dodatkowymi pieniędzmi. Z 15-proc. opłaty przekształceniowej za przeniesienie aktywów z OFE na IKE chciał ściągnąć 19,3 mld zł, podzielone na dwie raty. W 2020 r. byłoby to 13,5 mld zł, a w 2021 r. – 5,8 mld zł. Plan spalił na panewce. I nie chodzi o to, że niedawno Senat odrzucił projekt ustawy likwidującej OFE, bo Sejm może ją bez kłopotu przywrócić i uchwalić ponownie. Zamysł rządu storpedował koronawirus i związane z nim załamanie na giełdach.
Scenariusze dla OFE
– Mówi się, że być może we wrześniu, październiku, rząd mógłby wrócić do swojego planu. Ale dziś trudno cokolwiek przewidywać. Panuje ogromna niepewność co do przyszłości. To nie jest dobry moment na przeprowadzanie takich reform – mówi Wiesław Rozłucki, współzałożyciel i pierwszy prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
Przypomina, że nie podobał mu się pomysł pobrania 15-proc. opłaty przekształceniowej w momencie przenoszenia aktywów z OFE na IKE. Opłata ta miała być odpowiednikiem podatku, jaki przy wypłacie emerytur zapłacą osoby, które zdecydują się na przeniesienie swoich oszczędności z OFE do ZUS. – Trzy partie opozycyjne postulują zwolnienie emerytur z podatku. Jeśli to się kiedyś spełni osoby, które zapłaciłyby teraz opłatę przekształceniową, straciłyby w porównaniu z tymi, którzy przy likwidacji OFE wybiorą ZUS, a nie IKE – mówi Rozłucki.
Jego zdaniem teraz jest jednak większe zagrożenie. – W obecnej sytuacji OFE i całe zgromadzone w nich aktywa mogą się stać dla rządu łakomym kąskiem – mówi były szef warszawskiej giełdy.
– Odrzucenie przez Senat w całości ustawy o likwidacji OFE i przekształceniu ich w nowe IKE jest bardzo wygodnym rozwiązaniem dla rządu. Dzięki temu możliwe jest zatrzymanie reformy, która stałaby się problematyczna dla rządzących, rynku kapitałowego, a także dla samych członków OFE – mówi Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego, ekspert organizacji Pracodawcy RP. Przekonuje, że rekordowe spadki na GPW oraz niepewna przyszłość gospodarki nie skłaniają do zmian. – Także inwestorzy nie są dzisiaj chętni do podejmowania nadmiernego ryzyka, co sprawia, że rynek kapitałowy jest w trudnej sytuacji i nie widać, w dającym się przewidzieć terminie, możliwości znaczącej poprawy. Oznacza to, że nie jest najlepszy moment na uczynienie blisko 15 mln Polaków aktywnymi inwestorami na rynku kapitałowym, co byłoby konsekwencją reformy OFE i wprowadzenia nowych IKE. Zatem wstrzymanie planowanych zmian wydaje się obecnie najbardziej racjonalnym scenariuszem – uważa ekspert.