Ostatnie miesiące, to na Ukrainie prawdziwy wyścig spółek po ziemię. Astarta, Agroton, Kernel, Industrial Milk Company co jakiś czas informują inwestorów o przejęciu prawa dzierżawy kolejnych tysięcy hektarów pól. Zdaniem analityków zwiększanie ilości dzierżawionych gruntów pozytywnie wpływa na wycenę spółek przez parkiet. - Informacje o zwiększaniu ilości uprawianej ziemi przekładają się na oczekiwania wzrostu sprzedaży i dochodu, w szczególności jeśli kapitałowe nakłady na przyrost zasobów i uprawę ziemi okazują się niższe, niż przy analogicznych wcześniejszych zakupach - uważa Dmitrij Tomaszewskij, szef projektów korporacyjnego finansowania Kreston GCG.
- Dopóki nie wszedł w życie pełnocenny rynek ziemi praktycznie wszystkie duże agroholdingi dysponujące zasobami finansowymi starają się maksymalnie zwiększyć swój zasób ziemi rolnych znajdujących się w dzierżawie. To w przyszłości da im prawo pierwszeństwa wykupu dzierżawionej ziemi - wyjaśnia Andriej Patiota, starszy analityk Inwestycyjnej Grupy ART KAPITAL z Kijowa. Jednak wzmożone przejmowanie gruntów ma także i inne przyczyny. Po wygaśnięciu obowiązującego moratorium na obrót ziemią rolną pozyskiwanie przez spółki nowych terenów może być trudniejsze niż dzisiaj. Ukraiński parlament do tej pory nie przyjął bowiem ustaw regulujących działalność rynku. Nie wiadomo więc, kto i na jakich zasadach będzie mógł kupować ziemię.
- Rada Najwyższa Ukrainy nie spieszy się z przyjęciem wszystkich niezbędnych ustaw dotyczących ziemi. Dlatego watpliwe, czy rynek ziemi będzie funkcjonować od 2012 r. Nawet jeśli ustawy zostaną przyjęte, to prawnie rynek może i będzie funkcjonować, ale faktycznie to raczej wątpliwe - uważa Paweł Bidak, analityk finansowy grupy Inwestycyjny Kapitał Ukraina (ICU). - Pozostaje bardzo dużo nierozwiązanych spraw, w tym najbardziej niezbędna rzecz - inwentaryzacja i stworzenie rejestru gruntów, których dotąd nie ma - podkreśla.
Dzisiaj na Ukrainie możliwe jest tylko dzierżawienie gruntów od osób prywatnych - byłych pracowników kołchozów i sowchozów, pomiędzy których po upadku ZSRR rozdzielono ziemię. By duże firmy mogły na nich gospodarować, rozdrobnione często na wiele tysięcy udziałów grunty trzeba scalić. - Robią to pośrednicy zazwyczaj związani z władzami lokalnymi, którzy wykorzystując swój wpływ na mieszkańców danego terenu są w stanie zawrzeć umowy z kilkoma tysiącami właścicieli działek. Duże holdingi wykupują potem te prawa u pośrednika, który scalił stosunkowo dużą działkę np. ponad 1 tys. ha - mówi Andriej Patiota.
Zgodnie z wynikami sondaży po wygaśnięciu moratorium ok. 14 proc. właścicieli udziałów w gruntach będzie chciała je sprzedać zamiast wydzierżawiać. To z kolei może utrudnić scalenia a w konsekwencji dostęp spółek do nowych gruntów. Do powiększania zasobów dzierżawionych gruntów motywują też koszty. Dziś cena zakupu prawa dzierżawy od pośrednika waha się zależnie od regionu od 265 do 500 USD za hektar. To jednorazowy wydatek holdingów, które później opłacają corocznie ok.100 USD czynszu dzierżawnego za 1 ha.