Trudna łatwość raportowania

Początek roku to czas wytężonej pracy nad raportami za rok poprzedzający. Szczególnie skomplikowane jest to w przypadku spółek notowanych na NewConnect z uwagi na relacje między zasobami i korzyściami z notowania a kosztami raportowania.

Publikacja: 13.02.2025 06:00

dr Mirosław Kachniewski prezes SEG-u

dr Mirosław Kachniewski prezes SEG-u

Foto: materiały prasowe

Pozornie się wydaje, że raport roczny spółki notowanej poza rynkiem regulowanym to bułka z masłem. Wymogi są niższe od tych na rynku regulowanym, a do tego termin na realizację obowiązku jest dłuższy (nie cztery miesiące, tylko 5). W praktyce jednak okazuje się, że jest to dużym problemem – w poprzednim okresie sprawozdawczym ponad 60 spółek nie wyrobiło się na czas z realizacją tego obowiązku. Z czego to wynika i co można zrobić, aby w tym roku liczba ta była niższa?

Pierwszy problem to ogrom wymogów regulacyjnych. Akurat w odniesieniu do raportów rocznych spółek notowanych na NewConnect obowiązki te nie wydają się nadmiernie rozbudowane, ale w połączeniu z wszelkimi innymi obostrzeniami, w tym wynikającymi z MAR (regulacji, która w największym stopniu zwiększyła wymogi wobec emitentów), prowadzi do bardzo dużego ograniczenia swobody prowadzenia działalności gospodarczej i do istotnego podwyższenia kosztów (jak wynika z badania SEG-u, dla spółek z NewConnect koszty te są relatywnie 52 razy wyższe niż dla największych spółek z rynku regulowanego). Od razu dodam, że nie mam prostej recepty, z których wymogów należałoby zrezygnować. Być może z żadnych – może wszystkie z nich są niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa rynku i to nie wymogi są bolączką, ale możliwości spółek.

I tu przechodzimy do drugiego problemu, czyli małej dostępności zasobów. Jeśli przyjmiemy, że rynek w miarę obiektywnie wycenia wartość spółek (jest to założenie trochę na wyrost, o czym za chwilę, ale na czymś musimy się oprzeć), to okaże się, że duża część emitentów notowanych na NewConnect nie za bardzo ma pieniądze na funkcjonowanie, w związku z czym sfinansowanie zarysowanych powyżej wymogów jest dla nich bardzo trudne. Mamy na tym rynku aż 77 spółek o kapitalizacji poniżej 5 mln zł, w tym 26 poniżej 2 mln zł – to są naprawdę podmioty na granicy przetrwania.

Na to nakłada się trzeci problem, czyli brak korzyści wynikających z notowania. Nie trzeba być ekspertem od motywacji, aby wiedzieć, że zaangażowanie jest wprost proporcjonalne do oczekiwanej nagrody. Jeśli spółka jest nieinwestowalna, to mamy do czynienia z realizacją obowiązku, za którym nie stoją żadne profity. Raport nie przełoży się na zwiększenie zainteresowania spółką, skoro brak płynności nie pozwala na nabycie akcji. A na NewConnect mamy aż 176 spółek o średnich dziennych obrotach w roku ubiegłym poniżej 5 tys. zł, w tym 79 poniżej 1 tys. zł.

Oczywiście znam argumenty typu: „spółka, wchodząc na rynek, podjęła zobowiązanie wobec inwestorów, które teraz powinna realizować”. Tyle że część spółek wchodziła na rynek w zupełnie innym otoczeniu regulacyjnym. Wprawdzie akurat w odniesieniu do raportów rocznych wiele się nie zmieniło, ale ma to wpływ na ogólne postrzeganie opresyjności regulacji i niechęci do stosowania przepisów, które z jednej strony mają niepodważalny sens (raport roczny spółki jest chyba najważniejszym dokumentem dla inwestorów), ale z drugiej jednak sensu nie mają (bo kto i po co miałby czytać raport, jeśli sformułowana na jego podstawie decyzja inwestycyjna nie może zostać zrealizowana z uwagi na brak płynności).

Co zatem można w tej sytuacji zrobić? W krótkiej perspektywie – maksymalnie ułatwić realizację obowiązku raportowego i temu sprzyjać będzie webinarium SEG-u  27 lutego. Będziemy dyskutować o najważniejszych zagadnieniach związanych ze sporządzaniem raportu (terminy, obowiązkowe elementy, najczęstsze błędy), z jego publikacją (aspekty techniczne i planowane zmiany oraz możliwe konsekwencje nieprawidłowego raportowania) oraz z jego częścią dotyczącą ładu korporacyjnego (jak wykorzystać Dobre Praktyki jako wsparcie w procesie przygotowywania raportu).

W dłuższej perspektywie natomiast warto rozważyć, czy większym dobrem jest funkcjonowanie takich spółek na rynku, dając (pozorną, wobec braku płynności) możliwość sprzedaży akcji przez inwestorów, czy usunięcie takich emitentów? Jeśli usunięcie, to których i w jakim trybie? Wiem, że są to bardzo trudne pytania i ja nie znam na nie odpowiedzi. Ale wiem też, że od uchwalenia MAR minęła już dekada i odsuwanie dyskusji z inwestorami na te tematy nie rozwiązuje problemu.

Być może warto stworzyć panel interesariuszy i wspólnie wypracować stanowisko pozwalające pogodzić interesy obecnych inwestorów (którzy najprawdopodobniej chcieliby, aby spółki, w które zainwestowali pieniądze, były dalej notowane z nadzieją na poprawę płynności w przyszłości) oraz potencjalnych inwestorów (którzy najprawdopodobniej chcieliby, aby statystyk rynku nie psuły podmioty, które nie rokują poprawy). Oczywiście kuszącą alternatywą jest czekanie, aż problem sam się rozwiąże (w ciągu ostatnich 10 lat liczba spółek spadła o 20 proc. – w dużej mierze w wyniku awansu na rynek główny), ale wydaje mi się, że byłoby to ze szkodą dla inwestorów.

Felietony
Jak uwolnić firmy od polityki?
Felietony
Budowa przewagi w oparciu o technologię
Felietony
Czy doczekamy się regionalnego czempiona znad Wisły?
Felietony
Czy polskie MŚP są gotowe na erę fuzji i przejęć?
Felietony
SI to nie reklamowe panaceum
Felietony
Ach, te oczywiste oczywistości