Pisałem wówczas o nieubłaganych skutkach inwersji krzywej rentowności amerykańskich obligacji. Inspiracją do napisania tamtego felietonu był skok w górę spreadu między dochodowością dwuletnich i dziesięcioletnich papierów skarbowych USA do 110 pkt bazowych, czyli najwyższego poziomu od 1981 r.
Ujemna różnica między dochodowością długoterminowych i krótkoterminowych obligacji, nazywana inwersją lub odwróceniem krzywej, w szczególności, ale i podobnych okresów (np. trzymiesięcznych bonów i pięcioletnich obligacji), była w przeszłości niemal zawsze zwiastunem problemów największej gospodarki świata. W zależności od uwarunkowań spowolnienie kulminujące recesją następowało z opóźnieniem od 6 do 24 miesięcy. Tak się składa, że obecna inwersja krzywej skończyła właśnie dwa lata.
Choć przed rokiem krzywa była odwrócona już blisko rok, pisałem, że nie było widać żadnych sygnałów, by coś niedobrego działo się z największą gospodarką świata. Bezrobocie było bardzo niskie, giełdy rosły, tempo wzrostu PKB może nie było imponujące, ale wciąż jednoznacznie dodatnie. Skłaniać to mogło wielu do wypowiadania – bardzo niebezpiecznego na rynkach – stwierdzenia, że tym razem będzie inaczej. Upierałem się, że wskaźnik i teraz potwierdzi swoją wartość prognostyczną, a jedynym pytaniem jest nie to czy, a kiedy do Ameryki zawita recesja.
Na początku sierpnia po publikacji danych o sytuacji sektora przemysłowego ISM oraz raportów z rynku pracy za lipiec, które okazały się dużo słabsze od prognoz; pokazały m.in. podtrzymanie złej koniunktury w wytwórczości, wzrost stopy bezrobocia do 4,3 proc. (od dołka z ub.r. skoczyło już 0,9 pkt proc.) oraz najmniej stworzonych miejsc pracy od stycznia 2021 r. (114 tys.), rynek nabrał obaw, że coś jest na rzeczy. Dobra koniunktura nie będzie trwać wiecznie, a wcześniejszych sygnałów ignorować nie należy. Zresztą pojawiły się kolejne (patrz: reguła Sahm).
Reakcją rynków na te dane i wzrost obaw o załamanie gospodarki (kilka instytucji zwiększyło prawdopodobieństwo recesji) było, co naturalne, zwiększenie oczekiwań na obniżki stóp procentowych Rezerwy Federalnej. W pewnym momencie zaczęto obstawiać, że bank zdecyduje się ciąć oprocentowanie na nadzwyczajnym posiedzeniu, pomiędzy zaplanowanymi na lata do przodu spotkaniami. Dyskontowane było nawet 150 pkt baz. obniżek do końca roku i do 300 pkt baz. w horyzoncie roku. Historycznie Fed obniżał stopy na nadzwyczajnych naradach lub o 50 pkt baz. na trzech kolejnych posiedzeniach tylko w warunkach recesji (co okazywało się po czasie).