Faksem z Gdańska: Pozorna walka z bezrobociem

Aktualizacja: 06.02.2017 07:20 Publikacja: 07.03.2001 20:39

Wzbiera fala pomysłów na walkę z bezrobociem. Wszystkie siły polityczne oświadczyły już, że dostrzegają powagę problemu i ogłosiły własne recepty. Ale zdarza się godzina prawdy. Fala słów rozbija się wtedy o konkretne głosowanie w Sejmie.

Ostatnio głosowaliśmy nad skróceniem czasu pracy. Jest to sprawa niewygodna dla partii zapatrzonych w związki zawodowe, dlatego ciągle odwlekana. W końcu stanęła na porządku dziennym. 336 posłów uznało, że możemy sobie pozwolić na krótszy, ustawowy czas pracy. Zaledwie 72 posłów było przeciwnego zdania. Ten wynik więcej mówi niż wszystkie słowne deklaracje.

Jeszcze raz ujawnił się związkowy profil Sejmu, co oznacza krótkowzroczną obronę interesów aktualnie zatrudnionych, kosztem zdolności tworzenia nowych miejsc pracy. Pozwalamy sobie na luksus w kraju na dorobku, gdzie rzeczywisty czas pracy wynosi 1560 godzin rocznie, gdy w Wielkiej Brytanii 1713 godzin, a w USA 1966 godzin, przy kilkakrotnie niższej produktywności naszej pracy. Dołożono cegiełkę do najdroższej pracy w Europie Środkowowschodniej, zwiększając względną atrakcyjność inwestowania w Czechach i na Węgrzech. Słowem, jeszcze raz zawiązał się sojusz lewicy i prawicy na rzecz zwiększenia bezrobocia!

Moim zdaniem, Polska doszła już do ściany w zakresie pogarszania warunków działalności gospodarczej i zniechęcania przedsiębiorców do inwestycji rozwojowych, dających zatrudnienie. Przydałby się ? w miejsce szumnych deklaracji ? ponadpartyjny konsens, że nie będziemy dalej psuli, jako swoisty program minimum. Jak dotąd, każde posiedzenie Sejmu dorzuca coś ciężko strawnego dla przedsiębiorców. Choćby ostatnio, obok skrócenia czasu pracy, zamachnięto się na reklamę alkoholi i dorzucono parę kosztownych obowiązków w ustawie ekologicznej. Wszystko to ma jakieś uzasadnienie ? albo stary postulat Sierpnia (czas pracy), albo troska o ochronę środowiska, albo wychowanie narodu w trzeźwości. Słuszne, tyle że antybiznesowe. Wspólnym mianownikiem jest dokładanie kolejnych ciężarów, czyli potencjalne psucie rynku pracy ? np. redukcja zatrudnienia w reklamie i browarach. Czyli skutek przeciwny do deklarowanego.

W Sejmie powinna być czerwona lampka, która się zapala, gdy jakakolwiek inicjatywa legislacyjna pogarsza warunki gospodarowania. Trudno liczyć, że taka lampka zapali się w głowach posłów, bowiem przyzwyczaili się myśleć oddzielnie. Jakimś cudem chcą zwalczyć bezrobocie, druga ręką zniechęcając pracodawców do tworzenia miejsc pracy!

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?