Guru i inni

Aktualizacja: 06.02.2017 07:18 Publikacja: 12.03.2001 16:43

Na wszystkich chyba rynkach można spotkać giełdowych guru, czyli twórców prognoz, którzy zdobyli sławę przepowiadając istotne zwroty na rynku. U nas jest z tym nieco gorzej i chyba nie tylko dlatego, że aby zasłużyć na miano guru, potrzeba wielu lat pracy.

Zostać guru warszawskiej giełdy jest zdecydowanie trudniej niż gdzie indziej. Kandydaci są ostro ?weryfikowani? nie tylko przez publiczność, ale przede wszystkim przez konkurentów. Powinno to sprzyjać wysokiej jakości głoszonych prognoz. Jednak w tej kwestii u nas także obowiązują ?standardy światowe?.

Właściwie mówiąc o guru na naszym rynku, trudno byłoby wymienić choć jedno nazwisko, które nie budziłoby sprzeciwu i ostrej krytyki. Inna rzecz to fakt, że fale zachwytu i lekceważenia zależne są od pozycji, jakie zajmują na rynku wyrażający te opinie. A więc nie ma guru, bo nie może on istnieć bez powszechnego (lub prawie powszechnego) uwielbienia i przekonania o jego nieomylności. Można mówić co najwyżej o kilku pretendentach do tego miana.

Bardzo dobrym medium, w którym i dzięki któremu pojawiają się kandydaci na guru, jest internet, czyli wszelkiego rodzaju portale finansowe i listy dyskusyjne poświęcone giełdzie. Guru rodzi się długo, lecz jego żywot jest często bardzo krótki, bowiem konkurenci i zawiedzeni inwestorzy korzystają z każdej okazji i ?gotowi są dobić go na widok pierwszej krwi?.

W kontekście tego, co pisze o guru Martin Pring w ?Psychologii inwestowania?, powinniśmy się z tego cieszyć. Niestety, do pełni szczęścia potrzebne byłoby wyeliminowanie nawet kandydatów na guru oraz ?zwykłych? analityków i komentatorów. Problem z prognozami, radami, rekomendacjami i innymi przepowiedniami jest bowiem dość poważny.

Zdaniem Pringa, główną wadą całej koncepcji guru jest to, że nie jest możliwe, by jedna osoba była w stanie trafnie prognozować wszystkie ważne wydarzenia na rynku. Uważa on, że zdolność prognozowania przez guru zmian na rynku układa się w cykle przypominające osiągnięcia sportowców. Guru jest więc na fali przez pewien krótki okres, później zaś przychodzi seria prognoz nietrafnych. Szczególnie krótkie zaś są okresy ?gwiazdorstwa?. Skuteczność przewidywań guru zmniejsza się, niestety, wraz ze zdobywaną przez niego sławą. Osłabia ona bowiem jego zdolności racjonalnej oceny sytuacji rynkowej, wzmaga zaś poczucie nieomylności. Podobne przypadłości dotykają analityków.

Te obserwacje Pringa znajdują potwierdzenie w opiniach i analizach wielu innych znawców giełdy. Wynika z nich, że trafność prognoz guru i analityków przeciętnie rzadko przekracza 50%, a więc prawdopodobieństwo, że mają rację, jest porównywalne do wyniku rzutu monetą. W tej kwestii poglądy Pringa są dość jednoznaczne: ?Historia uczy, że guru nie jest w stanie uczynić cię bogatym, chyba że jesteś na tyle sprytny, by podejmować decyzje przeciwne opiniom guru w czasie, gdy jego wpływ na rynek osiąga szczyt?.

Dość podobnie rozkłada się chyba wiara w trafność prognoz nie tylko guru, ale wszelkich przepowiadaczy, zarówno niezależnych, jak i tych, którzy generują rekomendacje w ramach biur maklerskich i innych instytucji. Wnioskując z głosów na listach dyskusyjnych, telefonów i korespondencji trafiającej do redakcji PARKIETU, sądzę, że połowa odbiorców tych ?produktów? traktuje je jako bezwartościowy szum, zakłócający jedynie realizację własnych strategii.

Pozostaje jednak jeszcze ta druga połowa i z nią jest największy kłopot. Nie dość, że trafność zaleceń jest taka, jaka jest, to jeszcze z tych celnych trzeba umiejętnie korzystać. Trudno się dziwić reakcjom inwestorów, którzy kierują się prognozami i rekomendacjami opisywanych przez nas fachowców. W wielu przypadkach sami sobie są winni, nie zadając sobie trudu dokładnego przeczytania i przemyślenia rekomendacji. W efekcie są niemal skazani na porażkę, winą zaś będą obciążać guru lub analityka (oskarżając ich niejednokrotnie o nieuczciwość), a w najlepszym przypadku rynek ? nigdy siebie.

Nie wystarcj?. Warto jeszcze zwracać uwagę na takie szczegóły, jak cena docelowa, horyzont czasowy inwestycji, a także na to, czy rekomendacja trafiła do nas z pierwszej ręki i zaraz po wydaniu (najczęściej za przywilej ten trzeba zapłacić), czy też w jakiś czas po tym, jak otrzymali ją inni.

Przede wszystkim jednak należy pamiętać o najważniejszej chyba kwestii, na którą zwraca uwagę Pring (i nie tylko on) pisząc: ?Zwolennik guru traci pieniądze dlatego, że przestał samodzielnie myśleć?.Od tego przykrego obowiązku nie jest w stanie zwolnić nikogo z nas nawet najbardziej genialny guru.

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?