Ogłoszona 21 października 2016 r. transakcja o wartości 2,7 mld dolarów według pierwotnych założeń miała być zamknięta w II kwartale 2017 r. Termin ten przekładano już 13-krotnie. Aktualnie jest mowa o 31 marca 2020 r.
Rzecz dotyczy przejęcia Genworth Financial, istniejącej od 1871 r. i notowanej na giełdzie od 2004 r. firmy ubezpieczeniowej mającej siedzibę w Richmond w Wirginii, przez chińską spółkę Oceanwide Holding, która działa w sektorach takich jak usługi finansowe, energetyka, kultura i media oraz nieruchomości. Uzgodniona ponad trzy lata temu cena akcji przejmowanej spółki to 5,43 dolara. Gdy ogłaszano transakcję, akcje Genworth Financial na giełdzie w Nowym Jorku kosztowały nieco ponad 5,2 dolara. W końcu grudnia 2019 r., gdy poinformowano o kolejnym przesunięciu terminu zamknięcia, kurs spadł i na giełdzie wyceniano je na 4,15 dolara. Przed samym końcem roku nieco wzrósł i wynosił ok. 4,3 dolara.
Wielomiesięczne czekanie na zamkniecie transakcji nie jest niczym nadzwyczajnym, gdy w rachubę wchodzi uzyskanie zgód od różnych organów regulacyjnych, w tym zagranicznych. Doświadczają tego także spółki w Polsce. Ot, choćby UPC i Multimedia, które po 17 miesiącach od ogłoszenia transakcji i ponadrocznym oczekiwaniu na zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ostatecznie zrezygnowały z połączenia. Wcześniej – na początku dekady – UPC czekało dziewięć miesięcy na zgodę UOKiK na przejęcie sieci Aster. Na świecie jest podobnie. W USA nadal nie jest sfinalizowana ogłoszona w końcu kwietnia 2018 r. fuzja sieci komórkowych Sprint i T-Mobile US. Firmy w 2019 r. uzyskały zgody regulacyjne od Federalnej Komisji Łączności i Departamentu Sprawiedliwości, ale transakcja może dojść do skutku tylko wtedy, gdy operatorzy wygrają sądowy proces antymonopolowy wytoczony przez prokuratorów generalnych 13 stanów.
Przejmowanie Genworth Financial trwa jednak wyjątkowo długo i – jak się wydaje – nawet zainteresowane strony powoli zaczynają dopuszczać myśl, że skończy się fiaskiem. O przygotowywaniu się na taki scenariusz świadczyć może to, że zrezygnowano z początkowo ustalonych przez strony rekompensat za odstąpienie od transakcji.
W transakcję, która jest bez wątpienia szkołą cierpliwości, coraz mniej wierzą także inwestorzy. Widać to po cenie akcji amerykańskiego ubezpieczyciela, która wyraźnie odstaje od tej, którą zaproponował chiński przejmujący w październiku 2016 r. Inwestorzy bardziej niż na obiecywane przez Chińczyków 5,43 dolara za akcję, patrzą na bieżące wyniki amerykańskiej firmy. A te nie uzasadniają aż tak wysokiej wyceny.