Perełka budapeszteńskiej giełdy

W ub.r. sektor publiczny i państwowe firmy odpowiadały za ok. 60 proc. sprzedaży i niesłychanie szybki wzrost przychodów firmy.

Publikacja: 25.08.2020 05:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Notowana na giełdzie w Budapeszcie teleinformatyczna spółka 4iG od kilkunastu miesięcy świetnie sobie radzi na węgierskim rynku zamówień publicznych. Tajemnicą sukcesów wydaje się być jej do niedawna największy akcjonariusz.

4iG w ostatnich kilkunastu miesiącach rozwija się w niesamowitym tempie. O ile w 2018 r. jego przychody sięgały 14,0 mld forintów (ok. 180 mln zł) i były niższe niż w poprzednich latach, o tyle w ub.r. wystrzeliły do 41,5 mld forintów. W I kwartale br. sprzedaż wzrosła o 78 proc., do ponad 8,6 mld forintów. W raporcie rocznym za 2019 r. chwaliła się, że w portfelu na 2020 r. ma zamówienia warte 23 mld forintów, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. A już po jego opublikowaniu doszły kolejne całkiem spore kontrakty.

W raporcie za 2019 r. spółka prognozowała, że w tym roku wzrost przychodów wyniesie ponad 20 proc. i podobnie będzie w kolejnych latach. Firma spodziewa się, że w średnim terminie, czyli w ciągu dwóch, trzech lat będzie miała rentowności EBITDA na poziomie 8–10 proc., czyli zbliżonej do osiągniętej w ub.r.

4iG deklaruje, że w ciągu dwóch lat chce być największym na Węgrzech integratorem i „znaczącym graczem w Europie Środkowej i Wschodniej", gdzie chce rozwijać się zarówno organicznie, jak przez przejęcia finansowane długiem i wypracowaną przez siebie gotówką. Węgierski cel jest ambitny, nawet gdy uda się osiągnąć z nawiązką prognozowany wzrost przychodów. Lokalny integrator numer jeden, czyli węgierski T-Systems – wchodzi w skład grupy Deutsche Telekomu, która na Węgrzech jest właścicielem Magyar Telekom – ma roczną sprzedaż 100 mld forintów. Co ciekawe, cel bycia lokalnym numerem jeden 4iG mogło zresztą zrealizować już w ub.r., gdyby w ostatniej chwili z nieujawnionych publicznie powodów nie odstąpiło od uzgodnionej już transakcji przejęcia T-Systems.

W raporcie za I kwartał zarząd ocenia, że pandemia co prawda zmieniła biznesowe i operacyjne środowisko firmy, ale spółka nadal rozwija się dynamicznie. Twierdzi, że zmienione pandemią otoczenie gospodarcze może przynieść 4iG więcej kontraktów i stworzyć szansę na rozwój nieorganiczny.

Akcje 4iG notowane są na węgierskiej giełdzie od września 2004 r. Przez większość czasu nie był to jakiś wybitny papier. Owszem, kurs to rósł, to spadał, ale zmienność w sumie nie była zbyt duża. W 2014 i 2016 r. spółka, która głównie zajmowała się dystrybucją i utrzymaniem sprzętu kupowanego od wielkich zagranicznych firm IT (m.in. Della), wypłaciła dywidendę.

Wszystko zaczęło się zmieniać w 2018 r., gdy 4iG zainteresował się Lorinc Mészáros, biznesmen z kręgu Victora Orbána, premiera Węgier. W czerwcu 2018 r. kontrolowane przez niego podmioty odkupiły od dotychczasowych największych akcjonariuszy, w tym prezesa, ponad połowę akcji 4iG i przejęły kontrolę. Po wezwaniu i serii prywatnych transakcji w końcu 2018 r. biznesmen miał w sumie nieco ponad 63 proc. akcji spółki.

Kolejne roszady w akcjonariacie zaczęły się w 2019 r. Papiery zaczął skupować Gellért Jászai, partner biznesowy głównego akcjonariusza, który ściągnął go w 2018 r. do rady nadzorczej 4iG. Kontrolowane przez niego spółki sukcesywnie kupowały je od podmiotów Lorinca Mészárosa, a w połowie ub.r. Gellért Jászai, który uznawany jest za pomysłodawcę nowej strategii firmy i jej wejścia na rynek integratorski, został trzecim w ciągu niespełna roku szefem spółki. W końcu 2019 r. Jászai miał już 40,2 proc. akcji 4iG, a udział Mészárosa stopniał do 21,6 proc. W początku lipca br. kojarzony z premierem Orbánem biznesmen sprzedał wszystkie posiadane akcje i nowy główny akcjonariusz kontrolował 61,8-proc. pakiet akcji firmy.

Za czasów Lorinca Mészárosa 4iG, które do tej pory współpracowało głównie z węgierskimi firmami prywatnymi, zaczęło zdobywać kontrakty z administracji publicznej oraz od przedsiębiorstw państwowych takich jak koleje MAV czy spółka telekomunikacyjna MVN Net. W ub.r. sektor publiczny i państwowe firmy odpowiadały za ok. 60 proc. sprzedaży i niesłychanie szybki wzrost przychodów firmy. Czy uda się to utrzymać po wymianie akcjonariatu? Raczej tak. Już po sprzedaniu przez Mészárosa ostatniej akcji 4iG zdobyło kolejne publiczne kontrakty i ogłosiło, że m.in. wspólnie z państwową firmą Antenna Hungaria (odpowiednik Emitela) utworzyło spółkę CarpathiaSat Magyar Urtávközlési, która w 2024 r. umieści na orbicie geostacjonarnej pierwszego węgierskiego satelitę realizującego cele komercyjne (telekomunikacja), rządowe i naukowo-badawcze.

Wszystko wskazuje, że od samego początku docelowym głównym właścicielem spółki miał być Gellért Jászai, a Lorinc Mészáros pomógł mu osiągnąć cel i przy okazji zarobił na niebagatelnym wzroście cen akcji. Gdy zaczął kupować akcje 4iG, kosztowały na giełdzie ok. 40 forintów, a gdy ostatecznie zamknął pozycję, warte były po ok. 625 forintów. A w tzw. międzyczasie, gdy ogłaszano, że Gellért Jászai przejmuje pierwszy pakiet akcji od Lorinca Mészárosa, ich kurs przekraczał 1000 forintów.

Felietony
„Oni to my” – konsultacje Listing Act
Felietony
Zrównoważony rozwój po kantońsku
Felietony
Niebezpieczny trend
Felietony
Poranne uwolnienie jaśminu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
CSRD – konsekwencje opóźnień
Felietony
Polacy wolą trzymać w skarpecie