W składzie Dow Jonesa, najbardziej znanego i najstarszego indeksu giełdowego, ponad połowa spółek ma niewiele wspólnego z przemysłem, w szczególności tym tradycyjnym. Podobna tendencja staje się coraz bardziej widoczna na warszawskim parkiecie, gdzie przybywa spółek reprezentujących nowe technologie. Odzwierciedla ona zmiany zachodzące w gospodarce.
Dow Jones Industrial Average z założenia miał grupować największe amerykańskie spółki przemysłowe, choć kryterium przynależności do tej kategorii z czasem stawało się coraz bardziej umowne i obecnie nie jest też decydujące. Zmiany składu tego indeksu są odzwierciedleniem ewolucji przemysłu. Po dominujących niegdyś amerykańskich gigantach motoryzacyjnych nie mu już śladu, a naftowy potentat Exxon Mobil pod względem wartości rynkowej zajmuje miejsce pod koniec pierwszej dziesiątki. Prym wiodą Apple i Microsoft, a gdyby pod uwagę brać jedynie kapitalizację giełdową, Dow Jones zdominowany zostałby przez firmy technologiczne i pewnie z czasem tak się stanie, podobnie jak już jest w przypadku S&P 500, gdzie w pierwszej dziesiątce największych firm trzyma się jeszcze jedynie dwóch przedstawicieli sektora finansowego oraz Johnson & Johnson.
Oczywiście podobne zmiany zachodzą też na innych giełdach, nie wyłączając warszawskiego parkietu. Do spektakularnego „przemeblowania" w indeksie naszych największych spółek doszło w wyniku debiutu akcji Allegro, a przed ubiegłoroczną przeceną wśród liderów znajdował się także CD Projekt. Ostatnio do WIG20 trafiły także papiery Mercatora Medicalu, wypierając Alior Bank. Fenomenem warszawskiej giełdy jest bardzo liczna reprezentacja firm produkujących gry komputerowe, ale coraz szybciej rośnie też liczba spółek biotechnologicznych oraz reprezentantów odnawialnych źródeł energii. Znaczna część z nich rozwija swój biznes coraz bardziej dynamicznie, a inwestorzy, dostrzegając ich potencjał, nie wahają się lokować w ich akcje swój kapitał.
Obserwując wspomniane zmiany, warto uważnie analizować globalne tendencje, ale także zwracać uwagę na lokalną specyfikę trendów oraz sytuację poszczególnych firm. Warto również odróżniać inwestycyjne mody od nieuchronnie następujących procesów. Z wieloma kreowanymi przez instytucje finansowe modami mieliśmy do czynienia w szczytowym okresie boomu z lat 2005–2008. Większość z nich nie przyniosła inwestorom obiecywanych zysków. W obecnej fazie zmian w globalnej gospodarce wytypowanie najbardziej perspektywicznych sektorów wydaje się znacznie łatwiejsze, choć jak zwykle znaków zapytania nie brakuje. Odnawialne źródła energii i cała związana z tym infrastruktura, elektromobilność, cyfryzacja, sztuczna inteligencja, ochrona środowiska to kierunki, na które można stawiać z całą pewnością. Podobnie jest z szeroko rozumianą ochroną zdrowia, biotechnologią czy usługami związanymi ze starzeniem się społeczeństw, choć niewiadomą jest rozwój sytuacji epidemicznej. W każdym razie zagrożeń dotyczących zarówno pandemii, jak i potencjalnych innych infekcji będzie raczej przybywać, a kwestie ochrony zdrowia i leczenia z całą pewnością będą zyskiwać na znaczeniu.
W inwestowaniu kluczowe znaczenie może mieć wybór odpowiedniego momentu angażowania kapitału oraz horyzont czasu, w jakim spodziewamy się realizować zyski. A tu już o proste wskazówki z reguły trudniej. Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że polska energetyka będzie oparta na technologiach węglowych jeszcze przez dziesięciolecia, a obecnie większość producentów prądu w szybkim tempie buduje farmy wiatrowe i fotowoltaiczne.