W 2020 r. 14 deweloperów z rynku kapitałowego wypracowało średnio 25 proc. marży brutto ze sprzedaży, o 1,1 pkt proc. mniej niż rok wcześniej, ale porównywalnie z 2018 r. O ile w III kwartale ub.r. w kilku spółkach doszło do niepokojącego wahnięcia w dół rentowności (i nie było to związane z niską, niereprezentatywną liczbą przekazanych lokali), to w IV kwartale większość maruderów wróciła na szybki tor.
Znakomity finisz
Pierwsza marża to teoretycznie przychody pomniejszone o koszty wytworzenia, bez kosztów marketingu, sprzedaży, zarządzania spółką ani finansowania. Ale i ona nie jest wolna od innych czynników – w zestawieniu nie uwzględniliśmy Budimeksu Nieruchomości, gdzie rentowność w IV kwartale do abstrakcyjnego poziomu 70 proc. podbiło rozwiązanie rezerw, a spółka nie ujawniła oczyszczonego wyniku.
Deweloperzy księgują sprzedaż wraz z wydaniem lokalu klientowi (zakup zazwyczaj odbywa się na etapie dziury w ziemi), zatem na wyniki finansowe za 2020 r. wpłynęło przekazanie lokali, których budowa ruszyła w okolicach 2018 r. – a od połowy 2017 r. całe budownictwo borykało się z gwałtownym wzrostem kosztów. Stabilna średnia rentowność deweloperów w 2020 r. może dowodzić, że udało się przerzucić wzrost kosztów na klientów.
W skali całego roku tylko trzy spółki wypracowały rentowność z trójką z przodu (patrz tabela), w 2019 r. takich firm było pięć, a jeszcze rok wcześniej – cztery. Zmniejsza się także mediana: z 26,9 proc. w 2018 r. do 24,4 proc. w ubiegłym roku.
Za to w samym IV kwartale ub.r. rentowność rzędu 30 proc. wypracowało aż pięć firm – spadek formy w III kwartale był raczej wynikiem miksu przekazywanych mieszkań zbudowanych na droższych gruntach niż zapowiedzią pogorszenia trendu.