Na rynku finansowym narastają oczekiwania, że pod koniec br. RPP poluzuje politykę pieniężną. W kontraktach terminowych na WIBOR wyceniona jest już obniżka stopy referencyjnej do końca roku o 0,5 pkt proc., zamiast o niespełna 0,25 pkt proc., jak jeszcze kilka tygodni temu. Z czego wynika ta zmiana oczekiwań?
Widzę dwa główne powody. Od członków RPP od jakiegoś czasu intensywniej płyną sygnały, że taka decyzja przed końcem roku może zapaść. Jeszcze bardziej istotne są dane z gospodarki, szczególnie z europejskiego przemysłu. Na początku roku były nadzieje, że koniunktura tam zacznie się poprawiać, m.in. dzięki zakończeniu covidowych restrykcji w Chinach. Te nadzieje okazały się płonne, europejski przemysł jest w recesji. Inwestorzy patrzą na to z niepokojem, obawiają się, że recesja będzie się rozlewać. W tle są jeszcze obawy o kondycję sektora bankowego w USA. Inwestorzy oceniają, że w takich warunkach może się pojawić konieczność obniżenia stóp procentowych.
Branże eksportowe jak dotąd raczej stabilizowały polski przemysł. Ogólnie polska gospodarka radzi sobie lepiej od oczekiwań. W I kwartale PKB zmalał o 0,3 proc. rok do roku, sporo mniej, niż szacowała większość ekonomistów. Dlaczego recesja w strefie euro miałaby być argumentem na rzecz obniżki stóp procentowych w Polsce?
Recesja w strefie euro byłaby argumentem na rzecz obniżki stóp procentowych u nas w takim zakresie, w jakim wpłynęłaby na polską gospodarkę. Ale przypuszczenia inwestorów, że taki wpływ by się pojawił, są uzasadnione. Polska gospodarka jest dość mocno skorelowana z tym, co dzieje się w zachodniej Europie. Trzeba jednak pamiętać, że oczekiwania co do zmian stóp procentowych – na świecie i w Polsce – mocno się w ostatnim roku zmieniały, odzwierciedlając niepewność co do tego, w jakim kierunku będą zmierzały gospodarki. Moim zdaniem jest jednak sporo powodów, aby sądzić, że najgorsze jest za nami. Mijamy punkt zwrotny, a na horyzoncie widać ożywienie. Dlatego nie bardzo wierzę w szybkie obniżki stóp procentowych w USA, a oczekiwania na obniżki stóp w Polsce uważam za nieuzasadnione. Warunki makroekonomiczne nie będą tego uzasadniały. Nawet teraz, na dnie spowolnienia, gospodarka jest w niezłej kondycji, a rynek pracy jest supermocny. A po stronie polityki fiskalnej rozwiązuje się worek z wydatkami.