Od dłuższego czasu w rynkowej układance światowej hossy brakuje Chin. I to mimo że wciąż pokładane są w nich duże nadzieje.
Sceptycznie wobec interwencji
Historia lubi się powtarzać, również na rynkach kapitałowych, czego doskonałym przykładem mogą być chińskie akcje. Przed rokiem wielu inwestorów liczyło, że będzie to mocna pozycja w portfelu. W 2023 r. zyskiwały niemal wszystkie rynki akcji (i obligacji), ale chińskie akcje mocno zawodziły. W tym roku inwestorzy są już bardziej ostrożni wobec Chin, ale nietrudno znaleźć opinie, że rynek ten w końcu zamieni się w czarnego konia. Pytanie – kiedy?
– Jeszcze nieco ponad rok temu duże nadzieje na odrodzenie rynków wschodzących wiązane były z Chinami. Tymczasem zarówno w 2023 r., jak i w pierwszych miesiącach 2024 r. giełdy akcji Państwa Środka są w niełasce inwestorów, pozostając w cieniu parkietów największego lokalnego rywala, czyli Indii – zauważa Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI. Jak dodaje, kraj ten – w przeciwieństwie do Chin – nie odstrasza inwestorów ciągłą ingerencją w działalność prywatnych firm czy też pogrążonym w zapaści rynkiem nieruchomości. – Zarazem imponuje wzrostem gospodarczym oraz rosnącymi przychodami i zyskami spółek. Indyjski rynek akcji jest jednak relatywnie drogi i prędzej czy później różnica w wycenie stanie się kluczowym argumentem inwestorów – przewiduje Niedzielewski.
Gwiazdą pierwszych tygodni tego roku stała się ponownie (po bardzo udanym 2022 r.) giełda w Stambule. – Na rynkach wschodzących najlepiej rok zaczął się dla inwestorów w Turcji, gdzie inwestorzy nadal dyskontują normalizację polityki monetarnej, która może pomóc w walce z permanentnie wysoką inflacją – tłumaczy Konrad Strzeszewski, zarządzający BNP Paribas TFI. W ocenie Niedzielewskiego postępująca od połowy ubiegłego roku normalizacja polityki monetarnej i fiskalnej w Turcji jest coraz bardziej zauważana i najwyraźniej doceniana przez inwestorów zagranicznych. – To właśnie ich popyt był jednym z istotnych czynników wspierających styczniową falę hossy na tamtejszym parkiecie. Co prawda obecny poziom stóp procentowych (45 proc.) jest wciąż istotnie niższy niż inflacja (65 proc.), a takie działania jak wzrost płacy minimalnej o 49 proc. w tym roku przyczyniają się raczej do utrzymania wysokiego tempa wzrostu cen, jednak sytuacja rynku walutowego w Turcji wydaje się dziś bardziej przewidywalna niż rok temu – ocenia dyrektor inwestycyjny Investors TFI. Jak dodaje, trend osłabiania tureckiej liry wciąż trwa, co obniża zyski z miejscowych aktywów w portfelach zagranicznych inwestorów, ale ryzyko niekontrolowanej dewaluacji zostało już znacznie ograniczone, dzięki czemu kupowanie tureckich aktywów ma coraz bardziej inwestycyjny, a nie jedynie spekulacyjny, charakter. – Jeżeli nie nastąpi jakiś istotny zwrot w dotychczasowej polityce gospodarczej (np. w wyniku marcowych wyborów samorządowych), a trendy na światowych giełdach wciąż będą wspierały pozytywne nastroje globalnych inwestorów, to solidne styczniowe stopy zwrotu z tureckich akcji mogą okazać się zapowiedzią całkiem dobrego roku dla zagranicznych graczy, akceptujących ryzyko związane z inwestycjami na giełdzie w Stambule – przewiduje Niedzielewski.