Reakcje rynków na osiągnięcie przez Biały Dom i republikanów z Kongresu porozumienia w sprawie limitu długu publicznego USA były optymistyczne, acz powściągliwe. W poniedziałek po południu większość indeksów giełdowych z Europy lekko zyskiwała, a dolar nieznacznie umacniał się wobec innych głównych walut. Powściągliwe reakcje rynków były częściowo skutkiem tego, że w poniedziałek giełda na Wall Street była zamknięta (z powodu Dnia Pamięci) i nie działał też parkiet londyński. Inwestorzy mieli też jednak świadomość, że porozumienie w sprawie limitu zadłużenia musi być jeszcze zatwierdzone przez obie izby Kongresu, co może się nie obyć bez komplikacji.
Kevin McCarthy, republikański przewodniczący Izby Reprezentantów, zapowiedział, że jego Izba będzie głosowała nad kwestią limitu zadłużenia w środę. Ustawa musi później trafić do Senatu, w którym niewielką większość mają demokraci. Jeśli senatorowie będą chcieli zgłaszać poprawki, proces legislacyjny może się opóźnić o kilka dni. Chuck Schumer, lider demokratycznej większości w Senacie, zapowiedział, że senatorowie muszą być gotowi na piątkowe lub nawet weekendowe głosowania.
Wcześniej Departament Skarbu ostrzegł, że jeśli limit długu nie zostanie podniesiony bądź zawieszony, to pieniądze skończą mu się 5 czerwca. Oznaczałoby to techniczne bankructwo USA o nieobliczalnych skutkach dla rynków.
Ograniczenia wydatków
Czemu jednak miałoby dojść do komplikacji w dalszym procesie legislacyjnym? Bo porozumienie w sprawie limitu zadłużenia jest kompromisem, który nie wszystkich zadowala. Przewiduje ono, że limit długu (osiągnięty w styczniu na poziomie 31,4 bln USD) zostanie zawieszony do 1 stycznia 2025 r. Obie główne partie nie będą więc musiały wracać do tego tematu przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na listopad 2024 r.