Dużo optymizmu na rynek mógł wnieść odczyt amerykańskiej inflacji za grudzień, który pokazał spadek wskaźnika. – Wydaje się, że znaczne podwyżki cen kryptowalut rozpoczęły się po wtorkowej konferencji prezesa Fedu Jerome’a Powella. Pewna część obserwatorów rynku odczytała jego przemówienie jako zapowiedź końca cyklu podwyżek stóp procentowych. Dwa dni później pojawił się kolejny odczyt inflacji CPI w USA na poziomie 6,5 proc. r./r., wobec poprzednich 7,1 proc., co mogło dodać impetu cenom kryptowalut. Co ciekawe, obecnie wiele walut cyfrowych kosztuje tyle, ile przed kryzysem związanym z bankructwem trzeciej co do wielkości na świecie giełdy kryptowalutowej FTX – podkreśla Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxia.
Warunki ciągle trudne
Mimo ostatniego rajdu byków nie wolno zapomnieć o otoczeniu rynkowym, w jakim się on odbywa. Fed cały czas podtrzymuje jastrzębią retorykę, dlatego w najbliższym czasie można się spodziewać kolejnych podwyżek stóp procentowych. A już teraz są one na wysokim na tle ostatnich lat poziomie 4,25–4,5 proc. Kolejną ważną kwestią dla światowych parkietów będą wyniki spółek po IV kw., które powinny pokazać pierwszy wpływ wysokich stóp procentowych na wyniki przedsiębiorstw. Pierwsze rezultaty opublikowane przez amerykańskie banki wskazują na mieszane nastroje. JPMorgan Chase oraz Bank of America przebiły kwartalne szacunki, natomiast ta sztuka nie udała się Wells Fargo oraz Citigroup.
Nie wolno też zapomnieć o problemach charakterystycznych dla branży kryptowalut. W ub.r. mieliśmy do czynienia z kilkoma poważnymi bankructwami, m.in. z upadkiem kryptowaluty Terra Luna czy giełdy kryptowalut FTX. Na rynku wciąż też dochodzi do malwersacji – według wyliczeń Chainalysis w 2022 r. dzięki wirtualnym walutom spółki, które według amerykańskiego rządu prowadzą działalność przestępczą, zawarły transakcje o wartości opiewającej na ponad 20 mld dol. Kapitalizacja całego rynku skurczyła się w 2022 r. o 1,4 bln dol., do niespełna 1 bln dol., a władze USA coraz śmielej popierają wprowadzenie regulacji dla tego rynku. Warto zaznaczyć, że takie podejście promują też inni przedstawiciele rynków finansowych. – Wraz z upływem czasu coraz więcej organizacji, jak np. fundusze emerytalne czy banki inwestycyjne, zaczyna się interesować tym zagadnieniem. Co więcej, rośnie też liczba wdrożeń kryptowalut w codziennym życiu. Biorąc pod uwagę zagrożenia, jakie to ze sobą niesie, kryptowaluty muszą zostać obwarowane regulacjami – stwierdził Nigel Green, prezes spółki doradczej deVere Group przed rozpoczynającym się w poniedziałek Forum Ekonomicznym w Davos.
Kiedy nadejdzie lepszy czas?
Chociaż sytuacja na giełdach oraz notowania dolara mają duży wpływ na to, jakie warunki panują w świecie kryptowalut, to nie jest wykluczone, że ta zależność będzie coraz mniejsza. Pomóc w tym mają czynniki charakterystyczne dla branży. – Wydaje się, że w ostatnim czasie zachowanie giełd i kryptowalut rozkorelowało się, podobnie jak i zachowanie dolara amerykańskiego w relacji do kryptowalut. Może zatem pojawić się szansa na to, że ceny wirtualnych walut oderwą się od tradycyjnych rynków, tak jak bywało w przeszłości. Do tego dochodzą czynniki specyficzne dla branży, jak zmniejszanie płynności na giełdach, co może prowadzić do większej zmienności. Dodatkowo może się pojawić efekt FOMO („fear of missing out” – lęk przed byciem pominiętym), czyli szybkie podejmowanie decyzji ze względu na ewentualny duży wzrost cen. Dalej pojawia się wspomniany cykl halvingowy bitcoina. To mogą być warunki istotne dla najbliższych miesięcy na rynku kryptowalut, powodujące, że mogą zachowywać się inaczej niż pozostałe rynki – komentuje analityk CMC Markets.
Silny impuls do zwyżek może dać Fed i obniżenie stóp procentowych. Choć zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli instytucji na taki krok nie można liczyć w tym roku, to stopy za jakiś czas w końcu zaczną spadać, a inwestorzy mogą pozycjonować się pod to wydarzenie. – Aktualnie mamy dużą rozbieżność między oczekiwaniami rynku stopy procentowej a tym, co mówią przedstawiciele Fedu. Rynek liczy na obniżki, zaś Fed jasno mówi, że 5 proc. i więcej może utrzymać się do końca 2023 r. Jeśli przedstawiciele FOMC faktycznie się nie ugną, to rynek może czekać korekta. Dolar amerykański oprocentowany na 5 proc. bez większego ryzyka, przy spadającej inflacji, może stawać się coraz bardziej kuszącym miejscem do przechowywania nadwyżek niż lokowanie ich w ryzykowne aktywa. Niemniej wydaje się, że to tylko kwestia czasu, kiedy stopy procentowe w USA spadną. Jeśli nie w tym roku, to w przyszłym i pod to mogą pozycjonować się inwestorzy – podsumowuje Kotecki.