Po dwóch tygodniach pokaźnych spadków, ostatnie dni przyniosły niewielkie odreagowanie na głównych światowych parkietach.
Wahania nastrojów na Wall Street i we Frankfurcie
S&P 500 do środy zwyżkował o zaledwie 0,7 proc., choć jeszcze w poniedziałek pogłębiał spadkową serię. Lepiej radziła sobie średnia przemysłowa, zwyżkując o 1,4 proc., a Nasdaq Composite nie miał siły zmienić swojej wartości, a jedynym optymistycznym sygnałem była obrona przed spadkiem poniżej 10 500 punktów.
Nieco lepiej było na giełdach naszego kontynentu, gdzie DAX i FTSE 250 oraz Stoxx Europe 600 zyskiwały po 1,5 proc., a CAC40 szedł w górę o 2 proc. Niespełna 1-proc. zwyżkę zaliczył indeks rynków wschodzących, od kilku tygodni powielający tendencje panujące na wiodących parkietach. W dół spycha go głównie część indeksów azjatyckich. Do czwartkowego poranka Shanghai Composite tracił nieco ponad 3,5 proc.
Patrząc na Azję, nie sposób nie zwrócić uwagi na sięgającą 3,7 proc. przecenę Nikkei, zapewne związaną z niespodziewanym zaostrzeniem polityki przez Bank Japonii, który poszerzył zakres wahań w ramach systemu kontroli krzywej rentowności papierów skarbowych. Należy też przy tej okazji zauważyć spory wzrost rentowności amerykańskich dziesięciolatek, która przez moment przekroczyła 3,7 proc. Lekki oddech rynkom finansowym zapewnia nadal relatywnie słaby dolar.
W Warszawie optymistyczny trend boczny
Na naszym parkiecie utrzymuje się umiarkowany optymizm. Co prawda trudno mówić o rajdzie św. Mikołaja, a bilans roku jest głęboko pod kreską, ale utrzymywanie się głównych indeksów od sześciu tygodni w trendzie bocznym, po wcześniejszym imponującym rajdzie w górę, można oceniać pozytywnie. WIG20 do środy zwyżkował o 2,6 proc., choć wciąż nie może się wybić powyżej 2800 punktów. Jeśli udałoby się to bykom jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego, można by kreślić jeszcze bardziej optymistyczne scenariusze, choć spora część analityków obawia się pogorszenia nastrojów w światowym otoczeniu. Nasz parkiet ma sporo do odrobienia i niejednokrotnie pokazywał, że jest w stanie zdobyć się na niezależność. Sygnały płynące z polskiej gospodarki wciąż pokazują jej sporą odporność na pogorszenie się globalnej koniunktury, a bardzo słaby do niedawno złoty także wykazuje względną siłę, co zdecydowanie sprzyja naszemu rynkowi akcji. WIG20 przeliczony na dolary zwyżkował o 3,3 proc., a MSCI Poland dotrzymywał mu kroku. Trochę podobna jest sytuacja w segmencie średnich firm. mWIG40 także szedł w górę o 2,6 proc. I także pozostaje od kilku tygodnia w trendzie bocznym, ale utrzymuje się powyżej symbolicznego poziomu 4000 punktów. Większy optymizm pojawiłby się jednak dopiero po przekroczeniu sierpniowego lokalnego szczytu, a do tego celu niewiele potrzeba. Od dwóch tygodni wyraźnie gorzej radzi sobie indeks najmniejszych firm. Do środy sWIG80 tracił 0,7 proc., po sięgającym 1,4 proc. spadku z poprzedniego tygodnia. Z technicznego punktu widzenia można mówić o formacji podwójnego szczytu, a zejście poniżej 18 000 punktów także nie nastraja optymistycznie.