„Znacząca większość uczestników posiedzenia uznała, że spowolnienie tempa podwyżek powinno być wkrótce czymś odpowiednim” – mówi protokół z ostatniego posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej (FOMC). Rynek zinterpretował ten jego fragment jako zapowiedź tego, że 14 grudnia Fed najprawdopodobniej podwyższy główną stopę procentową nie o 75 pkt baz., ale o 50 pkt baz. Inwestorzy spodziewali się już, że do czegoś takiego może dojść, a dane o inflacji za październik (mówiące o jej wyhamowaniu do 7,7 proc.) uprawdopodobniały ten scenariusz. Rynki zareagowały więc na protokół z posiedzenia Fedu z optymizmem, ale bez zbytniej euforii. Większość europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie zyskiwała w czwartek. Rynek amerykański był zamknięty ze względu na Święto Dziękczynienia, ale dzień wcześniej Nasdaq Composite zyskał prawie 1 proc. Słabł za to dolar. W czwartek jego notowania zbliżyły się do 4,50 zł. Solidnie odbiła się brytyjska waluta. Za 1 funta płacono już 1,21 USD, czyli najwięcej od sierpnia.
Poziom ostateczny
To, że protokół z posiedzenia FOMC nie wywołał większej fali optymizmu na rynkach, można tłumaczyć tym, że inwestorzy wciąż nie mają pewności co do tego, na jakim poziomie Fed zakończy cykl podwyżek stóp procentowych. Rynek spodziewa się obecnie, że główna stopa procentowa dojdzie w połowie przyszłego roku do około 5 proc. (obecnie jest ona w przedziale 3,75–4 proc.). Jerome Powell, prezes Fedu, sugerował już, że może ona dojść do poziomu nieco większego, niż oczekiwany wcześniej przez inwestorów. W protokole z ostatniego posiedzenia FOMC nie było jednak w tej kwestii silnego sygnału.
– Jeżeli protokół mówi, że „część” uczestników posiedzenia uważa, że ostateczny poziom stóp będzie wyższy, to nie jest to silny przekaz – ocenia Ellen Meade, była ekonomistka Fedu. Jej zdaniem Rezerwa Federalna mogła na razie uznać, że podwyżki stóp nie doprowadziły jeszcze do takiego spowolnienia gospodarczego, jak oczekiwano. – Oni nie mogą zakończyć podwyżek stóp procentowych, dopóki nie zobaczą wymiernych dowodów tego, że gospodarka zwalnia – dodaje Meade.
Czytaj więcej
Szwajcarski Bank Narodowy i Bank Rezerw Australii już poniosły ogromne straty na aktywach zgromadzonych w ramach programów QE. Podobny problem dotknie Fedu i banków ze strefy euro. Słychać jednak zapewnienia, że bankructwo takich instytucji nie jest możliwe.