Gospodarka niemiecka może ponownie stać się „chorym człowiekiem Europy”, wracając do roli sprzed dwóch dekad. Po latach zwiększania eksportu do Chin i budowania połączeń energetycznych z Rosją, największa gospodarka Europy stoi w obliczu trującego koktajlu zagrożeń. Jej silne uzależnienie od produkcji sprawia, że jest bardziej podatny niż europejskie odpowiedniki na związane z wojną zakłócenia w dostawach rosyjskiej energii i wąskie gardła w handlu. Skutkiem tego jest ryzyko skurczenia się i jeszcze wyższych cen, które wyciskają niespokojnych konsumentów.
– Niemcy są w katastrofalnej sytuacji gospodarczej – powiedziała Aline Schuiling, starszy ekonomista w ABN Amro. – Obawy dotyczące ich perspektyw są dobrze uzasadnione – dodała. Przewiduje, że produkcja Niemiec zmniejszy się w drugim kwartale. Jej opinię podzielają ekonomiści z Bank of America, Merrill Lynch i Banco Santander.
Komisja Europejska przewiduje, że tylko Estonia odnotuje w tym roku wolniejszy wzrost gospodarczy niż Niemcy – z powodu podobnych skutków, ale bliższej odległości od Rosji – podczas gdy oczekuje się, że inflacja w obu krajach będzie wyższa niż średnia dla 19 krajów strefy euro.