Ostatnie tygodnie na GPW to krótko mówiąc spore rozczarowanie dla posiadaczy akcji. Wyczekiwanego przez uczestników rynku rajdu św. Mikołaja właściwie nie było, jeśli nie liczyć rachitycznej zwyżki w ostatnich dwóch tygodniach grudnia, która i tak nie zdołała wyciągnąć stopy zwrotu za cały grudzień na plus. Ostatni miesiąc minionego roku przyniósł spadek WIG o 4,8 proc., co jest wynikiem najgorszym od 17 lat!
Co prawda noworoczny wystrzał WIG o prawie 2 proc. w poniedziałek rozbudził nadzieje na to, że skoro św. Mikołaj tym razem zaspał, to może chociaż będzie można znaleźć pocieszenie w postaci tzw. efektu stycznia. Niestety, na razie na jednosesyjnym wyskoku efekt stycznia się skończył. W środę powrót obaw o europejski system bankowy zaczął na nowo pogrążać notowania, w czwartek negatywne zjawisko było kontynuowane. W efekcie WIG zniwelował już niemal cały poniedziałkowy wyskok.
Wyraźna słabość rynku na przełomie roku, czyli w okresie zwykle wyjątkowo udanym dla inwestorów, jest dowodem na to, że kursy akcji nie mogą wyrwać się z mocnego uścisku trendu spadkowego. Co do tego, że taki trend obowiązuje w dłuższej perspektywie, przekonuje analiza wykresu WIG w skali miesięcznej. W takim ujęciu grudzień przyniósł nowe minimum fali zniżkowej trwającej z przerwami od czerwca 2011 r.
Kluczowe dla dalszych losów koniunktury będzie to, czy grudniowy negatywny sygnał na wykresie w skali miesięcznej znajdzie potwierdzenie w zwykłej skali dziennej. Tutaj byki ciągle mają jeszcze powody, by wierzyć w korzystny rozwój wydarzeń. Odbicie zapoczątkowane przed świętami, choć mało energiczne, okazało się na razie wystarczające do obrony wrześniowego dołka bessy (36 549 pkt w cenach zamknięcia). Cofnięcie notowań na ostatnich dwóch sesjach sugeruje jednak, że wsparcie to pełni, niestety, rolę magnesu przyciągającego kursy i być może nie obędzie się w końcu bez jego ponownego przetestowania.
W średnim terminie wrześniowy dołek bessy stanowi dolną granicę trendu bocznego panującego już od prawie pięciu miesięcy. Jak widać na wykresie, ruchy w ramach tego trendu (konsolidacji) nieźle odzwierciedlają nadal wahania popularnego oscylatora stochastycznego. Jego ostatnie wejście w strefę wykupienia natychmiast dało sygnał do przeceny akcji. Co ciekawe, ten sam wskaźnik na wykresie w układzie miesięcznym jest w niemal odwrotnej sytuacji – jest o krok od spadku do strefy wyprzedania. Niestety, w przeszłości, w tym w 2008 r., był to jeszcze niewystarczający sygnał końca bessy.