Wyceny dotarły w okolicę cyklicznego dołka

Walory dostawców produktów budowlanych są niedowartościowane tak mocno, jak trzy lata temu. Czy już kupować akcje, czy może lepiej poczekać na zmianę trendu na wzrostowy?

Publikacja: 22.01.2012 22:28

Wyceny dotarły w okolicę cyklicznego dołka

Foto: Archiwum

W naszych analizach branżowych regularnie posługujemy się dwiema koncepcjami inwestycyjnymi. Z jednej strony analizą techniczną (w jej najbardziej elementarnym wydaniu), a z drugiej – analizą poziomu wycen rynkowych. Sektor produktów budowlanych jest dobrym przykładem tego, że te dwa podejścia nie tylko się nie wykluczają, ale wzajemnie?uzupełniają, prowadząc w ten sposób do trafnych wniosków.

AT – czekać na sygnały

Zacznijmy od analizy technicznej, która w bezpośredni sposób odnosi się do wydarzeń na rynku. Podstawowy wniosek, jaki płynie z przyglądania się wykresowi wartości rynkowej koszyka akcji spółek z branży produktów budowlanych, jest taki, że widać tu wyraźne trendy. Począwszy od gwałtownej?tendencji zniżkowej trwającej do lutego 2009 r., poprzez niwelujący ją trend zwyżkowy utrzymujący się do wiosny 2010 r., późniejszy nużący trend boczny, a skończywszy na kolejnej fali spadkowej obejmującej cały 2011 rok. Tak dynamiczne tendencje, potrafiące w relatywnie krótkim czasie przesuwać notowania po kilkadziesiąt procent, są z pewnością zachętą do monitorowania branży i jej głębszej analizy. Podwojenie wartości koszyka w trakcie ostatniej hossy robi wrażenie.

Jaka jest diagnoza obecnej sytuacji z punktu widzenia analizy technicznej? Fala spadkowa utraciła impet, dzięki czemu w ostatnich miesiącach pojawiły się symptomy wejścia w trend boczny. Oczywiście nie da się wykluczyć, że jest to jedynie przerwa w tendencji spadkowej, ale warto też brać pod uwagę odmienny scenariusz – przejście w trend wzrostowy, tak jak to miało miejsce na wiosnę 2009 r. Pojawia się tu odwieczny problem – jak stwierdzić narodziny trendu zwyżkowego i tym samym sygnał do zakupów? Ostrożni inwestorzy mogą poczekać na spełnienie książkowej definicji tendencji wzrostowej, a więc położone coraz wyżej dołki i szczyty. Bardziej agresywni gracze mogą zacząć kupować już po ustanowieniu kilkumiesięcznego maksimum. Spełnienie tego drugiego warunku może być kwestią najbliższej przyszłości. Na wykresie wartości koszyka widać formację przypominającą podwójne dno.

Fundamenty – liczy się cykl

Część inwestorów może właściwie poprzestać na takim technicznym podejściu, samo w sobie stanowi bowiem ono kompletną strategię. Analiza techniczna nie tłumaczy jednak tego, jak sytuacja na wykresie ma się do fundamentów spółek, a bez zrozumienia tej kwestii trudno trafnie szacować prawdopodobne stopy zwrotu.

Tradycyjnie w naszych analizach posługujemy się wartością księgową, czyli wartością kapitałów własnych spółek, jako szacunkiem tego, jaka jest wartość fundamentalna firm i ich akcji. Podejście to sprawdza się także w przypadku branży produktów budowlanych. Naniesienie wartości księgowej na wykres naszego koszyka akcji od razu rzuca nowe światło na całą sprawę.?Jak łatwo zauważyć, omówione wcześniej pojawiające się na przemian silne trendy wzrostowe i spadkowe sprawiają, że wartość rynkowa koszyka krąży (oscyluje) na dłuższą metę wokół wartości księgowej. Im większe odchylenie od niej, tym większe szanse na dynamiczny?ruch w odwrotnym kierunku.

Dzięki takiemu prostemu schematowi możemy ułożyć sobie całkiem zgrabny sposób postępowania wobec ruchów giełdowego wahadła. Widać dobrze, że o ile trendy spadkowe rodziły się w przeszłości w warunkach znacznej nadwyżki względem wartości księgowej (przykładowo u szczytu ostatniej hossy w kwietniu 2010 r. wyniosła ona ok. 40 proc.), to trendy wzrostowe rodziły się w całkowicie odmiennych okolicznościach – gdy notowaliśmy wyraźne dyskonto (niedobór). Hossa w lutym 2009 r. startowała, gdy wartość księgowa naszego koszyka była prawie 50 proc. powyżej wartości rynkowej. W ciągu kilku miesięcy dyskonto to zostało całkowicie zniwelowane, a potem powstała równie znaczna nadwyżka.

50 proc. potencjału

Wiele wskazuje na to, że po ubiegłorocznej fali spadkowej giełdowy cykl zatoczył koło. Znów można mówić o znacznym dyskoncie, czyli niedowartościowaniu akcji. Wartość księgowa spółek, która swoją drogą w ostatnich kwartałach wyraźnie urosła, jest prawie 50 proc. powyżej „zdołowanej" przez bessę wartości rynkowej. Na podstawie doświadczeń z 2009 r. liczbę tę można traktować jako minimalny szacunek oczekiwanej przyszłej stopy zwrotu z akcji.

Oczywiście wielką niewiadomą pozostaje kluczowa dla inwestorów kwestia. Nie wiadomo, czy pod wpływem ewentualnego pogorszenia koniunktury gospodarczej wartość rynkowa akcji nie spadnie jeszcze bardziej. Analiza techniczna sugeruje, by z zakupami wstrzymać się do czasu pojawienia się odpowiednich, omówionych na wstępie, sygnałów. Inwestorzy niezbyt przekonani do analizy technicznej mogą przyjąć inne nastawienie – ewentualna dalsza przecena, choć bolesna na krótką metę, na dłuższą będzie oznaczała jeszcze większe niedowartościowanie, a tym samym jeszcze wyższe przyszłe stopy zwrotu.

Mercor – obiecująca formacja?

Podobnie jak większość firm z sektora produktów budowlanych, dostawca systemów zabezpieczeń przeciwpożarowych może tylko pomarzyć o rentowności takiej jak w okresie boomu sprzed trzech–czterech lat. Wówczas wskaźnik ROE (rentowność kapitałów własnych) przekraczał 25 proc., obecnie jest to skromne 4,3 proc. Niemniej trzeba przyznać, że Mercor nawet w okresach najsłabszej koniunktury gospodarczej zawsze był na plusie. Taka systematyczność w generowaniu zysków należy do rzadkości. Dzięki akumulowaniu zysków systematycznie rośnie kapitał własny (wartość księgowa). Ponieważ procesowi temu towarzyszył długotrwały spadek kursu akcji, to stały się one rekordowo atrakcyjne na tle kapitałów własnych. Wskaźnik C/WK wynosi obecnie 0,7, podczas gdy w historii spółki zdarzało się już, że przekraczał 3,0. Mercor cechuje się umiarkowaną dźwignią finansową. Na pierwszy rzut oka można mieć zastrzeżenia do wskaźnika płynności finansowej, który wynosi nieco mniej od tradycyjnej normy na poziomie 1,2, ale?taka sytuacja utrzymuje się od lat i nie stanowiła zagrożenia. Systematyczne (choć mniejsze niż przed laty) zyski i relatywnie niska wycena akcji to jednak tylko część warunków, które muszą zostać spełnione, by inwestycja okazała się udana. Potrzeba także zmiany postrzegania spółki przez rynek. I pod tym względem widać jednak szanse na pozytywny rozwój wydarzeń. Na wykresie widać powstającą od października obiecującą formację. Przebicie listopadowego szczytu (9,46 zł) było równoznaczne z ustanowieniem ponadpięciomiesięcznego maksimum.

Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel
Analizy rynkowe
Gotówka dla akcjonariuszy. Firmy coraz częściej stawiają na skupy akcji
Analizy rynkowe
Dlaczego amerykańskie obligacje rządowe zaczęły być ostro wyprzedawane?
Analizy rynkowe
Na amerykańskie obligacje działają dwie przeciwstawne siły, ale stopy procentowe będą spadać