Poprosiliśmy analityków, którzy typują spółki do naszych portfeli – technicznego i foreksowego – by wskazali, na jakich poziomach znajdą się indeksy WIG20, mWIG40 i sWIG80 na koniec pierwszego półrocza 2020 r. i po 12 miesiącach. Z ich wskazań wynika, że czeka nas rok spod znaku byka. Wprawdzie wielkiej hossy nikt nie przewiduje, ale stopy zwrotu powinny być przynajmniej kilka razy wyższe niż te z bankowych lokat.
Giganci skazani na konsolidację
Zacznijmy od WIG20. Ze wskazań ekspertów wynika, że pierwsze półrocze dla tego segmentu może być trudne. Tylko 50 proc. prognoz jest wyżej niż zamknięcie ostatniej sesji 2019 r. (poziom 2150 pkt). W ujęciu uśrednionym indeks dużych spółek melduje się na koniec czerwca na poziomie 2200 pkt, co uznać za wielki wyczyn raczej trudno. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w czwartek po południu WIG20 rósł do 2189 pkt, a więc znalazł się 11 pkt od prognozowanego pułapu.
Lepsze ma być kolejnych sześć miesięcy. Otóż 80 proc. pytanych analityków przewiduje, że na koniec 2020 r. indeks blue chips będzie wyżej niż na koniec 2019 r., a uśredniona zmiana wynosi +8,6 proc. To by oznaczało, że indeks wzrośnie w ciągu roku do 2334 pkt. Perspektywa zwyżki cieszy, ale docelowy pułap oznacza, że WIG20 pozostanie w długoterminowej konsolidacji, w której większość wahań zamyka się w przedziale 2400–2100 pkt. W tym kontekście giganci pozostają skazani na szeroki trend boczny, przy czym prawdopodobnie czeka nas podejście pod jego górną granicę. – Relatywnie niskie wyceny GPW sprawiają, że nadchodzący rok jako całość ma prawo okazać się okresem odbicia nad Wisłą – uważa Piotr Neidek, analityk DM mBanku.
Warto dodać, iż najwięksi optymiści przewidują, że notowania dojdą nawet do 2850 pkt, co by oznaczało, że WIG20 zyska 32,6 proc., a na GPW rozkręci się prawdziwa hossa. W wariancie najbardziej pesymistycznym indeks ten spada o 11,6 proc., do 1900 pkt, co by oznaczało, że opuści długoterminową konsolidację, dając inwestorom silny sygnał sprzedaży.
Średnie spółki do granicy hossy
Wygląda na to, że trwający od początku października wzrost notowań indeksu mWIG40 to nie odbicie, ale początek silniejszego trendu. Okazuje się bowiem, że 70 proc. ekspertów spodziewa się zamknięcia pierwszego półrocza na plusie i dokładnie taki sam odsetek analityków widzi zieleń także w perspektywie całorocznej. Ujmując tę kwestię dokładnie – uśrednione prognozy sugerują, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy mWIG40 wzrośnie o 6,2 proc., do 4152 pkt, a w ciągu 12 miesięcy o 9,9 proc., do 4293 pkt. To oznacza, że sekwencja coraz niżej położonych, lokalnych szczytów (z lipca i kwietnia 2019 r.) zostanie przerwana, dając klasyczny sygnał odwrócenia głównej tendencji. Jeśli do prognozowanych zmian dodamy dorobek mWIG40 z IV kwartału 2019 r., to wychodzi na to, że w ciągu 15 miesięcy indeks może zyskać nawet 20 proc., a więc dotrze do umownej granicy hossy. Biorąc pod uwagę fakt, że w ubiegłym roku indeks średnich spółek wyszedł na 0, a w 2018 r. stracił 19,4 proc., to szykuje nam się całkiem dobry czas dla tej grupy firm. Największy optymista wśród naszych prognostów zapowiada roczny wzrost nawet o 46 proc., do 5700 pkt, co by oznaczało, że indeks zaatakuje historyczny szczyt. Z kolei największy sceptyk oczekuje spadku o 15,6 proc., do 3300 pkt, co oznaczałoby kontynuację trwającej już dwa lata bessy.