Bankom będzie trudno osiągnąć prognozowany wzrost zysków

Rynek nie dowierza w aż 15-proc. poprawę zarobków największych kredytodawców, na którą wskazuje średnia prognoz. Główne ryzyka to schłodzenie koniunktury gospodarczej i sprawa frankowa.

Publikacja: 07.01.2020 13:00

Pod względem warunków ekonomicznych rok 2019 okazał się dla banków nawet lepszy, niż oczekiwano przed jego rozpoczęciem. Spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego nie było tak dotkliwe i polski PKB urósł o około 4 proc. Pojawiły się za to problemy prawne i regulacyjne, które negatywnie wpłynęły lub dopiero wpłyną na wyniki w 2020 r. Rok ten będzie też trudniejszy ze względu na kolejne schłodzenie gospodarki.

Niepewne założenia

Średnie prognozy zebrane przez Bloomberga wskazują, że dziesięć największych banków z GPW (patrz wykres) miało w 2019 r. łącznie 13,85 mld zł zysku netto, czyli o 4,4 proc. więcej niż w 2018 r. (mocny wzrost zysków PKO BP dzięki organicznemu wzrostowi czy BNP Paribas za sprawą przejęcia, spory spadek zysków Aliora i Handlowego ze względu na wzrost odpisów na kredyty dla firm).

Jednak szacunki te obarczone są sporym ryzykiem, bo w wynikach rocznych za 2019 r. mogą się pojawić dodatkowe, całkiem spore odpisy na hipoteki frankowe (gdyby pokrycie rezerwami portfela frankowego miało wzrosnąć o 1 pkt proc., to sektor musiałby zwiększyć odpisy o 1 mld zł brutto – dla porównania wynik netto w całym roku bez tego obciążenia może sięgnąć 15–16 mld zł). Analitycy zakładają, że taki koszt na pewno się pojawi w 2020 r., choć bardzo trudno szacować jego wielkość. Z naszych informacji wynika, że przeciągają się rozmowy banków, audytorów i nadzoru w sprawie wypracowania jednolitego podejścia do odpisów frankowych (banki niechętne są zastosowaniu tzw. rezerw portfelowych).

Jaki zysk sektor może osiągnąć w 2020 r.? Średnia prognoz Bloomberga sugeruje, że analizowana przez nas dziesiątka banków osiągnie 15,95 mld zł netto. To oznaczałoby wzrost o 15 proc. wobec 2019 r. Trzeba jednak zaznaczyć, że prognozy zebrane przez Bloomberga w ostatnich latach były w większości banków nieco zbyt optymistyczne i z biegiem czasu średnia się obniżała. Dodatkowo teraz nie zakładają jeszcze – a jeśli już, to w minimalnym stopniu – niemal pewnego wzrostu odpisów frankowych w 2020 r.

Wynikający z prognoz 15-proc. wzrost zysku analizowanej dziesiątki w 2020 r. byłby możliwy dzięki około 15-proc. poprawie wyników przez Pekao i Santandera, dla których 2019 r. był trudniejszy ze względu na odpowiednio restrukturyzację oraz mniejszą, niż oczekiwano, poprawę marży odsetkowej. W podobnym tempie zysk po trudnym roku miałby zwiększyć Alior, a o około 13 proc. ING Bank Śląski i mBank. Handlowy miałby poprawić zysk o 25 proc. i wrócić do typowego dla siebie wyniku w okolicach 600 mln zł rocznie. BNP Paribas mógłby się poprawić o prawie połowę dzięki efektom synergii i wygaszeniu kosztów wynikających z fuzji z częścią podstawową Raiffeisen Polbanku.

Analitycy są jednak sceptyczni. – Myślę, że bankom będzie trudno poprawić wyniki. Pojawiające się kolejne regulacje, tym razem np. dotyczące przelewów w euro, wzrost ryzyka prawnego przy dodatkowo spodziewanym spadku popytu na kredyt sprawią, że wyniki będą pod presją. Zapomnieć można o podwyżce stóp procentowych, RPP przebąkuje nawet o ich obniżaniu, co z pewnością nie byłoby korzystne dla sektora – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. Przypomina o poprzedniej niekorzystnej regulacji (wyroku TSUE w sprawie kredytów konsumenckich), która zwiększyła rezerwy na zwrot prowizji i niekorzystnie wpłynie na marżę odsetkową w najbliższych latach. Wskaźnik ten trudno będzie poprawić – na co wskazywali szefowie banków w ankiecie dla „Parkietu" pod koniec grudnia – także ze względu na mniejszy popyt na kredyt, co przy dużej i rosnącej nadpłynności negatywnie wpłynie na marże. Przy wolniejszym wzroście akcji kredytowej może to oznaczać obniżenie tempa wzrostu wyniku odsetkowego, najważniejszego dla sektora bankowego.

Spowolnienie akcji kredytowej, która w 2019 r. rosła o około 5 proc., wynika z ochłodzenia koniunktury gospodarczej. – Wzrost PKB w 2020 r. najprawdopodobniej zwolni, ale raczej nie poniżej 3 proc. Źródłem spowolnienia będzie głównie naturalna bariera na krajowym rynku pracy i niższe niż przed rokiem tempo wzrostu inwestycji publicznych. Nie ma natomiast powodu oczekiwać znacznego spadku konsumpcji, co będzie stabilizować koniunkturę. Popyt będzie też wspierany przez stabilizację sytuacji w strefie euro, nawet jeśli będzie to stabilizacja na niskim poziomie. Czynnikiem ryzyka dla gospodarki pozostają koszty produkcji, w tym koszty pracy, które wzrosną m.in. na skutek wyższej płacy minimalnej – mówi Paweł Radwański, ekonomista BNP Paribas Banku Polska.

Ryzyko kredytowe wzrośnie wśród firm

– Spowolnienie gospodarcze będzie największym czynnikiem ryzyka, bo związane są z nim możliwe większe odpisy na rezerwy. Pamiętajmy, że spowolnienie przynosi także spadek dynamiki akcji kredytowej – zaznacza Materna.

– Z punktu widzenia wyniku finansowego banków otoczenie makroekonomiczne pozostanie więc umiarkowanie korzystne. O tym, czy wynik finansowy sektora się poprawi, zadecydują zatem takie czynniki jak dalszy rozwój sytuacji wokół kredytów walutowych czy ostateczny bilans kosztów związanych z koniecznością inwestycji w nowe technologie oraz oszczędności wypracowanych w innych obszarach – mówi Radwański

Wskazuje, że niższe tempo wzrostu zatrudnienia, transfery socjalne i wyższa płaca minimalna będą działać w kierunku obniżenia popytu na kredyty konsumpcyjne. Jednak wciąż niezły wzrost gospodarczy i dobra sytuacja konsumentów powodują, że można oczekiwać obniżenia kosztów ryzyka na istniejącym portfelu kredytów, o ile oczywiście nie dojdzie do wzrostu stopy bezrobocia.

– Jej wzrost jest jednak mało prawdopodobny, gdyż nawet w obliczu rosnącej liczby upadłości firm zwalniani pracownicy stosunkowo łatwo znajdą zatrudnienie w innych przedsiębiorstwach. Odmiennej sytuacji należy oczekiwać w segmencie kredytów dla firm. Dalszy wzrost liczby upadłości przy zwalniającej gospodarce jest wysoce prawdopodobny, co najprawdopodobniej przełoży się na wyższe koszty ryzyka istniejącego portfela. Zachodzące w gospodarce zmiany – te same, które skutkują wzrostem upadłości – wymuszają na firmach dostosowanie, a to oznacza inwestycje, często finansowane kredytem. Dynamika kredytu dla firm może przez to nawet nieco przekroczyć obserwowaną w minionym roku – mówi Radwański. To bardziej optymistyczna wizja, bo inni bankowcy ostatnio spodziewali się raczej hamowania kredytu dla firm.

Przez ostatnie 12 miesięcy notowania indeksu WIG-banki spadły o blisko 9 proc. Wskaźniki wyceny takie jak C/Z i C/WK są wyraźnie niższe niż w ostatnich latach. Czy rynek nie wierzy w prognozowane dobre zyski? – Ceny akcji banków nie są wygórowane, ale jeśli sprawdzą się przewidywania ochłodzenia koniunktury, byłbym ostrożny z inwestycjami akurat w sektor. Część spółek może się znaleźć w kręgu zainteresowania nowej strategii zarządzania spółkami państwowymi i zostać wprzęgnięta w plany rządu. Jeśli już miałbym obstawiać, to postawiłbym na bank charakteryzujący się dwoma cechami – wyższa niż średnia dynamika akcji kredytowej w ostatnich latach i niższe niż średnia ryzyko prawne. Taką spółką jest np. ING BSK, w mniejszym stopniu Pekao, gdzie jest wspomniane ryzyko właścicielskie – uważa Materna.

Analizy rynkowe
2024 r. udany dla niemal wszystkich aktywów. 2025 r. może być jednak bardziej problematyczny
Analizy rynkowe
Indeks WIG20 ma fundamenty, żeby przebić pułap 2600 pkt
Analizy rynkowe
Złoto, bitcoin i obligacje
Analizy rynkowe
Rosnący optymizm giełdowych spółek. Rok 2025 będzie dobry
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Otoczenie makroekonomiczne sprzyja wynikom firm oraz ich wycenom
Analizy rynkowe
Kończy się rok byka na giełdach