Pamiętacie czasy, gdy sala notowań pełniła rolę sceny, na której uwielbiali się prezentować polscy politycy? Czasy, gdy panował tzw. akcjonariat obywatelski, a Książęca była europejskim liderem pod względem liczby transakcji IPO? Gdy rozeźleni liczbą VIP-ów grzejących się w zieleni giełdowych indeksów, publicyści (w tym, przyznaję, ja) wprost apelowali, by zostawić giełdowy dzwon w spokoju? Dziś widać, że czasy te nieprędko wrócą, a rynek nie doceniał swojego szczęścia.
230 stron – tyle liczy dokument „Polski model państwa dobrobytu", czyli opublikowany właśnie program wyborczy PiS. Ponieważ legalni bukmacherzy za złotego postawionego na porażkę tej partii w nadchodzących wyborach płacą aż 15 złotych (znacznie mniej niż niedawno za wyeliminowanie z pucharów Legii Warszawa przez amatorów z Gibraltaru), program ten może stanowić strategiczny kierunkowskaz dla polskiego rynku. Także kapitałowego. Tymczasem słowa „giełda" czy „GPW" nie padają w nim ani razu.
Przypadek? Może, choć mi od razu przypomniał się wywiad z Wiesławem Walendziakiem w „Gazecie Wrocławskiej" sprzed 12 lat. Wspominał wówczas, że przy pierwszym programie wyborczym PiS Jarosław Kaczyński zaproponował likwidację GPW. Spokojnie – to dawne czasy, a przecież znane powiedzenie mówi, że poglądów nie zmienia tylko... Leszek Balcerowicz.
Brak pomysłu na giełdę w programie nie oznacza, że dokument całkowicie lekceważy kwestie rynkowe. Obszerny akapit poświęcony został fuzji Orlenu i Lotosu. Choć decyzja w tej sprawie ciągle wisi w Brukseli, w programie czytamy: „Efektem powstania jednego koncernu paliwowego na bazie tych spółek będzie polski czempion, który łatwiej sprosta wyzwaniom, jakie stoją przed branżą naftową i zagwarantuje Polsce większe bezpieczeństwo energetyczne".
Zwracam uwagę na słowo „energetyczne", które pojawia się także w innym miejscu: „połączenie Orlenu i Lotosu ma umożliwić wielkie inwestycje w przemysł chemiczny, a także w energetykę". Energetyka to offshore? Atom? Zobaczymy. Przemysł chemiczny to plany związane z grupą Azoty? Nie wiemy. Wiemy natomiast, że Kowalscy – być może zaniepokojeni skokowym wzrostem ceny ropy w poniedziałek – mogą być spokojni. „Fuzja przełoży się na korzystniejszą cenę przy zakupie baryłki ropy, a to przełoży się na stabilność cen, również na stacjach paliw".