Do końca lipca Bank Millennium zawarł 4 tys. indywidualnych ugód z frankowiczami według własnych zasad. Z komentarza udzielonego „Parkietowi" wynika, że skala zawartych porozumień wskazuje, że zainteresowanie klientów zawarciem ugód z bankiem jest znaczące.
Dominują unieważnienia
To całkiem sporo, bo stanowi to około 8 proc. liczby frankowych umów tego banku, a poza tym ma pozew zbiorowy dotyczący prawie 3,3 tys. umów. Ponadto toczy niemal 8,6 tys. indywidualnych spraw sądowych – to stan na koniec czerwca, frankowicze składają kolejne pozwy, więc liczba ta rośnie z miesiąca na miesiąc (przez ostatni rok urosła o prawie 4,9 tys.). Dane kancelarii frankowych i Związku Banków Polskich (dotyczące sektora) wskazują, że klienci wygrywają 80–90 proc. spraw (ostatnio dominują unieważnienia umów), choć odsetek prawomocnych wyroków nadal jest niski. Więcej pozwów i przegrywanych spraw to większe rezerwy bijące w wyniki, więc Millennium próbuje „rozbroić frankową bombę".
Bank deklaruje, że kontynuuje rozmowy z klientami w sprawie proponowanych przez siebie indywidualnych porozumień. Jednocześnie podkreśla, że „intensywnie pracuje" nad analizą programu ugód zaproponowanego przez KNF. Czy do niego przystąpi? Odpowiada, że decyzje w tej sprawie nie zostały podjęte. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że zarówno Millennium, jak i inne banki wcale nie są bliżej uruchomienia powszechnego programu ugód według propozycji KNF.
Ugoda to kompromis
Na czym polega ugoda według Millennium? Warunki są zróżnicowane i ustalane indywidualnie, bank nie podaje więcej szczegółów. Z informacji płynących od klientów wynika, że niektórym z nich oferowane jest przewalutowanie po kursie CHF/PLN w okolicach 3–3,2 (rynkowy to teraz 4,23, średnio w sektorze hipoteki tego typu zaciągane były przy kursie około 2,55). W takim przypadku saldo kredytu do spłaty zmalałoby o około 30 proc. wobec aktualnego. Bank proponuje obniżenie marży z około 1,3 do 0,6 proc. (aby częściowo zneutralizować efekt wyższej stawki referencyjnej po przejściu na WIBOR z LIBOR). W efekcie łączne oprocentowanie wyniosłoby około 0,8 proc. i mogłoby dać ratę miesięczną niższą o paręset złotych niż do tej pory. To niezłe warunki, biorąc pod uwagę, że klient unika czasochłonnego, kosztownego i wciąż ryzykownego procesu. Jednak to warunki mniej atrakcyjne od propozycji KNF, która zakłada przewalutowanie kredytu po kursie z dnia zaciągnięcia i rozliczenie umowy tak, jakby od początku była złotową. Zatem w odróżnieniu od propozycji Millennium rozlicza też płacone przez kilkanaście lat raty, a nie tylko zmniejsza wartość kredytu pozostającą do spłaty.