Nie wpływa to na oczekiwania, co do skali podwyżki stóp na posiedzeniu 1 lutego (najprawdopodobniej wyniesie ona 25 punktów baz.), ale nie jest jasne, czy rynki mają rację, co do zakończenia cyklu już w marcu i pierwszych obniżek stóp na jesieni.
Dzisiaj pośród G-10 słabsze od dolara są jen, frank i funt. W pierwszym przypadku można to bardziej tłumaczyć technicznym odreagowaniem USDJPY, gdyż inflacja CPI w Japonii jest rekordowa (4,0 proc. r/r to poziom nie notowany od ponad 40 lat) i prędzej, czy później Bank Japonii będzie musiał przedstawić sensowną strategię wyjścia z ultra-luźnej polityki. Z kolei słabość funta to efekt gorszych danych dotyczących sprzedaży detalicznej, która w grudniu spadła o 1,0 proc. m/m i 5,8 proc. r/r. Nieco zgasiła ona oczekiwania, co do "jastrzębiej" rewolucji w przekazie Banku Anglii po ostatnich danych o inflacji na Wyspach. Wpływ na franka miała natomiast "gołębia" wypowiedź prezesa Narodowego Banku Szwajcarii - Jordan uważa, że dotychczasowa polityka monetarna jest właściwa (co dla rynków jest niewystarczające).
W gronie najsilniejszych walut nie jest bynajmniej euro, które wczoraj zostało wsparte wypowiedziami Klaasa Knota, oraz samej Christine Lagarde. Szefowa EBC przyznała w Davos. że inflacja pozostaje "zdecydowanie za wysoka" i bank centralny będzie dążył do podniesienia stóp do poziomu restrykcyjnego na "wystarczająco długi czas". Liderem "rankingu siły" są dzisiaj dolar australijski i nowozelandzki, które odreagowują wczorajszą słabość.
Co dalej z dolarem amerykańskim? Dzisiaj w kalendarzu jest biednie - mamy tylko dane dotyczące sprzedaży detalicznej w Kanadzie, oraz dynamikę sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA. Zaplanowane są też wypowiedzi dwóch przedstawicieli FED (Harkera i Wallera, którzy są "jastrzębiami"). Tym samym kluczowy może nadal być sentyment z Wall Street, chociaż może się wydawać, że rynek próbuje go teraz ignorować. Jeżeli obawy, co do słabych wyników spółek w USA za IV kwartał są zasadne, to przyszły tydzień, kiedy będziemy mieć wysyp odczytów, może okazać się trudnym okresem. Jeżeli spadki na giełdach byłyby kontynuowane, to może się to przekładać na umocnienie dolara (tryb risk-off).
EURUSD - konsolidacja, czy początek spadków?
Powrót notowań EURUSD ponad poziom 1,08 po "jastrzębich" komentarzach Christine Lagarde może sugerować większą odporność na wydarzenia z Wall Street, które zaczynają podkopywać globalny rajd ryzyka. Niemniej, jeżeli spadki w USA będą kontynuowane, to w końcu powinno się to przełożyć na wyraźniejsze odbicie dolara na globalnych rynkach.