Po pierwsze to środowe wieczorne wypowiedzi prezesa Fedu Jerome’a Powella, który wskazał, że „czas na złagodzenie tempa podwyżek stóp może nadejść już na grudniowym posiedzeniu”. Choć inwestorzy zakładają już od pewnego czasu, że grudzień będzie miesiącem wyhamowania skali podwyżek stóp w USA, to wypowiedź szefa Fedu ewidentnie przypieczętowała te oczekiwania. Drugi powód to reakcje władz w Chinach na protesty społeczeństwa dotyczące zmiany polityki antycovidowej. Restrykcje zostały poluzowane, m.in. w Kantonie i w Pekinie, co zmniejszyło obawy o kondycję gospodarki Państwa Środka.
Poprawa nastrojów znalazła w czwartek odzwierciedlenie w notowaniach zarówno kursów walutowych, jak i obligacji. Na wyższe poziomy wspiął się przede wszystkim eurodolar, który dotarł w okolice 1,0530, tj. najwyżej od czerwca. Wzrost popytu na euro negatywnie przełożył się na notowania złotego, choć wobec EUR straciły także frank szwajcarski, czeska korona czy węgierski forint. Kurs EUR/PLN wzrósł w czwartek do około 4,71, po czym zszedł w okolice 4,69. Dużo działo się na rynku długu. Wprawdzie w USA rentowności treasurysów delikatnie rosły na krótkim końcu krzywej i spadały na długim, ale już rentowności bundów notowały wzdłuż całej krzywej spadki rzędu 10–14 pb., w Polsce natomiast rentowności spadały jeszcze wyraźniej, o 20–22 pb. Był to drugi dzień z rzędu mocnych spadków rentowności polskich papierów.